Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 4/2021, s. 4–5

Modlitwa (fot. Barbara Jackson/pixabay)
(fot. Barbara Jackson/pixabay)

 

Ale nas zbaw ode złego

Ostatnia prośba Modlitwy Pańskiej zamyka całą drogę podejmowania odpowiedzialności i dojrzewania do życia z Bogiem wołaniem o jedyną rzecz, którą tylko Bóg może dać – zbawienie, wybawienie od złego. Od wszystkiego, na co jesteśmy skazani ze względu na naszą naturę i na grzech, który wciąż jest w nas obecny.

Prośba o zbawienie od złego zawiera w sobie wszystkie pozostałe – jest prośbą o oderwanie nas, ludzi, od całego zepsucia upadku, od jego konsekwencji, od nas samych, od troski i lęku. Ta prośba o wybawienie jest początkiem i końcem naszej drogi, bo opisuje doskonały stan ludzkiego życia – ten, który sprowadza się do życia przy Bogu, ostatecznym dobru, które nie jest porównywalne z czymkolwiek innym. Jednocześnie przez przywołanie zbawienia czy wybawienia odwołuje się do imienia Bożego, jego obecności i jego absolutnej suwerenności, a o nas samych mówi jako o tych, którzy mają być świadomi swojej pełnej zależności od Boga tam, gdzie chodzi o nasze wyzwolenie przez łaskę i relację z nim, czyli po prostu wiarę. Zbawienie kieruje nas też do myślenia o trójjedyności Boga – Ojca, dającego łaskę, Syna, który zbawia przez krzyż, Ducha, który działa w nas i pomiędzy nami. A przy tym też przypomina, że jeśli chcemy myśleć o złu jako o czymś osobowym – o szatanie, o złym duchu, który dybie na nasze dusze i jak lew ryczący krąży czyhając, kogo by pożarł – to jest też ktoś mocniejszy od niego, kto stając po naszej stronie może nam dać zwycięstwo, jeśli tylko taka będzie jego święta wola. W siódmej prośbie Modlitwy Pańskiej zamyka się istota Boga jako miłosiernego i przebaczającego, i w tym sensie jest ona niemal równoważna z modlitwą celnika – Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.

Modlitwa Pańska opisuje chrześcijańskie dojrzewanie i wzrastanie w łasce i wolności od siebie – i w siódmej prośbie pokazuje cel tego dojrzewania, uznanie siebie za dziecięco słabego czy słabą i zdanego (zdaną) na Bożą pomoc i łaskę. W zależności pozwala widzieć siłę, w bezsilności – sposobność do zaufania w zbawczą wolę Boga, w słabości – możliwość znalezienia tożsamości ukrytej w naturze człowieka jako stworzenia doskonale podległego Bogu, w grzechu – sposobności do wdzięczności i nawrócenia. Cała droga przez kolejne prośby doprowadza nas do tej prostej świadomości, że to Bóg prawdziwie jest i że nasze własne istnienie jest od niego całkowicie zależne, czy to w doczesności, czy to w wieczności zbawienia.

W pewnym sensie droga przez prośby Modlitwy Pańskiej jest też drogą przez całą historię zbawienia od stworzenia, w którym uczestniczy imię rozumiane jako moc Boża, aż do zbawienia w krzyżu Golgoty. A przy tym może ona nam przypomnieć o najważniejszych prawdach naszego chrześcijańskiego życia, o roli, jaką mamy do spełnienia w tym życiu, o naszych powinnościach i zobowiązaniach, o tym, jakie znaczenie dla naszego życia ma relacja z Bogiem i co jest nam tak naprawdę potrzebne do szczęśliwego życia – do tego, żebyśmy mieli życie w pełni. Jedyne, co nam pozostaje, to odmawiać tę modlitwę świadomie, myśląc o tym, co mówimy i co przez to rozumiemy, bo każda duchowość – a Modlitwa Pańska jest zaproszeniem do pewnej konkretnej duchowości – zaczyna się od świadomości i uwagi.

