Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

10 / 1995

Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas, i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi. I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich. I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi!

I Mojż. 1:27-28

Pierwsza niedziela października jest w tradycji Kościołów ewangelickich związana z uroczystością Święta żniw i dziękczynienia za zbiory. Gdy pomyślimy o tym, że każdego dnia spożywamy plony w ciężkim trudzie wypracowane przez wielu ludzi, odczuwamy wdzięczność wobec tych, dzięki których pracy mamy pod dostatkiem chleba, przede wszystkim zaś wdzięczność wobec Boga za to, czym nas obdarza.

Dawniej gospodarz rozpoczynając siew klękał na roli i odmawiał modlitwę. W niektórych stronach rzucał też w górę trzy pierwsze garści ziarna siewnego, mówiąc: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Po skoszeniu żyta kobiety wybierały najpiękniejsze kłosy i robiły z nich bukiet, po czym wszyscy żniwiarze wracali ze śpiewem z pola i wręczali ten bukiet kłosów gospodarzowi, który przyjmował go dziękując i wielbiąc Boga, od którego pochodzi wszelkie życie. „Z Bogiem, z Bogiem każda sprawa – tak mawiali starzy” – śpiewamy w jednej z kościelnych pieśni. Tak postępowali jeszcze nasi ojcowie. Dziś wszystko to odchodzi jednak w przeszłość. Pozostało nam wprawdzie Święto Dziękczynienia za zbiory, ale słyszy się czasami głosy, że i ono jest już niepotrzebne. Może dzieje się tak po części dlatego, że ludzie w miastach mają coraz mniej do czynienia z ziemią, z trudem pracy na roli, i zapominają o swoich korzeniach.

Podstawową jednak przyczyną tego stanu rzeczy jest to, że człowiek końca XX wieku czuje się znacznie bardziej niezależny od Boga niż jego przodkowie. Dzięki kombajnowi wystarczy parę dni pogody, aby ziarno znalazło się w spichrzu. Dzięki nowym technikom uprawy, dzięki stosowaniu nawozów, także urodzaj, jak się dość powszechnie ludziom zdaje, w coraz mniejszym stopniu zależy dziś od Bożego błogosławieństwa. Człowiek zaś coraz lepiej umie sobie radzić z przyrodą i zwalczać rozmaite przeszkody, by nie zabrakło chleba.

Poznawanie praw niezmiennie rządzących naturą, rytmu pór roku, godów i faz księżyca, przypływów i odpływów morza, obserwacja wędrówek ptaków i łososi – wszystko to pozwalało człowiekowi poznać świat, nad którym miał panować, i zrozumieć go, aby móc nad nim panować mądrze, wykorzystując go dla dobra własnego i wszystkich stworzeń. Gdyż panowanie nad przyrodą to nie tylko wydzieranie ziemi złóż czy wypalanie pierwotnych puszcz pod uprawy i budowę ludzkich osiedli; to także zgłębianie uzdrowicielskich tajników najbardziej choćby niepozornych ziół.

Także kształtowanie środowiska naturalnego jest niezbywalnym prawem, które człowiek u zarania swoich dziejów otrzymał od samego Stwórcy na mocy polecenia: „Czyńcie ją [tzn. ziemię] sobie poddaną”. Czy jednak człowiek, istota tak hojnie obdarowana przez Boga i tak uprzywilejowana pośród całego stworzenia, nie nazbyt często nadużywa tego prawa? Pytanie to jest, rzecz jasna, retoryczne. Wiemy niestety, jak powszechnie eksploatuje się, lekceważy i niszczy ten bezcenny, powierzony nam przez Boga dar. Zachłanne wydzieranie ziemi jej skarbów, pazerność i łupiestwo, zagarnianie coraz więcej i więcej, bez względu na rzeczywisty rozmiar potrzeb, bez względu na rezultaty jest nie tylko pogwałceniem zdrowego rozsądku i wprowadzaniem nieobliczalnego w skutkach chaosu w naturalny ład. To również bezczeszczenie tego, o czym sam Bóg powiedział, iż było dobre, i dlatego powierzył to swoim dzieciom. Jest to – nazywając rzecz po imieniu – grzech.

