Drukuj

7 / 1997

...to jest post, w którym mam upodobanie: że się rozwiązuje bezprawne więzy, że się zrywa powrozy jarzma, wypuszcza na wolność uciśnionych i łamie wszelkie jarzmo; że podzielisz swój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna i twoje uzdrowienie rychło nastąpi; twoja sprawiedliwość pójdzie przed tobą, a chwała Pańska będzie twoją tylną strażą.

Iz. 58:6-8

Tematem Walnego Zgromadzenia Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych, które odbędzie się w Debreczynie w sierpniu br., jest zaczerpnięte z przytoczonego fragmentu Księgi Izajasza słowo prorockie: „Zerwijcie więzy bezprawia”. Biblia kralicka mówi o więzach bezbożności. Nowy ekumeniczny czeski przekład Pisma Świętego zawiera sformułowanie „okowy swawoli”. Możemy rozumieć to w ten sposób, że jeśli dopuszczamy się niesprawiedliwości – postępujemy bezbożnie i samowolnie. Bóg zaś nie tylko stoi po stronie sprawiedliwości, On jest sprawiedliwością i miłością. Dlatego wszelka niesprawiedliwość jest bezbożna.

Przywołane słowo prorockie zostało wypowiedziane wkrótce po powrocie narodu izraelskiego z niewoli babilońskiej, ale jeszcze przed odbudowaniem zniszczonej świątyni jerozolimskiej, a więc w latach 538-515 przed narodzeniem Chrystusa. Spierano się wtedy na temat przepisów kultowych, wprowadzono różne święta i posty. Jednak ludzie wciąż mieli wrażenie, że Bóg nie zwraca na to uwagi. Ponieważ ich religijność sprowadzała się do zewnętrznej obrzędowości, nie mogła znaleźć upodobania w Bożych oczach. Religijnym praktykom i obrzędom towarzyszył bowiem ucisk, wykorzystywanie bliźnich, kradzieże i oszustwa, na porządku dziennym była korupcja oraz prześladowanie bezbronnych wdów i sierot.

Bóg nie zadowala się gestami i działaniami obliczonymi na przypodobanie Mu się, zdobycie Jego przychylności. Boga oszukać ani przekupić nie można. Nie da się połączyć służenia Bogu, wzywania Go w modlitwie z niesprawiedliwym postępowaniem. Sprawiedliwości i prawa nie można zaś sprowadzić do przestrzegania religijnych rytuałów, postów, zwyczajów i tradycji, umartwiania się bez przemiany serca, wkładania pokutnego stroju i posypywania głowy popiołem. Podobnie jak nie wystarcza gorliwe uczestnictwo w życiu kościelnym, jeśli nie zmienia się nasz stosunek do bliźniego. Bóg mówi jasno: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary” (Oz. 6:6).

Zgodny z wolą Bożą post to łamanie okowów niesprawiedliwości. Zdejmowanie brzemion, które gnębiły najemnych robotników, darowanie wolności uciemiężonym i rozrywanie wszelkiego jarzma. Nieustannie musimy pytać o to, jakie jeszcze okowy należy skruszyć. Bóg, będąc sprawiedliwy i miłosierny, żąda od nas, abyśmy i my na tym świecie postępowali sprawiedliwie i miłosiernie.

Mamy więc dzielić się chlebem z głodnym, dawać schronienie tym, którzy nie mają dachu nad głową, odziewać nagich, ujmować się za potrzebującymi pomocy, bo są Bożym stworzeniem tak jak my. Kto potrzebuje miłosierdzia? Ludzie wyzuci z praw, w różny sposób prześladowani, zniewoleni, więźniowie, głodni, bezdomni; kobiety, mężczyźni i dzieci. Jezus mówi: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie [to] uczyniliście” (Mat. 25:40). Człowiek w potrzebie znaczy więcej niż wszystkie posty, święta i obrzędy razem wzięte. Ta zasada to prawdziwa rewolucja w religijności ludu Bożego, która i dziś nie traci na ważności. Nie możemy szczycić się swym Prawem Wewnętrznym, obyczajami, pięknem kościołów i kaplic, jeśli nie jesteśmy gotowi ochotnie zrezygnować z tego, co posiadamy, na rzecz bliźnich.

Ludzkie stosunki i nasz świat przemienia nie egzekwowanie należnych nam praw i przywilejów, lecz wyrzeczenie się siebie; nie chciwe gromadzenie dóbr, lecz dzielenie się z innymi tym, co mamy; nie władza i przymus, lecz oswobodzenie z tego, co człowieka gnębi, zniewala i poniża.

Taka postawa jest właściwą podstawą postu, który podoba się Bogu. Jeśli w tym duchu zdecydowanie przewartościujesz swoje priorytety i zmienisz stosunek do ludzi, odnowi się także twoja więź z Bogiem. Oto warunek ratunku i zbawienia, dzięki temu można żyć nowym życiem, chodzić w świetle, cieszyć się zdrowiem i Bożym błogosławieństwem. Bo wówczas – mówi prorok – twoja światłość wzejdzie jak jutrzenka a twoja rana szybko się zagoi. Przed tobą pójdzie twoja sprawiedliwość, a za tobą podążać będzie chwała Pańska.

