Drukuj

11 / 1997

Kazanie to śp. ks. Jerzy Stahl wygłosił w zborze warszawskim podczas nabożeństwa radiowego 12 listopada 1989 r. Poruszając w nim – w związku z obchodzoną przez Kościół niedzielą wieczności i pamiątką zmarłych – sprawy najważniejsze dla nas jako chrześcijan, nie omieszkał przynieść Bogu w modlitwie i tego, co ważne dla nas jako Polaków: radości i odpowiedzialności związanej z odzyskaniem wolności po przełomie roku 1989. Z obu tych względów kazanie to godne jest dziś przypomnienia – red.

Potem widziałem, a oto tłum wielki, którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków, którzy stali przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe, z palmami w swych rękach. I wołali głosem donośnym, mówiąc: Zbawienie jest u Boga naszego, który siedzi na tronie, i u Baranka. (...) I odezwał się jeden ze starców, i rzekł do mnie: Któż to są ci przyodziani w szaty białe i skąd przyszli? I rzekłem mu: Panie mój, ty wiesz. A on rzekł do mnie: To są ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i wyprali szaty swoje, i wybielili je we krwi Baranka. Dlatego są przed tronem Bożym i służą Mu we dnie i w nocy w świątyni Jego, a Ten, który siedzi na tronie, osłoni ich obecnością swoją. Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie padnie na nich słońce ani żaden upał, ponieważ Baranek, który jest pośród tronu, będzie ich pasł i prowadził do źródeł żywych wód; i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu.

Obj. 7:9-10.13-17

Panie i Boże nasz, pobłogosław to rozmyślanie nad Słowem Twoim. Otwieraj nasze serca, byśmy je przyjmowali jako odwieczną prawdę, bo Słowo Twoje jest prawdą. Amen.

Kochani, zazwyczaj ostatnie niedziele roku kościelnego poświęca się sprawom ostatecznym. Są one niewątpliwie trudne, ponad nasze zrozumienie, jednak przemilczanie ich jest właściwie odstępstwem od Ewangelii. Bo ona mówi o ponownym przyjściu Jezusa Chrystusa, o końcu tego świata, o sądzie. Ze zwiastowania o czasach ostatecznych możemy czerpać nadzieję – i siłę – do codziennego życia. Jest ona jednak także ostrzeżeniem – ostrzeżeniem miłości Bożej, która chce nas uchronić od zguby. Bo śmierć, która dla wielu wydaje się końcem wszystkiego, nie jest kresem; bo śmierć jest dla wierzącego spotkaniem z tą inną rzeczywistością, o której Paweł apostoł mówi: „Nasza (...) ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy” [Flp. 3:20]. I wizję tej innej rzeczywistości daje Jan w swej księdze – choćby w tych słowach, które czytaliśmy – pokazując wizję ludzi zbawionych, z każdego narodu, ze wszystkich plemion, ludów, języków, stojących przed tronem Bożym, stojących przed Barankiem – Jezusem Chrystusem, odzianych w szaty białe, z palmami w rękach.

Ten obraz, ta wizja, jak i inne wizje w tej księdze to nie ckliwe, nie słodkie pocieszanie nas, ale konkretna, choć inna od tej naszej, ziemskiej, rzeczywistość. O tych wszystkich sprawach musimy myśleć zwłaszcza wtedy, gdy spotykamy się z cudownym działaniem Jezusa Chrystusa, gdy słyszymy słowa Ewangelii o cudownych uzdrowieniach, więcej – o przywracaniu do życia. Bo oto radosna wieść dociera do nas: Jezus jest Zwycięzcą grzechu i śmierci. W życiu naszym codziennym ciągle spotykamy się z nieszczęściem, z chorobą, śmiercią. Niech więc będzie nam pociechą i siłą, że jest Ten, który zwycięża śmierć, który niesie łaskę i pomoc, goi rany, uzdrawia, wreszcie – obdarowuje nowym życiem.

