Drukuj

NR 3/2014, ss. 6–8

Kazanie wygłoszone 6 lipca 2014 r. w Pstrążnej podczas nabożeństwa
inaugurującego Rok Jana Husa w Kościele Ewangelicko-Reformowanym w RP

 

Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli.

Ga 5,1
(przekład Biblii warszawskiej)

 

Drogie Siostry i Bracia!

Dzisiaj w całej Republice Czeskiej przypominamy sobie rocznicę spalenia wielkiego czeskiego reformatora, duchownego oraz rektora Praskiego Uniwersytetu mistrza Jana Husa, który został osądzony na soborze w Konstancji właśnie 6 lipca 1415 r. W nadchodzącym roku będziemy sobie także przypominali 600. rocznicę posługiwania Wieczerzy Pańskiej pod dwoma postaciami. Jan Hus pochodził z południowych Czech, z Husinca niedaleko Prachatic. Nie miał jeszcze 20 lat, kiedy dostał się na Uniwersytet w Pradze. Praga należała wówczas do grona największych miast w Europie Środkowej. W tym dużym mieście szybko się pewnie zorientował, w jak słabej kondycji duchowej znajduje się Kościół. Kiedy wybierał się na studia do Pragi, wierzył, że zostanie księdzem, aby „mieć dobre źródło utrzymania i ubrania oraz ludzką wdzięczność”. Chciał zostać księdzem, aby zapewnić sobie egzystencję i aby dobrze mu się powodziło. Wokół niego stosowano jednak praktykę kupowania urzędów kościelnych, począwszy od najniższych do tych najwyższych. Arcybiskup Zbyniek z Hazmburka, który został jednym z jego głównych przeciwników, w głównej mierze był rycerzem i zupełnie nie rozumiał sporów teologicznych. Kiedy miał zaledwie 15 lat, jego ojciec kupił dla niego przynoszące zyski probostwo mielnickie oraz kanonię praską! Tak właśnie kupczyło się urzędami kościelnymi, dziś dla nas jest to coś zupełnie niezrozumiałego. Potrafimy sobie pewnie wyobrazić, jak ta „wielodobrodziejstwowa polityka” (kupowanie beneficjów – przyp. tłum.) miała zgubny wpływ na duchowy stan Kościoła i społeczeństwa w ogóle.

Mistrz Jan Hus dostarcza konkretnych przykładów w swej pracy „Książki o świętokupstwie” (1413): „Ale prawi ksiądz: Dano mi kościół, nie chcieli dać mi mocy bez pieniędzy; co więc mam czynić?”. Biednemu księdzu przydzielono parafię, lecz dopóki nie zapłacił, nie mógł w tej parafii posługiwać. W ten sposób doszło do sytuacji, iż dobrego księdza nawet ze świecą w kościele trudno było znaleźć. Mistrz Jan Hus napisał: „Pożałowania godne jest, że w naszych czasach miłość ku Bogu i wobec bliźniego tak wystygła, iż nie ma żadnego starania o rzeczy duchowe dlatego, że nasze troski i nasze wysiłki pogrążone są w świeckich nieczystościach”. W taki oto zaś sposób krytykował księży z punktu widzenia Chrystusa: „Ja wędruje w łachmanach, a księża w odzieniach szkarłatnych się pysznią. Ja jestem odzierany z szat, dla nich właśnie, a oni z jałmużny w blasku dumy królewskiej się pysznią. Ja w walce pocę się krwią, oni z najdelikatniejszych kąpieli korzystają. Ja budzę się na noclegach słysząc wyzwiska i opluwania, oni przy ucztach, hulankach i pijaństwie. Ja słaby, pod krzyżem na śmierć prowadzony jestem, oni pijani na odpoczynek. Ja wołam przybity do krzyża – oni chrapią w mięciutkich łóżkach. Ja z miłości największej oddaję duszę swą za nich, oni nawet przykazania miłości nie przestrzegają...”. W jednym kazaniu opartym na Ewangelii Łukasza znajdziemy takie słowa: „Bo niestety świeccy panowie, udając potrzebę, uciskają swoich poddanych zbiórkami. A co jeszcze bardziej haniebne, przedstawiciele Kościoła, tacy jak papieże, arcybiskupi, biskupi, arcydiakoni, opaci, proboszczowie, kanonicy i ich zausznicy, unikając konieczności, diabelskiego poszukują wsparcia dla swoich niegodziwych uchwał, co do których nie ma odniesienia ani boskie, ani ludzkie prawo, ponieważ przyczyną tego jest marnotrawne i beztroskie trwonienie dziedzictwa Chrystusowego”. Mistrzowi Janowi chodzi przede wszystkim o to, że główną powinnością ludu Bożego, duchownych i władców nie jest służba mamonie, ale „Jezusowi Chrystusowi dla osiągnięcia szczęścia”.

