Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 7-8 / 2010

Zelów 2010

 

Ci więc, którzy przyjęli słowo jego, zostali ochrzczeni
i pozyskanych zostało owego dnia około trzech tysięcy
dusz. I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie,
w łamaniu chleba i w modlitwach. (...)
Dz 2, 41a-47

Drogie Siostry, Drodzy Bracia:

Przede wszystkim chciałbym Was wszystkich serdecznie przywitać w imieniu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce. Wiem, że jest tu wielu naszych współwyznawców, ale również są tutaj członkowie innych Koś­ciołów – i do nich specjalnie kieruję słowa serdecznego powitania.
     Tydzień Ewangelizacyjny stał się już pewną tradycją – Słowo Pańskie rozbrzmiewa tu, w Zelowie, w środku Polski, od kilku lat z wielką intensywnością. Nie jest chyba bez znaczenia, że odbywa się to w środku lata, w czasie wakacji, gdy, jak mówią psychologowie, jesteśmy sobie jako ludzie życzliwsi i bardziej otwarci na innych. Wierzę, że i w tym roku ta życzliwość, a także pragnienie Słowa Bożego jako drogowskazu dla życia każdego z nas, będą widoczne przez wszystkie dni tego wyjątkowego, zaczynającego się dziś Tygodnia.
    Naszej refleksji, modlitwie, a także naszemu czytaniu Słowa będzie przez te kilka dni przyświecać hasło „Życie jest dla ludzi”. Jest to hasło przekorne i pobudzające do myślenia. Bo wydaje się tak oczywiste – ale gdy naprawdę pomyślimy, co ono znaczy, to dostrzeżemy, jak często nie szanujemy naszego życia, jak często oddajemy je w służbę czegoś, co przemija, co jest niewarte, czy wręcz niegodne.
    Stwórca i nasz Zbawiciel podarował nam jedno życie, które mamy spędzić tutaj, na ziemi. Jest ono jakby wzięciem rozbiegu, pewnym treningiem przygotowawczym przed życiem, które będzie z Bogiem i u Boga. To życie jest cudownym, świętym darem, którego nie wolno nam marnować. Ale przecież robimy to co dnia. Poświęcamy swoje cenne życie na wyniszczający pościg za dobrami tego świata, kosztem związków z ludźmi nam najbliższymi. Jakże często też okazujemy obojętność tym, którzy stają nieśmiało na naszej drodze, prosząc o pomoc, czy choćby dobre słowo. Nie dajemy im tego, czego oczekują. Często zamiast chleba, dajemy im kamienie. Wydaje nam się, że nasze codzienne zabieganie czemuś służy. Ale wszystkie osiągnięcia czy to finansowe, czy zawodowe, wszystkie nasze dobra zejdą wraz z nami z tego świata. A pozostanie albo dobra pamięć o tym, iloma chlebami się podzieliliśmy, dosłownie lub w przenośni, rozmnażając dobro wokół siebie, idąc za przykładem naszego Zbawcy, albo zła pamięć o tym, ilu osobom tych chlebów odmówiliśmy. Gdy będziemy przechodzić bramę życia wiecznego, Nasz Pan nie będzie nas odpytywał z prawd katechizmowych, nie będzie egzaminował z tego, czego nauczyliśmy się na lekcjach religii. Gdy tam przejdziemy, sami się zorientujemy, czy pasujemy do życia wiecznego w obecności Boga. Bo życie z Nim, to życie w najdoskonalszej wspólnocie, w pełnym szczęściu, bez grzechu, bez skazy, bez bólu, bez rywalizacji, bez wynoszenia się jednych ponad drugich. Jeżeli nie potrafiliśmy żyć w naszym ziemskim życiu w duchu wspólnoty z innymi ludźmi, jeżeli traktowaliśmy innych zimno, bez miłości, jeżeli widzieliśmy w nich nie siostry i braci, ale konkurentów, przeciwników lub istoty nam obojętne, to będzie nam w Niebie bardzo trudno.
    Gdy czytamy dzisiejszy tekst z Dziejów Apostolskich, to widzimy, że życie religijne pierwszych chrześcijan było jakby zapowiedzią życia wiecznego, tej doskonałej wspólnoty. Pierwsi chrześcijanie próbowali stworzyć coś, co wydawałoby się niemożliwe na ziemi. Wielu późniejszych komentatorów nie mogło im tego wybaczyć – dostrzegano więc w pierwszych zborach prapoczątki komunizmu, wyśmiewano dzielenie się dobrami i równość członków zboru. Ale to przecież tam, wśród niepewności, w jakiej żyli we wrogim świecie, pierwsi wyznawcy Chrystusa dawali świadectwo tego właśnie, że „życie jest dla ludzi”! Ich życie było dla siebie i dla innych. Czytamy, że łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca. Innymi słowy byli szczęśliwi, bo wiedzieli, że Pan jest blisko. To wesele i prostota pozwalało im się otworzyć na innych bez lęku, bez obawy, że mogą coś na tym stracić, że ktoś ich może z czegoś ograbić, że mogą stać się ofiarą czyjegoś podstępu. Z radością sprzedawali posiadłości i mienie, i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba. Byli ludźmi sprawiedliwymi.