W ciągu swej krótkiej historii człowiek w sposób zasadniczy zmienił oblicze świata. Wykarczował puszcze zamieniając je w pola uprawne, a pustynie i nieużytki obrócił w kwitnące ogrody. Lecz także, zwłaszcza w ostatnich dwóch wiekach, dokonując dzieła uprzemysłowienia wyniszczał, oszpecał, pustoszył i zatruwał Ziemię, przyjąwszy za pewnik, że bogactwa przyrody i zasoby życia są niewyczerpane. W wielu wypadkach do tego stopnia zaburzył niewidoczną gołym okiem sieć powiązań w przyrodzie, że straty mają często charakter nieodwracalny. Najświatlejsze umysły od dawna biją na alarm, wzywając do ochrony naturalnych zasobów, do ochrony życia w stanie naturalnym, nie tylko ze względu na bogactwo i piękno, jakie ono sobą przedstawia, lecz również dlatego, że cała harmonia przyrody, odwieczne mechanizmy jej funkcjonowania i – co najistotniejsze w sytuacji kryzysowej – przetrwanie naszej ludzkiej wspólnoty od tego zależą. Przyszłość naszej planety i przyszłość ludzkości uzależnione są od mądrego gospodarowania na ziemi, od odpowiedzialnego szafarstwa. Bóg uczynił nas bowiem szafarzami swej własności i On, a nie tylko pokolenia, którym pozwoli po nas przyjść, nieuchronnie nas z tego rozliczy. Biada tym, którzy okażą się nieuczciwymi, niegospodarnymi i nieodpowiedzialnymi sługami...

Człowiek współczesny potrafi przenosić góry, zmieniać bieg wielkich rzek i podróżować szybciej od dźwięku. Nie potrafi jednak uspokoić huraganu ani zapobiec wybuchowi wulkanu. Nie umie też – albo nie chce – rozwiązać kwestii nędzy na świecie. Górując nad innymi Bożymi stworzeniami, które posługują się głównie instynktem, dzięki swej samoświadomości, wiedzy i inteligencji, zdolnościom twórczym i wrażliwości na piękno, musimy dzisiaj – bardziej niż kiedykolwiek dotąd – pamiętać o naszej łączności ze Stwórcą, który jest dawcą wszelkiego życia i miłuje swoje stworzenie. Nie mamy prawa trwonić tego daru. Dążąc do łączności i do współdziałania z Bogiem nie zapominajmy, że dokonuje się ono przez osobę Jezusa Chrystusa, którego imię brzmi Immanuel, czyli Bóg z nami. Dzieło zbawienia w Jezusie Chrystusie zobowiązuje nas do nieustającej wdzięczności i do wzięcia na siebie odpowiedzialności za powierzone naszej pieczy dobro, tzn. do włączenia się w działanie Ducha Świętego, zmierzające do uzdrowienia świata. Oczyszczeni i odnawiani na Jego obraz, postępujmy więc tak, jak przystało Bożym regentom na Ziemi.

Pamiętajmy przy tym, iż ma to najzupełniej konkretny, namacalny, praktyczny wymiar oraz indywidualny charakter. Zacznijmy ponownie „czynić sobie ziemię poddaną”, ale róbmy to mądrze, nie rzucając się z motyką na słońce. Uporządkujmy przede wszystkim własne podwórko. Zmieniajmy świat, zacząwszy od zmiany siebie, od własnego sposobu myślenia, od zmiany swoich przyzwyczajeń. Okażmy się wierni w małym, a być może będzie nam dane większe zadanie. Postępujmy więc tak, aby na koniec Pan mógł nam powiedzieć: „Dobrze, sługo dobry i wierny, wejdź do radości Pana swego”. Amen.

Ks. Marek Izdebski