Czas dany nam tu, na ziemi, jest czasem próby, celem tego życia zaś – chwała warta cierpienia. Dlatego apostoł Paweł, ten wzór wiary i ufności, może mówić: „utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” [Rzym. 8.18]. I to jest naszą chrześcijańską nadzieją, że przez ziemskie trudy wędrujemy, dochodzimy do chwały. I oto wizja tych, którzy już doszli: ze wszystkich narodów, plemion, stojących przed tronem Bożym, odzianych w białe szaty, z palmami w rękach – to wizja świata zbawionych, świata Chrystusowego. Więcej, to szansa dla każdego z nas. Białe szaty, palmy to symbole czystości i zwycięstwa. Białe szaty to znak nowego życia, bo miłość Boża, objawiona w Jezusie Chrystusie, daje nowe życie. Miłość Boża czyni człowieka czystym. Krew Baranka oznacza śmierć, ale i nowe życie, oczyszcza z grzechu, stawia przed Bogiem. A Ten, jak mówi Jan, siedzący na tronie – osłania obecnością swoją.

Kochani, nie ma dziś pośród nas Jezusa Chrystusa, którego można by było dotknąć, do którego można by się zwrócić bezpośrednio jak do innego człowieka z prośbą, tak jak to opisują ewangelie. Ale On jest wśród nas, duchowo obecny. Więcej, znamy Jego dzieło zbawienia i dlatego z ufnością możemy – i powinniśmy – czekać na Jego powrót, na Jego ponowne przyjście. Ale do tego potrzebne jest odpowiednie przygotowanie.

Właściwie odpowiedź jest łatwa, choć wiemy dobrze z doświadczenia, że tak trudno ją zrealizować. Bo tą odpowiedzią jest: czuwać i modlić się, by nie zwiódł nas świat; czuwać nad właściwą drogą życia, życia w miłości Boga i ludzi; czuwać w znajomości Jego świętego Słowa; modlić się o siły, o duchową moc, o miłość, nadzieję, wiarę. Tak, wiarę, bo kto wierzy, ten z ufnością może patrzeć w przyszłość. Kto wierzy, otrzymuje odpuszczenie grzechów, a wtedy śmierć nie ma już władzy nad człowiekiem, nie jest kresem, ale przejściem do nowego życia, które jednak zaczyna się już tutaj, na ziemi.

Jeśli wierzymy, z pokorą i ufnością zbliżajmy się do Jezusa Chrystusa. Tak jak zbliżały się do Niego szeregi ludzi potrzebujących, zagubionych, chorych. Ludzi, których dotknęła śmierć najbliższych. Pokorni, ufni, pełni nadziei, czasem naprzykrzający się i namolni w modlitwie, tak jak wdowa z przypowieści Jezusowej – zawsze znajdziemy pociechę i pomoc. W Nim i z Nim, przez Jego śmierć i zmartwychwstanie otrzymujemy zbawienie i nowe życie. I choć nie uwalnia nas to od ziemskich doświadczeń, to dzięki wierze czekać możemy z ufnością na wypełnienie obietnicy współuczestniczenia w Królestwie Bożym, gdzie nie ma grzechu, szatana, śmierci. Gdzie Bóg osłania obecnością swoją, gdzie nie będzie już łaknienia ani pragnienia, nie będzie prażyć słońce ani żaden upał, bo Baranek, który jest pośród tronu, będzie pasł i prowadził do źródeł żywych wód, gdzie otrze Bóg wszelką łzę z zapłakanych oczu. Czy też, jak powiada inna wizja, gdzie Bóg będzie mieszkał z nimi – z nami wszystkimi – „a oni będą ludem Jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z ich oczu, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie” [por. Obj. 21:3-4].

Możemy jednak powtórzyć słowa Jezusa: „Tylko czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” [Łuk. 18:8]. Prośmy więc Pana życia, Zwycięzcę śmierci, o wiarę dla siebie, dla bliskich, dla wszystkich bliźnich, zwłaszcza dla tych cierpiących, smutnych, przerażonych – aby nas wszystkich nie przerażała śmierć, byśmy byli gotowi na przyjęcie Pana.

