Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2023, s. 3

Kazanie wygłoszone 19 lutego 2023 r. w warszawie podczas nabożeństwa z wprowadzeniem w służbę kaznodziei świeckiego

Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże.
Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się, Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; Wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi.
Miłość nigdy nie ustaje; bo jeśli są proroctwa, przeminą; jeśli języki, ustaną, jeśli wiedza, wniwecz się obróci. Bo cząstkowa jest nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie; Lecz gdy nastanie doskonałość, to, co cząstkowe, przeminie.
Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię, myślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię; lecz gdy na męża wyrosłem, zaniechałem tego, co dziecięce. Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie moje jest cząstkowe, ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany.
Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość.

1 Kor 13,1–13 (tłumaczenie Biblii warszawskiej)

Niedawno, 14 lutego, obchodziliśmy Walentynki.
Z tej okazji ludzie byli dla siebie nawzajem mili, posyłali sobie dobre życzenia, dawali drobne prezenty, wyznawali sobie nawzajem miłość. Widzieliśmy wszechobecne serduszka – znak miłości.

W 1 Liście do Koryntian (13,3) czytamy, że miłość jest najważniejsza.

Ta miłość, o której jest mowa 1 Kor 13, to agape – miłość bezwarunkowa, braterska. Starożytni mieli kilka określeń na poszczególne rodzaje miłości: oprócz agape wyróżniali eros – miłość erotyczną, z kolei phila to była miłość kochająca, filantia – miłość własna, storge – miłość rodzicielska, pragma – miłość trwała, ludus – zabawna, mania – obsesyjna. A w naszym dzisiejszym tekście chodzi o tę konkretną, o agape, czyli o zdolność miłowania bliźniego przede wszystkim, w kontekście przezwyciężania konkretnych trudności i nadużyć we wspólnocie wierzących.

Ta miłość jest darem i zadaniem dla nas. Jest darem Boga, bo to On jest miłością, On z miłości stworzył człowieka. Wiemy, że Bóg jest tą doskonałą miłością.

W mistycyzmie żydowskim jest taka opowieść, że Bóg – doskonała miłość, która nie potrzebuje niczego i nikogo – w akcie cimcum robi miejsce dla człowieka, swojego Stworzenia, który w otrzymanej wolności kocha, ale i popełnia błędy. Czasem jest niesforny jak dziecko. A Bóg, mimo wszystko, kocha człowieka. To Bóg z miłości do człowieka zesłał swego Syna dla naszego zbawienia. „Hymn o miłości” jest próbą opisania, w jaki sposób Bóg nas kocha.

Teologia mówi, że jeśli cudem było stworzenie świata z niczego, to jeszcze większym cudem było zbawienie człowieka. Cudu zbawienia dokonała «szaleńcza miłość» – miłość Boga do tego, co radykalnie inne” – jak napisał ks. Józef Tischner. – „Grzesznik jest inny, jest radykalnie inny. A jednak Chrystus umarł za grzeszników” (w: „Miłość i inne wydarzenia”, Kraków 2022).

Jeżeli cokolwiek robimy bez miłości, to jest to tylko spełnienie obowiązku. Jeśli podstawą naszego poświęcenia dla Jezusa jest tylko duma lub chęć zdobycia sławy (a nie miłość), to nawet męczeńska śmierć staje się bezwartościowa.

Wszystkie aspekty występujące w naszym tekście biblijnym występują wszędzie, gdzie do głosu dochodzi miłość braterska. Wyraża się ona między innymi:

  • w dobrych relacjach z ludźmi – nie tylko w Walentynki,
  • w pomaganiu innym w potrzebie – nie tylko raz w roku, gdy gra „Wielka Orkiestra” Jurka Owsiaka, kiedy chętnie wrzudamy grosz do skarbonek i przyklejamy na znak wsparcia tej akcji serduszko,
  • w służbie w Kościele – nie tylko w Wigilię, kiedy podobno nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem
  • w głoszeniu Ewangelii.

Miłość kształtuje postawę jednostek i całych społeczności. Jest to praca ogromnych rzesz, całych rodzin
i pokoleń, a wreszcie jest to też praca Kościołów kształtujących duchowość wierzących – dzieci, młodzieży i ludzi dojrzałych.

Spróbujmy wersety 4–7 „Hymnu o miłości” przeczytać dziś inaczej. Przeczytajmy je jeszcze raz i w miejsce słowa „miłość” wstawmy swoje imię. Spróbujcie powiedzieć:

 Ewa jest cierpliwa,
Roman jest dobrotliwy, łagodny, pełen życzliwości,
Michał nie zazdrości,
Kasia nie jest chełpliwa, nie przechwala się,
Jola nie szuka poklasku, nie unosi się pychą,
Przemek nie postępuje nieprzyzwoicie,
Marek nie szuka swego,
Jarek nie wybucha gniewem,
Piotr nie myśli nic złego, nie pamięta złego…

 Co czujecie, gdy czytacie te słowa i odniesiecie je do samych siebie? Zachęcam do takiego eksperymentu. Próba zmierzenia się z tym tekstem w taki sposób powoduje, że czuję się bardzo niedoskonała. Daleko mi do takiej miłości...