Następstwem tego, że Kościół był w tak ogromnym upadku duchowym, było to, że coraz więcej i więcej zaczęto mówić o jego reformie. Dlatego też pisma angielskiego reformatora Wiklifa znalazły podatny grunt głównie na Uniwersytecie w Pradze. Hus powiedział o nim: „Oj, Wiklifie, Wiklifie, niejednemu ty głowę rozhuśtasz” (pot. rozkiwasz – przyp. tłum.). I naprawdę rozhuśtał. Spór o Wiklifa wyraźnie poruszał Kościół w Czechach, a Hus w sprawie Wiklifa przesłuchiwany był i na soborze. Społeczeństwo czeskie już za życia Husa zaczęło dzielić się na grupy reformacyjne i antyreformacyjne. Mistrz Jan Hus skupił wokół siebie nie tylko mieszczaństwo czeskie i wiejski lud, ale też znaczną część duchowieństwa i szlachty. Mizerność Kościoła dalej ilustrują schizmy papieskie – podwójne, a później potrójne papiestwo. Nowo wybrany papież Jan XXIII wypowiedział wojnę przeciwko obalonemu papieżowi Grzegorzowi XII. Obiecał odpust dla wszystkich, którzy wesprą go osobiście lub finansowo. Zorganizował gromadzenie odpustów w poszczególnych krajach. Sprzedaż odpustów stała się dochodowym interesem i zarobili na niej wszyscy uczestniczący w niej handlarze, część zysku otrzymał także król.

Jako że mistrz Jan Hus krytykował to kupczenie odpustami, stracił wsparcie króla Wacława IV. Król Wacław wezwał legata papieskiego i ten przywiózł do Pragi decyzje zaostrzonej klątwy na Husa, a także zagrożenie interdyktem (zakazem), jeżeli w terminie do 20 dni nie złoży wyjaśnień. Mistrz Jan Hus 18 października 1412 r. wywiesił na wrotach mostowej bramy na Moście Karola odwołanie do najsprawiedliwszego sędziego, Jezusa Chrystusa: „Ja, Jan Hus z Husinca, mistrz nauk wyzwolonych mający ukończony licencjat z teologii (staropol. bakalarz) uczelni wyższej Uniwersytetu w Pradze, kapłan i kaznodzieja zatwierdzony w kaplicy zwanej Betlejemską, polecam to oto swoje odwołanie się Jezusowi Chrystusowi, sędziemu najsprawiedliwszemu, który nieomylnie zna, broni i sądzi, postępuje jawnie i sprawiedliwie nagradza każdego człowieka”. Instancji tej prawo kanoniczne nie znało. Sobór był oburzony tym odniesieniem. W odwołaniu reformator wyjaśnił, przed kim czuje się odpowiedzialny i kto dla niego jest wiążącą głową Kościoła.