Albowiem Twoje jest Królestwo, moc i chwała na wieki wieków, amen

Jeśli Modlitwa Pańska jest drogą przez chrześcijańskie dojrzewanie i przez historię zbawienia, to jedynym właściwym dopełnieniem tej drogi jest doksologia – oddanie Bogu należnej chwały i czci, a przy okazji symboliczne nawiązanie do czasów ostatecznych.

Bóg jest tym, który króluje w sposób, który można jedynie opisać jako absolutnie suwerenny i nieskrępowany. Jest Panem zarówno królowania w doczesności, jak i wiecznego królestwa, które ma się dopiero objawić w dniu ostatnim, kiedy w sprawiedliwości i miłosierdziu przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Królestwo jego jest nie z tego świata, ale jego królowanie tu na ziemi jest naszym celem, jest utopią chrześcijańskiego życia społecznego i politycznego. Oddawanie Bogu chwały musi zacząć się od uznania tego faktu doskonałego królowania i władzy. Jesteśmy mu całkowicie podlegli, w sprawach ostatecznie ważnych – wierze i zbawieniu – nie mamy własnej woli, jesteśmy poddani jego decyzji i wyborowi. To poczucie całkowitej zależności powinno prowadzić wyłącznie do tym głębszego podziwu i wdzięczności, do miłości i oddania. I do dziękczynienia, oczywiście.

Moc Boża jest kolejnym przymiotem wymienionym w naszej doksologii – moc, która przewyższa wszystko: prawa natury, które łamie w cudach, naszą naturę, którą przełamuje łaską i miłosierdziem, sprawiedliwość Bożą, którą pokonuje miłosierdziem nieznającym zastrzeżeń i warunków wstępnych, miłosierdziem, które wypełnia się w Chrystusie na krzyżu. Moc Boża, która wszystko ukształtowała i podtrzymuje, jest też tym, co pozwala nam przekroczyć własną śmierć i wejść w życie wieczne, pomimo grzechu i naszej słabości. I znów – jesteśmy od niej zależni i powinniśmy zachować w pamięci nasze zobowiązanie do wdzięczności i dziękczynienia.

Bogu jedynie należy się chwała – niby to oczywista oczywistość, ale przypomina nam o tym, że mamy porzucić myślenie o naszej własnej chwale, o pysze i szukaniu wszystkiego, co swoje. A jeśli już przyjdzie nam pomyśleć, że jakakolwiek chwała należy się nam, ludziom, to pozostaje tylko zastanowić się, o ile bardziej należna jest temu, który nie dzieli naszych słabości, naszej natury, naszego grzechu, a od którego jesteśmy zależni w całym naszym życiu. Mamy za co być wdzięczni, a wdzięczność powinna też prowadzić do czci, do której zobowiązani jesteśmy nawet wobec naszych rodziców – o ile bardziej więc wobec naszego najwyższego, boskiego rodzica, Ojca w niebiesiech.

Ta chwała dopełni się ostatniego dnia, kiedy nastanie nowe niebo i nowa ziemia, kiedy powstanie nowe Jeruzalem, kiedy Baranek obejmie panowanie. Ale zanim do tego dojdzie i zanim chwała dopełni się w wieczności, nie zapominajmy o niej tu na ziemi. I pamiętajmy, że teksty biblijne pełne są tych fragmentów, które mogą nam pomagać szukać jak najlepszej drogi do wyrażenia naszej czci dla chwały Bożej – czy to w słowach psalmistów, czy to hymnów i kantyków nowotestamentowych; przy tym nie zapominajmy o mądrości na codzienne życie ukrytej w tych tekstach – nie tylko w księgach zwanych mądrościowymi, ale też w wypowiedziach Jezusa przekazanych przez ewangelistów czy w listach Nowego Testamentu. I nie zapominajmy też o drodze do chrześcijańskiego, pełnego życia, którą opisał dla nas i zostawił nam Chrystus w swojej modlitwie, którą wielu z nas odmawia codziennie, według jego własnego przykazania i idąc za jego przykładem.

* * * * *

ks. Michał Koktysz – doktor teologii ewangelickiej, notariusz Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, duchowny Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Łodzi

 

Czytaj też: