Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

5 / 1993

Na to powstał Piotr wraz z jedenastoma, podniósł swój głos i przemówił do nich: Mężowie judzcy i wy wszyscy, którzy mieszkacie w Jerozolimie! Niechże wam to będzie wiadome, dajcie też posłuch słowom moim. [...] Tutaj jest to, co było zapowiedziane przez proroka Joela: [...] Nawet i na sługi moje i służebnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego i prorokować będą. [...] Obietnica ta bowiem odnosi się do was i do dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan, Bóg nasz, powoła...

[Dz. 2:14.16.18.39]

Chrześcijanie na całym świecie w szczególny sposób wysławiają Boga w dzień Zielonych Świąt przeżywając na nowo to wielkie wydarzenie, jakim było zesłanie Ducha Świętego. W niedzielę Pentekostalną obchodzimy także narodziny Kościoła i wspólnie, w zgromadzeniu, wysławiamy Boga, który jest Bogiem potężnym i wszechmocnym, a zarazem Tym, który spełnia swoje obietnice, który nas wybrał i obiecał, że zawsze będzie z nami.

Kiedy spoglądamy na tamte wydarzenia sprzed dwóch tysiącleci oczami Łukasza, autora księgi Dziejów Apostolskich, widzimy Piotra, jak stoi przed ludem Jerozolimy i zwiastując Chrystusa odwołuje się do dziejów ludu wybranego, aby przypomnieć zgromadzonym o Bożej obecności i działaniu w całej historii Izraela.

Przypomnijmy i my sobie kilka ważnych epizodów z tej historii. Oto postać starego człowieka, któremu Bóg obiecał, że zostanie ojcem wielu narodów. Pan zawarł z nim przymierze, a człowiek ów, pełen wiary, wysławiał Boga za Jego obietnicę. Ale czas mijał i nic się nie działo. Aż pewnego dnia Bóg znów nawiedził starego człowieka i oznajmił mu, że za rok jego bezpłodna i stara żona urodzi syna. Kobieta słysząc tę nieprawdopodobną wieść roześmiała się w swoim namiocie. Nie dowierzała Bożej obietnicy. Ale już następnej wiosny urodziła syna i wraz z mężem wysławiała Boga za wypełnienie się Jego słowa. Abraham i Sara, bo o nich oczywiście tu mowa, nazwali swojego syna Izaak, co się wykłada jako „śmiejący się”. To symboliczne imię ma podwójną wymowę – z jednej strony wyraża radość, jaką dziecko wniosło w życie rodziców, z drugiej zaś jest nieustannym przypomnieniem Sarze o jej śmiechu, za którym skrywała brak wiary w Bożą obietnicę.

Oto inny epizod. Przypomnijmy sobie, jak Bóg objawił się Mojżeszowi w gorejącym krzewie i rozkazał mu wyprowadzić lud izraelski z niewoli w Egipcie do ziemi przyobiecanej już dawno temu Abrahamowi. Pan powiedział wtedy do Mojżesza: „Przeto teraz idź, wyprowadź mój lud z Egiptu, a ja będę z tobą”. Mojżesz, choć nie bez wahania, przystąpił do wykonania Bożego polecenia. Faraon sprzeciwił się jednak wyjściu ludu Bożego z Egiptu. Wtedy Bóg zesłał plagi, jedną po drugiej, aż do dziesiątej, która przyniosła śmierć wszystkim pierworodnym synom egipskim, z synem faraona włącznie. Dopiero ta tragedia skłoniła władcę do wyrażenia zgody na wypuszczenie Izraelitów.

Izraelici, zabrawszy z sobą cały dobytek, wyruszyli w drogę do Ziemi Obiecanej. Ale faraon, niepomny na śmierć syna, szybko zapomniał o potędze Boga Izraela! Zgromadził wojsko i ruszył w pogoń za ludem wybranym, ażeby sprowadzić go znów do Egiptu. Kiedy synowie izraelscy dostrzegli nadciągające rydwany egipskie, uświadomili sobie całą beznadziejność swojej sytuacji. Nie mieli dokąd uciec – z jednej strony drogę zagradzał nieprzyjaciel, z drugiej – morze. W jednej chwili zapomnieli o obietnicy Boga. W poczuciu niebezpieczeństwa, przerażeni nadchodzącą katastrofą, podnieśli lament i poczęli oskarżać Mojżesza o to, co się stało. Przestali ufać Bogu. Ale nie Mojżesz. On, pełen wiary, wyciągnął rękę w stronę morza, a ono rozstąpiło się tworząc cudowny korytarz. Tak Bóg po raz kolejny wypełnił swoją obietnicę. Lud był uratowany.

W I Księdze Samuela znajduje się opis spotkania wojsk izraelskich, dowodzonych przez króla Saula, z dobrze uzbrojoną armią Filistynów. Goliat, jeden z wojowników filistyńskich, wyzywał na pojedynek żołnierzy Izraela, ale żaden z nich nie czuł się na siłach, by walczyć z olbrzymem. Dopiero młody chłopak – Dawid, pasterz z pól betlejemskich, przyjął wyzwanie i odniósł zwycięstwo, gdyż zawierzył mocy Tego, który jest Panem Zastępów. Tego dnia Bóg był z ludem Izraela i po raz kolejny przyszedł mu z pomocą.

Ażeby lepiej zrozumieć wydarzenia tego dnia, w którym Duch Święty napełnił uczniów Jezusa, musimy cofnąć się o kilka tygodni i przypomnieć sobie ów wczesny poranek, gdy przesłuchiwano Jezusa w pałacu arcykapłana. W tym czasie Piotr przebywał na pałacowym dziedzińcu czekając na to, co stanie się z jego Mistrzem. Trzykrotnie został zapytany, czy zna Jezusa, ale za każdym razem, wystraszony, zaprzeczał. I wtedy zapiał kur, a Piotr przypomniał sobie, że Jezus to wszystko zapowiedział. Wyszedł więc i gorzko zapłakał. Załamał się w poczuciu dokonanej zdrady, strasznego wstydu, własnej słabości i tchórzostwa. Życie straciło dla niego sens, poniósł osobistą klęskę, zrozumiał, jak krucha była jego wiara.

I oto w dniu Pięćdziesiątnicy następuje diametralna zmiana w postawie Piotra. Widzimy go, jak odważnie staje przed ludem Jerozolimy i z wielką mocą zwiastuje mu Chrystusa Zmartwychwstałego. Tego dnia Bóg był z Piotrem i z innymi uczniami, którzy, napełnieni Duchem, świadczyli, iż Bóg posłał swojego Syna na świadectwo wypełnienia się Jego obietnic.

Dlaczego jednak my gromadzimy się dziś w kościołach, aby obchodzić święto Zesłania Ducha Świętego? Ponieważ Bóg powołuje nas na świadków Jezusa i chce, abyśmy kontynuowali ich ród.

Wszyscy przechodzimy w życiu przez podobne chwile, jak Piotr w ów „czarny” świt, gdy zaparł się swego Pana. Wszyscy boimy się, wątpimy, zastanawiamy nad sensem i wartością naszej egzystencji. Niekiedy pragniemy wymazać z pamięci kompromitujące nas zdarzenia, jak Sara, gdy zdała sobie sprawę, że wyśmiewała się z potęgi samego Boga. Niekiedy też pytamy, jak Mojżesz: Kimże jestem, bym miał wykonać to trudne zadanie? Ale przecież możemy również zachować się jak Mojżesz i Dawid, którzy swą siłę czerpali z wiary, całą ufność pokładali w Bogu i w Jego ręce oddali swoją przyszłość. Amen.