    Ta sprawiedliwość i dzielenie się we wspólnocie jest tym, co Kościół pierwotny ma nam do zaoferowania dzisiaj jako sposób życia.
    W czerwcu miałem okazję uczestniczyć jako delegat naszego Kościoła w czymś niezwykłym. Otóż w Grand Rapids, w Stanach Zjednoczonych, odbyło się zgromadzenie zjednoczeniowe dwóch organizacji: Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych i Reformowanej Rady Ekumenicznej, grupujących wspólnie 80 milionów chrześcijan w 108 krajach. Delegaci zgromadzeni w liczbie ok. 1000 podjęli decyzję o połączeniu się i stworzeniu nowego ciała: Światowej Wspólnoty Kościołów Reformowanych. Słowo ‘wspólnota’ nie zostało wybrane przypadkowo. Ma ono bowiem wskazywać kierunek, w którym podążać ma nowa organizacja. Słowo wspólnota wskazuje na to, że jesteśmy razem w bardzo głębokim sensie. Wszyscy jesteśmy częścią rodziny Boga – stwierdził ustępujący sekretarz generalny REC, Richard Van Houten. A tym, co nas łączy najgłębiej, jest pragnienie sprawiedliwości. Sprawiedliwość ta nie jest czymś abstrakcyjnym. Jest żywą rzeczywistością chrześcijańskiego życia, jak mówił sekretarz generalny Aliansu, ks. Setri Nyomi. Dotyczy ona każdej cząstki naszego życia społecznego: równości między kobietami i mężczyznami, między pokoleniami, między różnymi rasami zamieszkującymi świat, również równości w dostępie do dóbr ekonomicznych, często bardzo podstawowych, jak np. wody pitnej, będącej dobrem luksusowym na niektórych kontynentach, np. w Afryce. Sprawiedliwość to również partnerstwo, wzajemne umacnianie się chrześcijan i Kościołów w świadectwie na rzecz pokoju miedzy ludźmi i między narodami.
    To było wspaniałe doświadczenie, tam, w Grand Rapids, móc odczuwać wspólnotę celów i towarzyszącego im ducha radości z tak wieloma przedstawicielami reformowanej rodziny z całego, wielobarwnego świata. Odczuwać to widoczne pragnienie jedności w dążeniu do przemiany świata zgodnie z ideałami pierwszych chrześcijan. Wielu delegatów miało głębokie przekonanie, że przybywając tutaj zdecydowaliśmy się dokonać czegoś przełomowego. Ruth Padilla DeBorst, misjonarka z Kościoła reformowanego w USA, mówiła: Spójrzmy na siebie jako na owoce i jako na tych, którzy tworzą Pokój Boży (Pax Christi) jako wspólnotę, która się zebrała dzięki Bożej woli pojednania objawionej w Chrystusie i została rozesłana w świat poprzez moc Ducha Świętego, aby ucieleśnić Boże cele dla całego kosmosu. Jakże wspaniałe słowa, pokazujące, że choć mali sami z siebie, jesteśmy wielcy jako dzieci Boże. Ale tylko wtedy, gdy razem wyruszamy w świat, aby głosić Boże pojednanie.
    Tak wiele stuleci minęło od tamtych czasów, gdy zakładano pierwsze zbory. Wiele z nich potem zniknęło. Ale powstały nowe. Historia przetacza się przez nasz świat, niszcząc po drodze wiele rzeczy wydawałoby się niezniszczalnych: państw, królestw, miast, również Kościołów. Ale Jezus Chrystus jest Panem Historii i co pewien czas ustanawia znaki swojego panowania – panowania w miłości. Takim znakiem dla społeczeństw początku XXI wieku może właśnie okaże się Światowa Wspólnota Kościołów Reformowanych. Bo pokazuje, że czasy się zmieniają, a chrześcijanie ciągle trwają w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach.
    Wierzę, że to, iż ta mała cześć wspólnoty, jaką jest Tydzień Ewangelizacyjny, organizowany skromnymi siłami tutaj, w Zelowie już od paru lat, jest również takim znakiem od naszego Pana. Łamcie więc chleb, rozmnażając go przez ten tydzień najpełniej jak możecie, wznoście modlitwy do Pana i dzielcie się wspólnotą w radości i miłości. Amen.

ks. bp Marek Izdebski