Hus musiał z Pragi odejść. Schronił się na wsi w zamkach obronnych, gdzie naucza i pisze pisma po czesku. Jednakże Czechom zagrażają wyprawy krzyżowe, on więc decyduje się na wyjazd do Konstancji, aby się bronić. Podkreślał, że do Konstancji przybył dobrowolnie, lecz uwięziono go. Cesarz Zygmunt nie dotrzymał swojej obietnicy i nie dał mu żelaznego listu, który zapewniłby mu ochronę w drodze nie tylko do Konstancji, lecz także z powrotem do Czech, nawet w przypadku skazania. Mistrz Jan Hus napisał do Czech, że „Zygmunt we wszystkim działał zdradliwie”. W trakcie półrocznego uwięzienia miał możliwość trzykrotnego posłuchania, musiał jednak z goryczą wysłuchać fałszywych oskarżeń, półprawd i przekręconych świadectw, także i od czeskich oskarżycieli. Po usłyszeniu wyroku Hus głośno pomodlił się: „Panie Jezu Chryste, odpuść wszystkim nieprzyjaciołom moim, ty wiesz, że fałszywie mnie oskarżyli, fałszywych świadków przeciwko mnie przyprowadzili oraz fałszywe artykuły przeciwko mnie wymyślili”. Mistrz Jan Hus jeszcze, gdy zachęcali go, aby odwołał to, co kiedyś głosił, odpowiedział: „Bóg jest mi świadkiem, iż tego, co fałszywie się mi przypisuje i przez fałszywych świadków dodaje, nigdy nie głosiłem, ale głównym zamysłem mego nauczania i wszystkich innych mych poczynań albo pism było, abym tylko mógł ludzi uchronić przed grzechem. W tej więc prawdzie ewangelii, którą pisałem, uczyłem i wykładałem według słów ojców Kościoła, dziś z radością pragnę umrzeć”.

Hus przez 10 lat zwiastował Słowo Boże w Kaplicy Betlejemskiej, gdzie mieściło się około 3 tys. osób. Pewnego razu Hus kazał aż dla 10 tys. w ciągu jednej niedzieli. Wtedy jeszcze w Pradze nie wszędzie wygłaszano kazania w języku czeskim. W statucie założycielskim Kaplicy Betlejemskiej zapisano: „Pan przekazał tym, którzy się go boją..., aby słowo Boże nie było wiązane, ale raczej, żeby jego głoszenie było dziełem ponad inne najswobodniejszym i dla jego Kościoła świętego i jego kończyn najbardziej korzystne”. Wolność słowa i wolność głoszenia. Jakże ważna rzecz!

Na początku sporu pomiędzy mistrzem Janem Husem i jego nieprzyjaciółmi w Czechach, arcybiskup Zbyniek dał papieżowi łapówkę i uzyskał bullę, która zakazywała głoszenia kazań w kaplicach. Wymierzona ona była głównie przeciwko Husowi. Jednakże miał on wtedy zapewnioną ochronę króla Wacława, mógł więc nadal głosić kazania w Kaplicy Betlejemskiej.

W tym roku przypominamy sobie w tej środkowoeuropejskiej przestrzeni 25-lecie likwidacji żelaznej kurtyny, która oddzielała nas od wolnego świata. To, co przeżyliśmy na naszych ziemiach pod reżimem totalitarnym, łączy nas mocno. Mamy podobne doświadczenia, smutne, trudne, gorzkie, czasami zabawne. Mottem czterodniowego spotkania [we Wrocławiu – przyp. red.] było hasło „Wolni w Chrystusie”, a nawiązujący tekst z 5. rozdziału Listu Apostoła Pawła do Galacjan brzmi: „Chrystus wyzwolił nas, abyśmy tą wolnością żyli”. Tak też tę wolność po roku 1989 przyjmowaliśmy, jako dar od Boga, z wdzięcznością dla Pana Boga. W czasach totalitaryzmu uświadamialiśmy sobie, że w Chrystusie naprawdę jesteśmy wolni, że Chrystus uwalnia nas od strachu przed poplecznikami reżimu, od lęku o egzystencję, strachu o przyszłość oraz że daje nam siebie oraz powoduje, że mamy odwagę do wyznawania, do chodzenia do kościoła, na godziny biblijne, na spotkania młodzieży...

