Drukuj

7 / 1999

Każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce. I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, gdyż był zbudowany na opoce. A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku. I spadł ulewny deszcz, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego był wielki. A gdy Jezus dokończył tych słów, zdumiały się tłumy nad nauką jego. Albowiem uczył je jako moc mający, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

Mat. 7:24-29

Drodzy Bracia i Siostry!

Ponieważ dzisiejsza niedziela przypada 1 sierpnia, a więc w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, gdy w dodatku jest to jego 55. rocznica – nie mogę nie nawiązać do sierpniowych wydarzeń roku 1944. A zechciejmy sobie i to uprzytomnić, że równo za miesiąc przypadnie 60. rocznica wybuchu II wojny światowej.

Jest już coraz mniej ludzi, którzy dobrze pamiętają czas wojny. Coraz więcej zaś tych, dla których takie pojęcia jak Armia Krajowa i Ludowa, Szare Szeregi, konspiracja, walka podziemna, partyzantka, powstanie – to historia, przeszłość, której się nie przeżyło, a zna się ją jedynie z opowieści i lektur.

Mimo to czas pomiędzy 1 września 1939 r. a 9 maja 1945 r. – wraz z datą 1 sierpnia 1944 r. między datami wyznaczającymi początek i koniec II wojny światowej – położył się takim ciężarem na dziejach naszego narodu, że nie można w dniach tych rocznic przechodzić do porządku dziennego nad dość już odległą przeszłością i nie wspominać o tych wydarzeniach.

Wrzesień 1939 r. to zryw narodu o zachowanie wolności i niepodległości, przeciwstawienie się agresji i prawu siły. Ten zryw nie zapobiegł wielu ofiarom, zniszczeniu kraju i przegranej, która przyniosła ciężką okupację, wysiedlenia, więzienia, obozy koncentracyjne, zsyłki na Syberię, Katyń, prześladowania, rozstrzeliwania, ucisk.

Podjęta wówczas walka o wolność, kontynuowana w podziemiu, była wyrazem tego, że naród się nie poddaje i nie rezygnuje z odzyskania niepodległości. Jej konsekwencją było Powstanie Warszawskie. Cenę za tę walkę zapłaciliśmy ogromną. Niewiele jest polskich rodzin, które nie straciły kogoś bliskiego w kraju czy na różnych frontach świata, wszędzie tam, gdzie Polacy walczyli „o wolność waszą i naszą”. Ceną było też zniszczenie kraju, ruiny Warszawy oraz śmierć milionów istnień ludzkich.

Zechciejcie teraz wspomnieć wszystkich, którzy w tej walce, w więzieniach, obozach koncentracyjnych w Niemczech i Związku Radzieckim ginęli na skutek rozstrzeliwań, prześladowań i wycieńczenia. Uczcijmy ich pamięć chwilą milczenia...

Nasze kończące się za półtora roku stulecie to wiek wojen, dramatów, prześladowań, wyniszczania całych narodów, eksterminacji Żydów. Gdyby wojna skończyła się zwycięstwem hitlerowskich Niemiec, to nam, Polakom, pisany był podobny los. Ale XX stulecie to nie tylko dwie wojny światowe, lecz także wiele wojen o charakterze lokalnym. Po tragedii II wojny światowej zdawało się, że wojny już nigdy nie będzie. A jednak nieustannie tlą się nowe zarzewia wojny. Hasło „Nigdy więcej wojny!” okazało się pustym frazesem. Nie doszło na szczęście do III wojny światowej, wojny atomowej, ale czy byliśmy bardzo daleko od takiej katastrofy?

Wolność to wielka wartość, nic więc dziwnego, że ludzie walczą i są gotowi nawet oddać życie w imię wolności całego narodu. Nie możemy pogodzić się nie tylko z pozbawieniem wolności, nie zadowalamy się też wolnością połowiczną, pozorną.

Pragniemy pokoju, ale jeśli pokój naprawdę ma zapanować na świecie, to najpierw musi być zagwarantowana wolność narodów. Potrzeba i pragnienie wolności są wyrazem zdrowych dążeń narodu. Gdziekolwiek naród pozbawiony jest wolności lub gdzie jego wolność jest ograniczana, tam istnieje zarzewie niepokojów politycznych i społecznych oraz zagrożenie wojną.

Przejdźmy teraz do przeczytanego fragmentu Ewangelii Mateusza. Zamyka on tzw. Kazanie na Górze – bardzo ważny tekst, w którym Jezus mówi o tym, w jaki sposób należy kształtować swoje życie. Słuchaczy Słowa Bożego przyrównuje do rozsądnego i nierozsądnego człowieka: rozsądny nie tylko słucha Słowa Bożego, ale i wypełnia je na co dzień; nierozsądny zaś, co prawda, również słucha Słowa Bożego, ale nic sobie z niego nie robi. Obydwu porównuje Jezus do ludzi budujących swe domy. Pierwszego – do takiego budowniczego, który buduje dom na skale (to znaczy na dobrym fundamencie). Jego dom został dobrze posadowiony i ostał się podczas burz i nawałnic. Drugi zaś porównany został do budowniczego, który wznosi swój dom na piasku. Dom ten pozbawiony jest fundamentu i rozpada się, gdy dochodzi do żywiołowych katastrof.