Z kolei, gdy czytamy, że miłość „wszystko znosi” i „wszystkiemu wierzy”, „we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko wytrzyma”, przemknąć nam może myśl, że człowiek kierujący się taką miłością po prostu zginie we współczesnym świecie, bo okaże się naiwniakiem i frajerem, którego łatwo wykorzystać i oszukać.

W 1 Kor 2,14 Paweł opisuje odrodzenie, nowe życie, które są owocami zwiastowania Ewangelii. Pawłowe wezwanie do podjęcia wewnętrznego wysiłku, by cechą miłości były cierpliwość, wolność od zazdrości, pokora, gotowość do przebaczenia, pasuje do ideału relacji międzyludzkich, zwłaszcza w Kościele. To „owocowanie” powinno się wyrazić w różnych barwach miłości, jak: rzetelność, wierność, sprawiedliwość, poświęcenie czy oddanie. Chodzi o to, aby chrześcijanie zajmowali określoną postawę, podyktowaną miłością. Miłość jest tym, co nadaje życiu człowieka sens, stanowi o autentyczności powołania chrześcijańskiego i realizuje się tu i teraz. Niekiedy jest trudna i wiele kosztuje!

Chrześcijanie w Koryncie usłyszeli Dobrą Nowinę, ale nie dążyli do uświęcenia. Zatrzymali się jakby w pół drogi. W jednym z komentarzy przeczytałam, że „Hymn o miłości” powstał dlatego, że apostoł wiedział, iż w Koryncie nastąpiło „zeświecczenie chrześcijan”. Skąd my to znamy?

Niedawno na portalu ekumenizm.pl pojawił się artykuł o jednym z Kościołów wchodzących w skład Polskiej Rady Ekumenicznej, w który – jak autor pisze – toczy sepsa kościelna… Ale i z własnego podwórka mogli byśmy przywołać niechlubne przykłady braku miłości!

Ten list to apel, aby uchronić nie tylko Koryntian, ale i nas wierzących przed duchową śmiercią. Sprawdźmy więc własne serca, oceńmy nasze pobudki: Czy naprawdę motywuje nas autentyczna, chrześcijańska miłość?

W dzisiejszym czytaniu z księgi proroka Amosa (5,21.23) słyszeliśmy m.in. takie słowa: „Nienawidzę waszych świąt, gardzę nimi, i nie podobają mi się wasze uroczystości świąteczne. (…) Usuń ode mnie wrzask twoich pieśni! I nie chcę słyszeć brzęku twoich harf”. Myślę, że układający czytania biblijne nieprzypadkowo zestawili ze sobą oba teksty. Bo gdy nam i między nami brakuje miłości, to Bogu na nic nasze uroczystości świąteczne
i nasze pieśni.

Mój nieżyjący już Dziadek, ks. Jerzy Sachs, duchowny Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, mawiał: Pamiętajmy, że człowiek dostał od Boga kawałek nieba i to ono musi w nim decydować. Jezus uczy nas, że człowiek musi nauczyć się wybierać. To jest jego zwiastowanie. Z milionów wartości musimy umieć wybrać to, co najcenniejsze.

Najłatwiej byłoby oczywiście stwierdzić, że nie warto nawet zaczynać z tą miłością, bo to przecież nieosiągalne. Spróbujmy jednak zastanowić się, czy nie było w naszym życiu takich momentów, kiedy doświadczyliśmy takiej właśnie miłości. Podziękujmy Bogu za to, że postawił on na naszej drodze człowieka, który na przykład na nasze złośliwości odpowiedział uśmiechem, a nie uniósł się gniewem. I za tego, który nie zapamiętał złego, chociaż mógł i miał do tego prawo. Podziękujmy Bogu za to, że możemy czytać „Hymn o miłości” w sposób naprawdę wyjątkowy i budujący. Że możemy go czytać w innych ludziach.

O miłości możemy przeczytać w wielu miejscach Biblii. Między innymi jest o niej mowa w Mk 12, 28b-34, gdzie przywołana jest następująca historia: jeden z uczonych w Piśmie pyta Jezusa „Które przykazanie jest pierwsze ze wszystkich?”, na co Jezus odpowiada „Pierwsze przykazanie jest to: Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej.

A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz”.

Tak więc Jezus określił stosunek wierzącego do Boga. Zarówno Bóg, jak i drugi człowiek jest godzien najżarliwszej, najgłębszej miłości. I jest to najważniejsze przykazanie, a więc nie jesteśmy zwolnieni z dążenia do tego ideału każdego dnia. Powinniśmy codziennie stawać się lepszymi, bo tak przybliża się Królestwo Boże.

Ta miłość prowadzi nas do momentu, gdy zobaczymy Boga „twarzą w twarz”. Nie bądźmy więc „akcyjni”, nie kochajmy od święta. Nie bójmy się pójść w miłości „na całość”.

AMEN

Ewa Jóźwiak – kaznodziejka świecka, doktor teologii ewangelickiej i redaktor naczelna JEDNOTY