Drukuj

Okładka 4/2003NR 4 / 2003

Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić
na was wszelkie zło ze względu na mnie. Radujcie się i weselcie, albowiem zapłata wasza
obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Mat. 5: 11-12

Przyszliśmy dzisiaj do kościoła, bo obchodzimy Wielki Piątek. Chociaż jest to dzień pracy, chociaż przed południem wykonywaliśmy swoje obowiązki zawodowe, to jednak znaleźliśmy tę chwilę, aby przyjść tu, do kościoła, i słuchać Ewangelii o skazaniu Jezusa na śmierć, o krzyku, który Go otaczał:

- Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go! My chcemy Barabasza, a ten niech umiera!

Słuchamy tej suchej, chłodnej relacji ewangelisty o wydarzeniach wielkopiątkowych, jak to Jezus, dźwigając krzyż, idzie na podjerozolimskie miejsce straceń i towarzyszą Mu tłumy.

Sanhedryn i Piłat zafundowali narodowi widowisko, więc przyglądali się ludzie skazańcom, których było trzech, a wśród nich jeden szczególnie znany. Zwyczajna to sprawa, że jeżeli dzieje się coś sensacyjnego, to zbierają się tłumy, żeby się przyglądać. Widzimy właśnie taką gromadę ludzi, którzy patrzyli na poniżenie, na krew, na pot człowieka. Byli tam różni ludzie. Były tam kobiety, które biadały, płakały nad Nim, wzruszone nieszczęściem człowieka. Do nich to zwrócił się Jezus:

- Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, tylko nad sobą i swoimi dziećmi.

Byli w tym tłumie także bliscy Jezusa, Jego znajomi stali opodal, również kobiety, które towarzyszyły Mu od Galilei, patrzyły na to wszystko. Byli także ci, którzy spowodowali skazanie Jezusa i szydzili z Niego:
- Innych ratował, niech teraz ratuje samego siebie, jeżeli jest Chrystusem Bożym, tym wybranym!

Byli wreszcie ci dwaj - jeden po lewej, drugi po prawej stronie krzyża - którzy najbardziej autentycznie towarzyszyli Jezusowi, bo towarzyszyli Mu aż do dna, aż do śmierci.

Był też lud. Stał i przyglądał się przygotowanemu dla niego widowisku. Tłum lubi widowiska, lubi wzruszenia, lubi krew. Było więc to zbiorowisko ludzkie bardzo zróżnicowane.

Kiedy myślę o Wielkim Piątku i o naszym udziale w nabożeństwie, to zastanawiam się nad tym, po co myśmy tu przyszli. Po co przyszedłem ja, po co przyszedłeś ty? Z którą kategorią ludzi patrzących na to widowisko utożsamiamy samych siebie? Czy dlatego, że wybraliśmy drogę Jezusa? Czy dlatego, że On nas wezwał, byśmy szli drogą Ewangelii? Czy dlatego znaleźliśmy się tutaj, żeby popatrzeć, posłuchać, wzruszyć się, czy może żeby samych siebie usprawiedliwić?

Dzisiaj, choć to Wielki Piątek, nie będzie o Jego męce i śmierci. Dzisiaj będzie o nas. O tych, którzy Jemu towarzyszą. Dlatego czytaliśmy ten właśnie tekst, zaczynający się od słów: Błogosławieni jesteście...

Ks. Bogdan Tranda

Wielki Piątek - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl