Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 1994

„Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im upadków ich, i powierzył nam słowo pojednania. Przeto w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby Bóg nas upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem. On Tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą".

II Kor. 6:19-21

Weszliśmy w kolejny w naszym życiu okres pasyjny. W centrum myśli i rozważań chrześcijanina obecny jest wtedy w sposób szczególny krzyż Jezusa Chrystusa – Krzyż naszego uniewinnienia i pojednania – przypominając o sensie dokonanej na nim ofiary. Krzyż – jako znak ku opamiętaniu, Krzyż – jako nasza szansa, bo z niego płynie odradzająca moc, dzięki której podnosimy głowy, wychodzimy z rozdarć wewnętrznych i zwątpień, otrzymujemy pełną, błogosławioną ufność i nadzieję przyszłej chwały, silni mimo tego, co się wokół dzieje... Przyjście Jezusa Chrystusa na ten świat, Jego ofiara, śmierć i zmartwychwstanie są bowiem dla nas świadectwem Bożej miłości, dowodem, że Bóg jest po naszej stronie.

„On Tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił..." Czy przypominając sobie wydarzenia na Golgocie odczuwamy całą ich grozę? Czy słowa Ewangelii nam nie spowszedniały? Wszak tyle wokół nas śmierci i cierpienia. Tamta śmierć to jednak nie jest śmierć zwykła, jakich wiele, ale śmierć za nas i dla nas... Wprawdzie Jezus dobrowolnie oddał życie, lecz ten fakt nie zmniejsza grozy tego, co się stało. Ewangelie przekazują zmagania i cierpienia Jezusa z całym krwawym realizmem, aż po hańbę krzyża („przeklęty każdy, który zawisł na drzewie..." – Gal. 3:13). Ciemności otaczają Krzyż, ciemności, gdzie nie ma Boga, gdyż Jego istotą jest życie i światło. I słychać straszny krzyk: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił..." To woła Ten, który nie odczuwa już Bożej bliskości, zatraca świadomość synostwa – zrozpaczony, opuszczony przez Boga i ludzi. Jezus wstępuje w noc grzechu, w noc grobu. Ewangelista Mateusz pisze nawet o ziemi, która się zachwiała pod ciężarem tej śmierci... Czyż to nie oczywisty znak, że ten świat został przez Boga skazany? A więc popłoch, przerażenie. I wyznanie oprawcy: „Zaiste, Ten był Synem Bożym..."

Czy opisane w Ewangeliach wydarzenia na Golgocie to dawna, przebrzmiała historia? Czy nie powtarza się ona w dzisiejszym grzesznym świecie, odrzucającym Boga, w świecie, który coraz bardziej odchodzi od największych wartości, a przez pychę, fałsz, niesprawiedliwość i nierówności zagraża największemu dobru człowieka – jego życiu? Powinniśmy sobie uświadomić, że na taki właśnie obraz świata składają się nasze jednostkowe działania, że to my, przez naszą grzeszność, skazujemy siebie na śmierć („umarliśmy przez upadki" – Ef. 2:5), a co gorsza – odchodząc od Jezusa Chrystusa lub zapierając się Go – ciągle skazujemy Go na mękę i śmierć.

W jednym z tekstów gospels pada pytanie: „Czy byłeś tam, gdy krzyżowali mego Pana?" – Właśnie! Czy i my znajdujemy się dzisiaj tam, gdzie Jemu urągają i wciąż Go Krzyżują? Po której stronie gromadzimy się pod Krzyżem: czy pośród gapiów, czy pośród prześmiewców, czy może jako pokutujący grzesznicy, którzy porażeni własną winą i świadomym sprzeciwem wobec Boga odkrywają, że to ich grzech kosztuje aż tak wiele – życie Niewinnego?

