Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 6 / 2001

Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich. Jako wolni, a nie jako ci, którzy wolność używają za zasłonę zła, lecz jako słudzy Boży.
I Ptr. 2:15-16

Kiedy słuchamy Słowa Bożego – nauk apostoła Piotra – rodzą się w nas pytania: jak mamy żyć? Jaką drogę mamy obrać? Jak mamy postępować?

Odpowiedź Słowa Bożego jest jednoznaczna. Zgodnie z całym Pismem Świętym apostoł Piotr naucza nas, że nasze życie powinniśmy dostosować do woli Bożej. Nie pozwólmy, aby kaprys przypadku lub też nieprzewidywalny subiektywizm kierował naszymi czynami. Niech nas nie zaślepiają osobiste interesy; nawet jeżeli uważamy, że nasze poglądy i moralne przekonania są słuszne, nie mogą być stawiane na pierwszym miejscu. W każdej sytuacji miejmy na uwadze wolę Bożą. Przed jakąkolwiek decyzją i w każdych okolicznościach słuchajmy nie tylko siebie, ale przede wszystkim pytajmy Jego, próbujmy dociec Jego woli i Jemu bądźmy posłuszni.

Jak jest wola Boża? – pytamy, słuchając Słowa Bożego.

„Taka jest wola Boża, abyśmy dobrze czynili” – słyszymy odpowiedź Piotra na nasze pytanie. Ważne jest również to, jaką siłę przekonywania mają nasze dobre uczynki, bo dzięki nim możemy „zamknąć usta niewiedzy ludzi głupich”. W innym miejscu apostoł tę myśl wyraża w następujący sposób: „Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga” (I Ptr. 2:12) Czyli nie tylko słowem, ale czynami swoimi próbujcie przekonać tych, którzy nie wierzą w Boga i nie zgadzają się z wami.

Świat jest pełen hałaśliwych dyskusji. Ludzie przekrzykując się, próbują przeforsować swoją prawdę. Zderzają się ze sobą krańcowo przeciwstawne wiary, poglądy oraz ideologie. Pomimo wysiłków, do niczego nie dochodzimy. Niejednokrotnie nasze gwałtowne spory są dialogiem głuchych.

Z drugiej strony codziennie doświadczamy tego, że nasza wiara, uważana za świętą, słowo samego Boga, nie jest wystarczająco przekonująca dla świata. Składane przez nas świadectwa wiary są wołaniem na puszczy. Wśród ludzi, w społeczeństwie, osłabł autorytet Kościoła. Co więcej, „niewiedza ludzi głupich” podważa wiarygodność nauk Jezusa, „poganie” lżą sługi Boże, nazywając ich „złoczyńcami”.

W minionych dziesięcioleciach dyktatura ateistyczna podniosła lżenie Chrystusa do rangi polityki państwowej i poważnie naruszyła autorytet Kościoła. Ale samokrytycznie i ze skruchą musimy też przyznać, że my sami, ułomni uczniowie Chrystusa i Kościoła, w dużym stopniu się do tego przyczyniliśmy. Głosimy wprawdzie Słowo Boże, ale okazaliśmy się leniwi w pełnieniu woli Bożej. Mówiliśmy – jeżeli w ogóle mówiliśmy – o prawdzie, ale naszych słów nie potwierdzało zachowanie. Głosiliśmy ofiarę Jezusa na krzyżu, ale nas samych przerażało każde ryzyko i cierpienie lub też najmniejsze choćby poświecenie.

Kościół wyznający wiarę przeobraził się w „Kościół mówiący”. Ale to i tak jeszcze lepszy przypadek, albowiem często nawet słowo zamierało na ustach sług Kościoła. W krajach dyktatury ateistycznej niejednokrotnie oniemiałym uczniom Chrystusa nie tylko nie starczało sił do działania, ale nawet do głoszenia prawdy Słowa Bożego. Tak więc nic dziwnego, że przybladł autorytet naszej wiary i chrześcijaństwa, osłabła ich siła. Wszak w każdych okolicznościach najbardziej przekonywającymi „argumentami” przeciwko „ludziom głupim”, oszczercom i „poganom” są dobre uczynki wypływające z prawdziwej wiary.

Po trwającym wiele dziesiątek lat ucisku – teraz jesteśmy tutaj. W myśl nauk Słowa Bożego, przezwyciężając przygnębiające brzemię i spuściznę przeszłości, dobrymi uczynkami musimy przekonywać świat o miłości Chrystusa i prawdzie przez Niego głoszonej. Swoimi czynami musimy uwiarygodnić nasze chrześcijaństwo. Poprzez służbę wyznającego wiarę i aktywnego Kościoła musimy – i możemy – przekonać niewierzących, rozczarowanych, ludzi małej wiary oraz poszukujących drogi. Przyjdźcie do Jezusa. Jego słuchajcie. Jego przykład naśladujcie. Czyńcie wolę Bożą.

W tym szlachetnym dążeniu czyha pokusa i grozi wielkie niebezpieczeństwo. Nie wystarczy bowiem uwolnić się zewnętrznie – co w mniejszym lub większym stopniu nastąpiło w 1989 roku w Europie Środkowej i Wschodniej. Od tej pory bowiem potwierdziło się ponad wszelką wątpliwość, że wolność można wykorzystać do czynienia zarówno dobra, jak i zła. Prawda ta dotyczy każdego dobra – można korzystać z dobrodziejstwa, jakie ono daje lub też wykorzystywać je [tj. nadużywać go – red.]. Na dobrej glebie rodzi się nie tylko szlachetne zboże, ale równie bujnie rośnie kąkol. Po 1989 r. można było wyruszyć w kierunku Europy, a co więcej również w stronę Chrystusa... Ale odzyskana wolność w takim samym stopniu może służyć jako doskonały grunt dla plenienia się przestępczości i korupcji, a co gorsze, żeby podać tylko jeden przykład – dla morderczej wojny domowej w Jugosławii.

Patrząc na to wszystko, przytaczamy słowa apostoła Piotra: baczcie i postępujcie jak ludzie wolni, „a nie jako ci, którzy wolności używają za zasłonę zła”.

Nasza wiara uczy, że człowiek ma wolną wolę do czynienia zarówno dobra, jak i zła. Musimy uważać, abyśmy wolności nie wykorzystywali do złego – ani jako zasłony zła – abyśmy z „wąskiej ścieżki” prawdziwej wolności nie zboczyli na „szeroką drogę” prowadzącą do niebezpieczeństw nieskrępowanej rozwiązłości.

Już od jedenastu lat społeczeństwa środkowej i wschodniej Europy zmagają się z tą pokusą i obracają się w kręgu tego niebezpieczeństwa. Uwolniliśmy się, co prawda, od ateistycznej dyktatury, ale musimy jeszcze doczekać się wewnętrznego wyzwolenia do czynienia dobra. Od „wyzwolenia z Egiptu” musimy jeszcze przejść długą kalwarię „wędrówki przez pustynię”...

Tylko wówczas staniemy się całkowicie wolni, kiedy zrzucając „zasłonę zła”, „obleczemy się w zbroję światłości” (por. Rzym.13:12). Jeżeli, jako słudzy Boży, wyzwolimy się, aby spełniać Jego wolę.

Tłum. Krystyna Żurek-Góralczyk
[Kazanie wygłoszone w zborze warszawskim w niedzielę, 25 marca br. Wyróżnienia od autora. Na s. 12 13 publikujemy jego wykład o Węgrach i Rumunach w 1989 r., wygłoszony na Uniwersytecie Warszawskim]