Wierzymy i wyznajemy, że to Bóg czyni nas sprawiedliwymi. Jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę i w wierze a jednocześnie Bóg nakazuje nam prowadzić sprawiedliwe życie. Nasza sprawiedliwość, choć niedoskonała, jest więc odpowiedzią na Jego miłość i sprawiedliwość. Gdzie trwa bój o sprawiedliwość, tam rodzą się podstawy do istnienia wspólnoty. Niesprawiedliwość zaś i prawo siły niszczą ją. Nie ma pokoju ani wolności tam, gdzie brak sprawiedliwości. Dlatego Bóg zawiera ze swym ludem przymierze. Czyni nas partnerami we wspólnocie i wzywa, byśmy postępowali z innymi tak, jak On postępuje z nami: abyśmy swoich bliźnich – mężczyzn, kobiety i dzieci – uwalniali od ucisku, prześladowania i niesprawiedliwości. Musimy pytać bardzo konkretnie: Gdzie w moim Kościele tkwią okowy niesprawiedliwości? Gdzie dziś dochodzi do zniewolenia w społeczeństwie, w którym żyjemy i którego częścią jesteśmy? A także – na czym polega niesprawiedliwość, której ofiarą padają ludzie na świecie?

Ze Starego Testamentu wiemy, że lud Boży stale porzucał Boga i służył obcym bogom, że dawał się uwieść kultowi Baala. Kult Baala to pragnienie mocy i władzy.

Gdzie panuje Baal, tam zniewoleni ludzie zaledwie wegetują, a majątek gromadzi władca. Ale z pism prorockich wiemy, że Pan jest Bogiem i Wyzwolicielem niewolników. Zwiastują to Amos, Ozeasz, Jeremiasz i Izajasz. Bóg patriarchów i proroków jest Bogiem sprawiedliwości. Baal natomiast uosabia przemoc i śmierć. Ludzie w Trzecim Świecie mówią o bożku Molochu, który pożera wszystko. Bałwochwalstwo i bezprawie idą ręka w rękę. Kapłani i prorocy kultury oddającej cześć Baalowi zawarli pakt ze śmiercią i szeolem (piekłem). Dlatego prorok Jeremiasz woła: jeśli chcemy się czymś szczycić, szczyćmy się tym, że znamy Pana, który okazuje miłosierdzie, sprawuje sądy i czyni sprawiedliwość na ziemi (por. Jer. 9:23-24). Znać Pana znaczy ujmować się za biednymi i potrzebującymi, przywracać prawa wyzutym z praw.

Na tym tle lepiej można pojąć dzieło Boże w Jezusie Chrystusie. Jezus jest nadzieją ubogich, odtrąconych i zepchniętych na pobocze. On wie, że istotą rządów Bożych – Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości – jest troska o innych. Jezus ujmował się za biednymi i poniżonymi. Dawał przykład poszanowania tego, co dziś nazywamy podstawowymi prawami człowieka, zaspokajał takie ludzkie potrzeby jak potrzeba pokarmu, odzienia i dachu nad głową oraz wolności, godności i szacunku. Jego podobieństwo o najmniejszych braciach i siostrach (Mat. 25:31-46) przypomina, że lud Boży jest skrycie obecny we wszystkich narodach. To ludzie, którzy czynią sprawiedliwość, kierując się miłością, współczuciem, miłosierdziem.

Czytałem niedawno kazanie Jana Kalwina, oparte na przytoczonym urywku Księgi Izajasza, wygłoszone 29 sierpnia 1558 roku i dotąd nie publikowane. Kalwin obszernie omawia potrzeby bliźnich i rozważa wezwanie proroka w kontekście swojej epoki i ówczesnych stosunków między ludźmi. Według Kalwina swej troski nie powinniśmy ograniczać tylko do najbliższego otoczenia. Gdyby w potrzebie znalazł się Turek [ówczesny synonim najgorszego wroga, „pohaniec sprośny” mówiąc językiem Jana Kochanowskiego – red.], trzeba się nim zająć i udzielić mu pomocy, podobnie jak Jezus okazał troskę Samarytanom, którzy w Jego czasach symbolizowali nieprzyjaciół. Ci, którzy nie podzielają naszej orientacji religijnej, też są naszymi bliźnimi. Karmić głodnych, pomagać uciśnionym, przyodziewać nagich to obowiązek, jaki mamy wypełniać wobec wszystkich bez różnicy na ich pochodzenie, rasę, płeć i kulturę. Choćby napadnięto i okaleczono jednego tylko cygańskiego chłopca czy dziewczynę, są oni straszliwym oskarżeniem naszej europejskiej – czeskiej czy polskiej – kultury. Poczucie wyższości, nienawiść i ksenofobia to zaraza, którą musimy wyplenić z siebie i ze swych myśli. Rasizm jest strasznym grzechem, przez który człowiek wyklucza się ze społeczności z Bogiem, Stwórcą i Ojcem wszystkich, ale również ze społeczeństwa, z międzyludzkiej wspólnoty. Gdzie przyzwala się na rasizm lub seksizm (dyskryminację płci uznanej za gorszą), tam pojawia się kryzys ludzkości.