Chrystus odnosi to podobieństwo do życia ludzkiego w ogóle, oczywiście także do naszego życia. Kto z nas buduje dom swego życia na Słowie Bożym i wierze, na posłuszeństwie Słowu Bożemu – ten buduje na trwałym fundamencie. Kto zaś słucha Słowa Bożego, ale się nim nie przejmuje, ten buduje swoje życie na piasku, tj. właściwie na fundamencie pozornym, na niczym.

Ale jaki jest związek między tym, co powiedziałem na początku w nawiązaniu do rocznic Powstania Warszawskiego i wybuchu II wojny światowej, a obrazem przedstawionym przez Chrystusa?

Po pierwsze: Jezus Chrystus uczy nas, że dom naszego życia, a więc i ten, który nazywa się Ojczyzną, musi być budowany na trwałym fundamencie. Naród ostoi się mimo różnych kataklizmów, jeśli będzie kierował się głębokimi wartościami moralnymi, jeśli będzie zdrowy moralnie. Wiemy z historii, że Polska upadała, gdy szerzyła się samowola, prywata, gdy interesy uprzywilejowanych warstw społecznych brały górę nad dobrem kraju i narodu. Polska upadała, gdy moralność narodu pozostawiała dużo do życzenia, gdy „Polska nierządem stała”. Trwały fundament naszego domu – Ojczyzny – musimy budować na podstawie Słowa Bożego, wypełniając je i stosując w życiu. I dlatego powinno nam zależeć, aby Słowo Boże było zwiastowane wiernie, skutecznie, z wiarą i mocą, klarownie, jednym słowem tak, aby przemawiało i do umysłów, i do serc, bo w ten sposób mamy dbać o zdrowie moralne narodu.

Po drugie: naród jest tym silniejszy i zdrowszy moralnie, im silniejsze i zdrowsze moralnie są jednostki, które go tworzą.

Jechałem niedawno pociągiem, którym wracali do domów żołnierze zwolnieni z wojska „do cywila”. Do mojego przedziału wszedł młody człowiek mówiący w sposób niezwykle wulgarny. Kiedy zwróciłem mu uwagę, przeprosił. To się powtarzało – on po prostu nie umiał inaczej. A przecież sposób wyrażania się i sposób zachowania świadczy o tym, co tkwi we wnętrzu człowieka.

Dlatego tak ważny jest ewangeliczny przekaz o dwóch fundamentach. Mamy Słowo Boże – jasną wskazówkę, jak kształtować nasze życie, jak formować nasze wnętrze. Jednak aby miało ono na nas wpływ, nie wystarczy go słuchać, lecz trzeba je przyjąć i wypełniać, tj. żyć według niego. Dlatego w Kościele, w parafii, w rodzinie, a także przy kształtowaniu osobistego życia mamy dbać o dobro, szlachetność, uczciwość, sumienność, prostolinijność, czyli o właściwy sposób bycia i zachowania. Mamy budować, kształtować wiarę – źródło tego, co dobre.

Dom naszego życia, wzniesiony na trwałym fundamencie Słowa Bożego i wiary, ostoi się wśród życiowych burz i zawieruch. Dom życia – budowany bez Słowa Bożego lub bez wsłuchania się w nie i przyjęcia go z wiarą – nie przetrwa trudnych sytuacji. A życie bywa bardzo skomplikowane: przychodzą choroby, cierpienia, różnego rodzaju przeciwności, konflikty. To są właśnie te burze życiowe i zawieruchy, pośród których okazuje się, czy jesteśmy silni, zahartowani, odporni. Im silniejsza więź ze Słowem Bożym, im więcej mamy wiary, im większy wpływ na nas i na nasze życie ma Jezus Chrystus, tym skuteczniej możemy stawiać czoło wszelkim przeciwnościom życiowym, a także wszelkim złym wpływom.

Znaczenie i wartość Słowa Bożego odkrywamy wszakże nie tylko wtedy, gdy w naszym życiu natykamy się na trudności. Ono ma przemożny wpływ na naszą postawę moralną, na nasze życie i postępowanie. Jednocześnie jest dla nas drogowskazem ku wieczności – przez Krzyż i Ofiarę oraz Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Amen.

Ks. bp Zdzisław Tranda
[Oprac. na podstawie kazania transmitowanego 1 sierpnia br. przez Program II Polskiego Radia – red.]