Przypomnieć tu chciałem scenę z filmu „Piłat i inni": na podmiejskim wysypisku śmieci, wśród plątaniny autostrad, po których mkną tysiące aut, rozgrywa się scena Ukrzyżowania. I oto jeden spośród spiesznie przejeżdżających samochodów przystaje na poboczu. To turystyczny autokar, z którego wysypują się pasażerowie. Błyskają flesze, a obiektywy kamer, skierowane na Golgotę, utrwalają jeszcze jedną atrakcję turystyczną. Zadowoleni turyści odjeżdżają. Zostanie, wśród innych, utrwalone wspomnienie z podróży, do którego może się kiedyś powróci... Czy dla nas wydarzenie na Golgocie nie jest przypadkiem taką „pamiątką z podróży", do której okazjonalnie się powraca? A może nie jest z nami tak źle? Może przynajmniej raz w roku, kiedy częściej myślimy o wydarzeniach Wielkiego Tygodnia, rzeczywiście przeżywamy je głębiej? Ale Wielki Tydzień mija, a my wracamy do codzienności, zamykając Jezusa Chrystusa w murach kościołów i tylko okazjonalnie, „od święta", robimy użytek z Jego daru miłości.

Apostoł Paweł przypomina: „Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków". Bóg chce, abyśmy stali się Jego sprawiedliwością, tzn. żebyśmy naśladując miłość i posłuszeństwo Chrystusa odzyskali właściwe relacje z Bogiem. Pamiętajmy: tylko Jezus może nam w tym pomóc, bo tylko On jest doskonałym Pośrednikiem jako rzeczywisty Bóg i rzeczywisty człowiek. Zna nasze doświadczenia, bo sam przez nie przechodził, więc może okazać nam w pełni współczucie, łaskę, moc. On przyniósł Boga ludziom i On może doprowadzić ludzi do Boga. Dzięki Niemu mamy szansę stać się „sprawiedliwością Bożą"! To potężna, wspaniała, zbawienna prawda! Dlatego apostoł kieruje do każdego z nas apel: odpowiedz własnym działaniem na Boże działanie pojednania, pojednaj się z Bogiem, zawierz mocy Krzyża!

„W Krzyżu cierpienie, w Krzyżu zbawienie, w Krzyżu miłości nauka". Tak brzmi tekst jednej z pieśni kościelnych. Krzyż Jezusa Chrystusa to dla wierzących nie narzędzie hańby i źródło zgorszenia, lecz źródło mocy, która odradza. Z Chrystusowego poniżenia rodzi się nasze nowe życie. Pod warunkiem jednak, że pojednamy się z Bogiem, że pokutując uznamy swój grzech, że pojednamy się z innymi ludźmi. Nowe życie stanie się naszym udziałem dzięki wierze – żywej, gorącej, ciągle podsycanej i pielęgnowanej słuchaniem Słowa i przyjmowaniem darów Stołu Pańskiego. To one nieustannie uzmysławiają nam na nowo tamtą Ofiarę. Musimy z tych darów korzystać jak najczęściej, a nie raz w roku, z okazji Wielkiego Piątku, gdy przypominamy sobie o krzyżu Chrystusa.

„On Tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił...". Jezus nie umierał za dobrych i sprawiedliwych, lecz za nas i za nasze grzechy. Dzięki Jego męce wszyscy pochyleni i obciążeni grzechem mogą podnieść głowy... Jaki jest sens wspominać wydarzenia Wielkiego Tygodnia, jeśli się tego nie dostrzega? Ofiara Jezusa Chrystusa została złożona za nas wszystkich. Stała się dla nas szansą! Czy zechcemy z niej skorzystać?

Nigdy nie jest za późno pojednać się z Bogiem. Dopóki biją nasze serca, dopóki trwa życie, dopóty tę szansę mamy. Na tym też polega znaczenie Chrystusowego krzyża. Bo Ten, „który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami" (Rzym. 8:34).

Pokutujmy więc i posypujmy głowy popiołem (dosłownie lub w przenośni) – uznając własną winę i grzech, ale zarazem pamiętajmy, że Jezus Chrystus to nie tylko Baranek zabity, to także zmartwychwstały, triumfujący w chwale Pan. Nie można rozdzielać Jego męki i ofiary od ostatecznego triumfu. Świadczmy więc na co dzień, że Ten, który umarł na krzyżu za nas – za ciebie i za mnie, i dla nas – dla ciebie i dla mnie – to Pan i Zbawca świata, sprawca zbawienia wiecznego. Dzielmy się tą radosną prawdą ze wszystkimi. Przez Niego bowiem zwyciężamy, bo nic „nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rzym. 8:39). Amen.