Chciałem tutaj podzielić się osobistą refleksją i doświadczeniem. Rozważanie na ten temat przygotowywałem dawno, cztery lata temu. Ale nie dane mi go było wygłosić, bo zamiast w kościele znalazłem się w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Zapewne był to znak od Boga. Może w tym znaku było to Boże pytanie:

– Czy rzeczywiście przemyślałeś te sprawy, o których chcesz mówić, którymi chcesz się dzielić? Czy rzeczywiście sam jesteś gotowy? Daję ci jeszcze szansę.

Kochani, myślę, że każdy z nas – choć może, dzięki Bogu, nie zawsze w tak bolesny sposób – ma takie chwile, takie momenty Bożego ostrzeżenia, które powinny nas mobilizować, by zawsze być gotowym, by zawsze wiedzieć, że „czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy” [Rzym. 14:8]. Że zawsze jesteśmy w tej bliskości Bożej, tylko powinniśmy być tej bliskości godni. Dlatego gorąco prośmy Boga i w codziennej modlitwie nie ustawajmy w wysiłkach, w walce o wiarę, byśmy nie musieli odsuwać od siebie myśli o sprawach ostatecznych, które tak często nas przerażają, ale abyśmy dzięki wierze umieli dostrzec życie tam, gdzie dotychczas widzieliśmy tylko śmierć. A wtedy cieszyć się będziemy mogli wspaniałą obietnicą Zbawiciela: „Ja żyję i wy żyć będziecie. Kto wierzy we mnie, choćby i umarł, żyć będzie” [Jn 14:19, 11:25].

Skierujmy więc do Pana nasze myśli w modlitwie:

Panie Jezu Chryste, Ciebie gorąco prosimy, daj nam tę pewność, którą wyrażaliśmy w pieśni – że błogo jest ufać Tobie, błogo Tobie powierzyć całe nasze życie, w Twoje ręce złożyć troski i radości, chwile smutne i chwile dobre, sprawy łatwe i sprawy trudne – sprawy naszej przyszłości indywidualnej, sprawy naszej przyszłości poza ziemskim kresem i sprawy naszej przyszłości jako Twojej społeczności: Kościoła Twego, narodu, kraju.

Prosimy Cię gorąco, Panie nasz i Zbawicielu, o pomoc w przezwyciężaniu słabości, o pomoc w gotowości na przyjęcie Ciebie, na spotkanie z Tobą; o pomoc, byśmy przez Ciebie zostali znalezieni pełni wiary, nadziei, radości.

Dzisiaj Twojej pomocy, Twojej opiece powierzamy szczególnie tych wszystkich, którzy się smucą, wspominając swych bliskich. Tobie, Panie, powierzamy wszystkich biednych, wszystkich strapionych, wszystkich zagubionych na ścieżkach tego życia. I daj, aby oni także dzięki nam znaleźli radość, siłę, pomoc w ich doświadczeniach, w ich przeżyciach, w ich troskach, w ich niepokojach. (...)

W Twoje ręce, drogi Zbawicielu, polecamy też nasze sprawy – nasze jako narodu. Tak bardzo doświadczałeś nas w przeszłości, a wdzięczni Ci jesteśmy za to, że żyjemy w tych trudnych czasach... ale w czasach, które niosą dla nas nową przyszłość. Dlatego gorąco prosimy, błogosław temu krajowi i temu narodowi. Błogosław każdemu z nas i przemień nas, abyśmy potrafili wyjść ze swojego prywatnego światka naszych potrzeb, naszego samozadowolenia, byśmy chcieli służyć dobru całej naszej społeczności -temu wspólnemu dobru, jakim jest niepodległa, wolna, sprawiedliwa Ojczyzna. (...) Gorąco też prosimy o pokój dla naszego kraju, o pokój i niezawisłość, i o to, byśmy [z sąsiadami] z jednej i z drugiej strony chcieli i potrafili żyć w pokoju, w przebaczeniu, w braterstwie i miłości.

Błogosław, Panie, nam wszystkim, błogosław narodowi naszemu, Ojczyźnie naszej. Amen.

Ks. Jerzy Stahl

[Sylwetkę ks. Jerzego Stahla, który zmarł nagle w niedzielę 16 lutego br., przedstawiliśmy w numerze kwietniowym. Tytuł kazania pochodzi od redakcji.]