W husyckiej pieśni „Kim są Boży wojownicy” śpiewa się: „Chrystus wam szkody wynagrodzi, sto razy więcej obiecuje; A więc, kto za niego odda życie, wieczne mieć będzie: Błogosławiony jest każdy, który z prawdą się zejdzie”. A więc wielokrotnie uświadamialiśmy to sobie, że warto wierzyć i wyznawać oraz trzymać się poznanej prawdy, Chrystusa. Tak jak przekazał to, nie tylko Czechom, lecz wszystkim prawdziwym chrześcijanom mistrz Jan Hus: „Wierny chrześcijaninie, szukaj prawdy, słuchaj prawdy, ucz się prawdy, kochaj prawdę, mów prawdę, trzymaj się prawdy, broń prawdy aż do śmierci”. Dla Husa tą najwyższą normą był Jezus Chrystus, on był tą prawdą i dlatego cale swoje życie chciał poszukiwać Chrystusa, słuchać Chrystusa, uczyć się Chrystusa, kochać Chrystusa, mówić o Chrystusie, trzymać się Chrystusa oraz bronić Chrystusa aż do śmierci.

Siostry i Bracia w Chrystusie! Wszyscy jesteśmy wolni, a my wszyscy tutaj: Polacy, Czesi, Słowacy, Węgrzy, możemy się cieszyć, że mamy możliwość się gromadzić i wsłuchiwać w Słowo Boże i że duchowny głoszący kazanie nie musi uważać na to, co powie, i że może głosić Ewangelię jak go w tym prowadzi Duch Święty. Możemy cieszyć się z wolności zwiastowania Chrystusa, za co wdzięczni jesteśmy, obok innych męczenników, także naszemu mistrzowi Janowi Husowi. Nawet dziś, w XXI w., nie wszędzie jest możliwa wolność słowa, nie ma wolności głoszenia Ewangelii, dlatego też tak ważne jest, aby tę wolność pilnować, „nie pozwolić sobie ponownie założyć jarzma niewoli”, nie bać się, lecz żyć zgodnie z Ewangelią Jezusa Chrystusa i żyć jako wolne dzieci Boże, ani nie dać się przez nikogo i przez nic zniewolić.

Na zamku w Pradze powiewa chorągiew z napisem „Prawda zwycięża”. Brak tam słówka „Pana”. Poprawnie hasło to ma brzmieć: „Prawda Pana Zwycięża”! Obawiam się, iż w narodzie naszym hasło to w takim brzmieniu zrozumiałe jest tylko dla niewielu.

Sądzę, że we wszystkich naszych krajach musimy stawać przeciwko sekularyzacji, a także przeciwko brakowi zaufania do instytucji, a w naszym kraju szczególnie do Kościoła. Dlatego też w przyszłości ważne będzie, abyśmy byli wiarygodni, abyśmy poszukiwali prawdy, to jest Chrystusa, tak jak nasz mistrz Jan Hus, abyśmy także trzymali się Chrystusa i kochali Chrystusa aż do końca naszego życia. Abyśmy pozostali wierni prawdzie Ewangelii Chrystusowej i nie przestawali być wolni w Chrystusie.

Jezus wychodził pomiędzy ludzi i nauczał: „Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże. Pokutujcie i wierzcie ewangelii”. Czas się wypełnił. W świecie dzieje się wiele złych i głupich rzeczy, czasem człowiek ma wrażenie, że czas się wypełnia. Podczas wypełniania się czasu trzeba pokutować i wierzyć Ewangelii.

Tylko droga poszukiwania duszy, droga prawdziwej wewnętrznej refleksji Kościoła, społeczeństwa i każdej indywidualnej osoby, żal z powodu złych rzeczy i podejmowanie działań korygujących posunie nas do przodu, ale to wszystko ma wypływać z wiary. Z tej wiary, że Jezus nie przyszedł na próżno, że w Duchu Świętym jest z nami i że znów przyjdzie. Amen.

Panie Boże, dziękujemy ci za Chrystusa, za to, że oddał swoje życie, dziękujemy ci za tych wszystkich, którzy byli ci wierni aż do śmierci, tak jak mistrz Jan. Daj, abyśmy my, protestanci, nie zapominali o nim, daj abyśmy choć częściowo mogli być tak wierni jak on. Prosimy, dodaj nam siły do tego. Amen.

tłum. Wiera Pospiszył

* * * * *

ks. Helena Junová – duchowna Ewangelickiego Kościoła Czeskobraterskiego (cz. Českobratrská církev evangelická, ČCE)