Lecz nie chodzi o sprawiedliwość i uczciwość tylko między jednostkami. Nasza wiara ogarnia cały świat i całe stworzenie. Dlatego trzeba nauczyć się myśleć globalnie w tak ważnej dziedzinie jak ekonomia. Nazwa ta pochodzi od greckiego słowa oikos, które oznacza dom, domostwo. Chodzi nam o jakość życia w Bożym domostwie, bo równowaga i sprawiedliwość, jakie powinny panować w Domu Bożym, są obecnie bardzo zagrożone. To, że na świecie właściwie wszystko odbywa się na skalę globalną, oznacza, że na przykład w dziedzinie gospodarki niesprawiedliwość przybiera globalne rozmiary. Całe grupy ludzi, całe regiony wykluczane są z mechanizmu rynku światowego. Rządy mają ograniczone możliwości działania w interesie obywateli, a jeśli państwo jest biedne i zadłużone, staje się niewolnikiem swych wierzycieli. Tym, którzy taką politykę uprawiają, nie chodzi o ludzkie dobro, o służbę człowiekowi – liczy się zysk i konkurencyjność. Rabuje się i niszczy stworzenie, a kultury zamienia w rynki zbytu. Człowiek traktowany jest przede wszystkim jako konsument. Reklama ogarnia cały świat i tworzy jednolitą kulturę konsumpcyjną. Jej cel to ukształtowanie ludzi uległych, podatnych na manipulację. Można już właściwie mówić o kolonizacji ludzkiej świadomości.

Pytanie, czy rozwój gospodarczy rzeczywiście służy rozwojowi życia i stworzenia, jest więc w pełni uzasadnione. Chrześcijanie muszą zadać sobie także pytanie, w jakiej mierze chrześcijański – w tym protestancki – etos pracy doprowadził system rządzący światem do stanu, w jakim się on dziś znajduje. Kładliśmy nacisk na pracę, pracowitość, oszczędność, pilność, osiągnięcia. Teraźniejszość żąda od nas zmiany stylu życia. Trzeba znów nauczyć się dawać dziesięcinę, czcić sabat i jubileuszowy rok łaski – traktując to nie jako jednorazowe wydarzenie, lecz jako sposób na życie. To, że tylu ludzi w Trzecim Świecie padło ofiarą współczesnego systemu ekonomicznego i znalazło się poza zasięgiem oddziaływania gospodarczych mechanizmów, wymaga od nas krytycznego przyjrzenia się swej wierze i świadectwu. Jak możemy podążać „drogą z Jerozolimy do Jerycha” [droga, którą szli kapłan i lewita z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie – red.], gdy jest ona usłana tyloma trupami?! Idzie tu o wiarygodność naszej wiary. Stawką jest nasze zbawienie. Jesteśmy wezwani do opamiętania i nawrócenia. To nie tylko prywatny, jednostkowy problem, podlegający naszej ocenie. Jako wierzący jesteśmy wezwani do poszukiwania alternatywnego systemu, który afirmuje i podtrzymuje życie. Musimy na nowo usłyszeć Bożą obietnicę: Moje przymierze to przymierze życia i pokoju (por. Mai. 2:5).

Jesteśmy wdzięczni za zmiany, jakie zaszły w naszych krajach. Kościół nie powinien zachowywać się oportunistycznie, kiedy można sądzić, że społeczeństwo otwiera się na chrześcijańskie zwiastowanie. Błędem jest zawzięte krytykowanie przeszłości przy bezkrytycznym patrzeniu na teraźniejszość i przyszłość. Istnieją nowe niebezpieczeństwa i pokusy, które trzeba dostrzec i nazwać po imieniu.

Nie traćmy nadziei i usilnie szukajmy alternatywy dla obecnego status quo. Wspierajmy wolność, demokrację i zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego zarówno przez jednostki, jak i przez zbory. Jako ludzie wierzący nie możemy tracić z pola widzenia niesprawiedliwości, rasizmu, wykorzystywania ludzi, przemocy, ubóstwa i głodu zarówno w naszym otoczeniu, jak i na świecie.

Nie bądźmy Kościołem konformistycznym. Bądźmy Kościołem prorockim, który stale stoi na straży i czuwa. Niech Bóg doda nam odwagi, wytrwałości i jasnej wizji tego, co najważniejsze. Amen.

Ks. Milan Opočenský
[Członek Kościoła Czeskobraterskiego i sekretarz generalny Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych z siedzibą w Genewie, był gościem Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP w maju br. Kazanie wygłoszone w niedzielę, 25 maja publikujemy z niewielkimi skrótami – red.]