Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

ImageNR 11-12 / 2005

Z OKAZJI ŚWIĄT NARODZENIA PAŃSKIEGO WSZYSTKIM NASZYM CZYTELNIKOM, WSPÓŁPRACOWNIKOM I PRZYJACIOŁOM ŻYCZYMY, ABY ICH SERCA NAPEŁNIŁA NADZIEJA I MIŁOŚĆ.

REDAKCJA "JEDNOTY"

Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, Że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy. Dlatego świat nas nie zna, że jego nie poznał.
Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, a jeszcze się nie objawiło czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim jaki jest. I każdy, kto te nadzieje w nim pokłada, oczyszcza się, tak jak On jest czysty.

1 Jana 3: 1-3

Drodzy Siostry i Bracia

I znowu nadeszły, jak co roku, oczekiwane przez nas Święta Pamiątki Narodzenia Pańskiego. Niewątpliwie są to święta o charakterze najbardziej rodzinnym ze wszystkich świąt kalendarza kościelnego. Są też chyba najbliższe - ze względu na zawartą w nich symbolikę - naszym dzieciom.

Dlaczego tak się dzieje? Otóż jest w tych świętach atmosfera cudowności, niespodzianki, poczucie nowego początku. Nie lekceważyłbym tutaj znaczenia świeckiej "oprawy": a więc wyczekiwania na prezenty, wspólnego ubierania choinki, przygotowywania i rodzinnego spożywania świątecznych specjałów. To też jest ważne, bo w trakcie tych wszystkich "okołoświątecznych" czynności wytwarza się poczucie wspólnoty, a także odczucie pewnej lekkości bycia, oderwania się od codziennych kłopotów. Wtedy czujemy, jako chrześcijanie, może bardziej namacalnie niż w innych dniach, że rzeczywiście jesteśmy dziećmi Bożymi. Przynajmniej na krótką chwilę zapominamy o troskach, oddając się radości przeżywania pamiątki narodzin Naszego Pana, a także bliskości z innymi.

Można powiedzieć, że na ile nam pozwala nasza skażona grzechem natura, to wtedy właśnie najbardziej zbliżamy się do stanu najczystszej, bezinteresownej miłości, na podobieństwo miłości Tego, który nas powołał do życia, zbawił i czuwa nad nami w naszej doczesności jak i będzie czuwał w wieczności.

Bóg jest Miłością. Często to zdanie przywołujemy - ale zastanówmy się, czy nie stało się ono przypadkiem, tak jak inne słowa, których się często używa, zwykłym banałem? Czy odczuwamy całą powagę i całe piękno tego stwierdzenia? A przede wszystkim - czy umiemy się z tego cieszyć? Czy stać nas, w naszym codziennym zagonieniu - za pieniędzmi, pracą, karierą - aby po prostu przyjąć tę Miłość, która jest nam darmo dana, bez żadnej zasługi z naszej strony, i odpowiedzieć na nią bezinteresowną, dziecięcą radością? Czy to nie byłby, jak mówi młodzież, "obciach" w oczach świata, który przecież wie swoje: że nie ma bezinteresownych darów, że zawsze jest coś za coś? Mówi Pismo: Dlatego świat nas nie zna, że jego nie poznał . To prawda. Ale, zastanówmy się, bo może i prawdą jest to, że świat jego nie zna, bo nas nie poznał - nie poznał w nas tych, którzy "są do Niego podobni" - podobni w radosnym przeżywaniu piękna świata przez Niego stworzonego i w naśladowaniu Go poprzez bezinteresowne dzielenie się otrzymanym darmo darem nieograniczonej Miłości, wypływającej z samej istoty Boga.

Ks. bp Marek Izdebski

Kazanie świąteczne - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl