Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 6/1990

Niezawisła Rumunia powstała w 1861 r. przez połączenie dwóch księstw – Mołdawii i Wołoszczyzny. Była wtedy krajem dość jednolitym pod względem narodowościowym i wyznaniowym. Sytuacja zmieniła się po 1 wojnie światowej, gdy do Rumunii przyłączono Siedmiogród (Transylwanię) i Banat – obszary zamieszkałe przez stosunkowo liczne skupiska Węgrów i Niemców oraz przez inne narodowości. Dzisiaj wśród 24 milionów mieszkańców 85% to Rumuni, 10% – Węgrzy (2,3 min), pozostałe 5% tworzą inne narodowości, w liczbie piętnastu. Najliczniejsi wśród nich są Cyganie, Niemcy, Żydzi, Turcy, Ukraińcy i Serbowie. Warto zwrócić uwagę, że systematycznie maleje liczba Niemców, osiadłych od wieków w Banacie i Siedmiogrodzie: w ostatnich 20 latach ubyło ich ponad 200 tys., a z pozostałych jeszcze 230 tys. zdecydowana większość szykuje się do wyjazdu do RFN.

Przynależność narodowościowa w Rumunii na ogół pokrywa się z przynależnością konfesyjną: Rumuni są z reguły prawosławnymi, Węgrzy i Niemcy – katolikami albo protestantami. Szacuje się, że 91% mieszkańców tego kraju to chrześcijanie, przy czym prawosławni stanowią 80% całej ludności, katolicy 6%, protestanci 5%.

Kościół prawosławny, liczący ok. 17 min wiernych, dzieli się pod względem administracyjnym na 5 metropolii, 17 diecezji i 8165 parafii, obsługiwanych przez ponad 8500 duchownych. W 114 klasztorach żyje 2700 mnichów i mniszek. Przyszli duchowni kształcą się w 2 instytutach teologicznych i 7 seminariach.

Po dojściu komunistów do władzy kierownictwo Kościoła prawosławnego potrafiło korzystnie ułożyć swoje stosunki z państwem. Wewnątrz Kościoła nastąpiły głębokie reformy polegające m. in. na uwzględnieniu w życiu parafii i zakonów problematyki społecznej. W 1958 r., a więc już po tzw. okresie stalinowskim, władza komunistyczna niespodziewanie podjęła walkę z Kościołem prawosławnym. Zamknięto wówczas polewę klasztorów, niektóre seminaria duchowne, 2000 mnichów zmuszono do porzucenia życia zakonnego, wielu opornych kapłanów i świeckich aresztowano.

 

Prześladowania ustały w 1963 r., ale poprawa stosunków między Kościołem prawosławnym a państwem zaznaczyła się dopiero w 1968 r.

Członkami Kościoła rzymskokatolickiego, liczącego ok. 1,5 min wiernych, są niemal wyłącznie Węgrzy i Niemcy. Pod względem administracyjnym dzieli się on na 5 diecezji i 1034 parafie, nad którymi opiekę duszpasterską sprawuje niespełna 700 księży. Kościół ten ma za sobą długotrwały okres prześladowań. W 1948 r. rząd komunistyczny zerwał konkordat z Watykanem, w rok później wprowadził zakaz działalności zakonów (z wyjątkiem franciszkanów); w 1951 r. komuniści podjęli próbę utworzenia narodowego Kościoła katolickiego, co im się jednak nie udało. Wszystkich biskupów zamknięto w więzieniach, gdzie dwóch z nich zmarło. Z czasem represje zelżały, ale jeszcze w 1989 r. nie wszystkie diecezje były obsadzone i nie wszystkim biskupom zezwalano na wypełnianie ich obowiązków.

Najcięższe prześladowania dotknęły półtoramilionowy Kościół unicki. Powstał on w 1698 r. w Siedmiogrodzie, gdy część tamtejszych Rumunów wyznania prawosławnego podporządkowała się zwierzchnictwu papieża. W 1948 r. władze komunistyczne wymusiły zjednoczenie unitów z prawosławiem. W synodzie „zjednoczeniowym”, zwołanym przez władze, uczestniczyło zaledwie 36 spośród 1818 kapłanów unickich. Nastąpiła fala represji. Aresztowano wielu duchownych i świeckich. W więzieniu zmarło czterech spośród pięciu biskupów. Dopiero 31 grudnia 1989 r. Rada Frontu Ocalenia Narodowego Rumunii anulowała delegalizację Kościoła unickiego. Przyjmuje się, iż około milion wiernych i 600 kapłanów pozostało przy Kościele unickim. Poważnym problemem staje się teraz zwrot mienia przejętego przez prawosławnych. Odbyły się już pierwsze rozmowy, lecz nie przyniosły rezultatu.

Kościół ewangelicko-reformowany, liczący 700 tys. członków, jest Kościołem mniejszości węgierskiej. Administracyjnie dzieli się na dwie diecezje z siedzibą w Cluj (Kolozsvar) i w Oradei (Nagyvarad), liczy 697 parafii, w których pracuje 700 duchownych. Przyszli księża kształcą się w Akademii Teologicznej w Cluj, prowadzonej wspólnie z luteranami i unitarianami pochodzenia węgierskiego.

W Rumunii  istnieją  dwa Kościoły luterańskie. Większy, liczący 110 tys. wiernych, to Kościół Ewangelicki Wyznania Augsburskiego, zrzeszający niemieckich Saksończyków osiadłych w Siedmiogrodzie od średniowiecza. Liczba członków tego Kościoła zmniejsza się z każdym rokiem wskutek wyjazdów do RFN. Istnieją jeszcze 174 parafie, nad którymi opiekę duszpasterską sprawuje 120 duchownych. Siedziba władz zwierzchnich i uczelnia teologiczna znajdują się w Sybinie (Sibiu).

Drugi, Synodalno-Prezbiteriański Kościół Wyznania Augsburskiego, jest Kościołem mniejszości węgierskiej, choć w jego skład wchodzi też 5 parafii słowackich i 1 rumuńska (w Bukareszcie). Liczy ogółem 30 tys. wiernych, 35 duchownych, 40 parafii.

Wśród większych Kościołów tzw. wolnych wymienić należy Kościół baptystów (160 tys. wiernych), zielonoświątkowców (150 tys.) i adwentystów (55 tys.). W Rumunii istnieje ponadto dosyć duża społeczność muzułmanów (50 tys.), wyznawców judaizmu (26 tys.) i unitarianów (70 tys.).

Władza komunistyczna wprowadziła szeroko rozbudowany system restrykcji, który jednak nie zawsze i nie wobec wszystkich Kościołów był stosowany w takim samym zakresie. Najbardziej uprzywilejowaną pozycję zajmował Kościół prawosławny, szczególnie ostro kontrolowano działalność Kościoła rzymskokatolickiego i niektórych Kościołów wolnych (np. baptystów).

Państwo odebrało po wojnie wszystkim Kościołom własność ziemską, przejęło instytucje społeczne i szkoły wyznaniowe, a życie religijne zamknęło za murami obiektów kościelnych. Na działalność katechetyczną zezwalano tylko w soboty i niedziele. Nad wszystkimi instytucjami kościelnymi roztoczono ścisły system kontroli. Na przykład: w posiedzeniach kierownictw kościelnych zawsze uczestniczył obligatoryjnie przedstawiciel władz państwowych. Władze stwarzały przeszkody administracyjne przy budowie obiektów sakralnych, zwłaszcza w nowych aglomeracjach miejskich. Państwo decydowało o liczbie osób mogących studiować teologię. Obowiązywały ostre przepisy utrudniające kontakty ze współwyznawcami za granicą i import literatury religijnej (także Biblii). Państwo uzależniało od siebie księży, pokrywając w jednej trzeciej ich pobory, W parlamencie zasiadali przywódcy głównych wyznań religijnych, co – w ówczesnym systemie sprawowania władzy – odbierało im suwerenność i wiarygodność w oczach wiernych i całego społeczeństwa.

W ostatnich kilku latach, wraz z upadającą gospodarką rumuńską, ogromne rozmiary przybrało zjawisko łamania praw człowieka. Reżim Nicolae Ceausescu zamierzał w ramach planu tzw. systematyzacji terytorialnej wyburzyć tysiące wsi i zniszczyć zabytki kultury na obszarach zamieszkałych przez mniejszości narodowe i wyznaniowe. W tej sytuacji tysiące bezradnych ludzi, głównie Węgrów, zaczęło uciekać z Rumunii. Sprawy te wniesiono pod obrady Komitetu Naczelnego Światowej Rady Kościołów w Hanowerze (RFN) w 1988 r., ale niczego nie uchwalono, gdyż prawosławny metropolita Transylwanii Antoni oświadczył, że jeśli dyskusja nad tą kwestią nie zostanie przerwana, on opuści posiedzenie. Przyjęto więc wniosek o przerwaniu dyskusji i zobowiązano sekretarza generalnego ŚRK do przedstawienia sprawozdania o aktualnej sytuacji w Rumunii podczas posiedzenia Komitetu w Moskwie, czyli dopiero za rok, w lipcu 1989 r. Informowałem o tym w „Jednocie”, podobnie jak i o posiedzeniu moskiewskim, podczas którego mimo mnożących się dowodów systematycznego łamania praw obywatelskich i religijnych w Rumunii – Komitet Naczelny nie zdobył się na potępienie takich poczynań. Sekretarz generalny ŚRK, ks. Emilio Castro, argumentował, że ogłoszenie rezolucji potępiającej „stworzyłoby zagrożenie dla utrzymania więzi z Kościołami rumuńskimi”. Najbliższe miesiące miały wykazać całkowity brak rozeznania członków Komitetu Naczelnego ŚRK w rzeczywistej sytuacji w Rumunii, błędną jej ocenę i krótkowzroczną, doraźną politykę uchylania się ŚRK przed potępieniem aktów bezprawia stosowanych przez reżim Ceausescu.

W październiku ub. roku ujawniony został tekst „adresu hołdowniczego”, jaki z okazji 45 rocznicy „antyimperialistycznej rewolucji” w Rumunii wystosowali do Ceausescu przywódcy kościelni tego kraju: patriarcha prawosławny Teoktist, metropolita Antoni, biskup reformowany Laszlo Papp, biskup luterański Albert Klein i inni. W adresie tym przywódcy kościelni mówili o Ceausescu jako o „najukochańszym synu narodu” i „największym bohaterze” w historii Rumunii, „jednej z najwybitniejszych osobistości świata”. Wyrażali mu „cześć i wdzięczność” za „wydźwignięcie narodu na najwyższe szczyty cywilizacji” (zob. „Jednota” 3-4/1990, s. 18 – red.).

Mniej więcej w tym samym czasie opinia światowa poruszona została nagonką władz rumuńskich na ewangelicko-reformowanego pastora z Timisoary, ks. Laszlo Tökesa, znanego obrońcę praw ludzkich. Szczegółowe informacje na ten temat przynosiła polska prasa, radio i telewizja, a obszerne materiały m. in. o zachowaniu się biskupa Laszlo Pappa w całej tej sprawie zamieściła „Jednota” w numerze 3-4/ 1990, nie ma więc potrzeby teraz do tego wracać. Warto natomiast przytoczyć wypowiedź ks. Laszlo Tökesa, nagraną na taśmę magnetofonową i przemyconą za granicę na początku listopada ub. r., czyli wkrótce po tym, jak został on napadnięty na otoczonej przez „Securitate” plebanii przez czterech zamaskowanych i uzbrojonych w noże osobników: „Mój kościół jest grodem, a gród ten jest otoczony. Jest to gród w Timisoarze. Być może musi on upaść. Jeśli jednak przetrwa – może to stać się sygnałem dla wszystkich uczciwych ludzi w Rumunii”. Prorocze słowa.

Dalszy bieg wydarzeń jest powszechnie znany. Uzupełnijmy je tylko obiecanymi przez Redakcję, informacjami na temat biskupa Laszlo Pappa. Jeszcze 21 grudnia, tj. na jeden dzień przed obaleniem Ceausescu, Rumuńska Agencja Prasowa rozpowszechniła stanowisko bp. Pappa, w którym zarzucał on ks. Tökesowi niepodporządkowanie się decyzjom władzy kościelnej, poważne naruszenie prawa kościelnego i rumuńskiego prawa państwowego. Oskarżył go o „oczerniającą i tendencyjną prezentację realiów w kraju”. To wszystko – twierdził – spowodowało decyzję o przeniesieniu go z Timisoary. Siłowe usunięcie pastora Tökesa było – według bp. Pappa – w pełni usprawiedliwione, gdyż złamał on zarówno przepisy kościelne, jak i prawo państwowe. Zdaniem biskupa: „Jest rzeczą jasną dla wszystkich ludzi dobrej woli, że Laszlo Tökes złamał przysięgę ordynacyjną (...). Jest on ofiarą własnych poczynań, inspirowanych i podtrzymywanych przez wrogie, antyrumuńskie ośrodki za granicą, zwłaszcza na Węgrzech, i w żadnym razie nie można powiedzieć, że został ukarany za swą działalność religijną”.
Adwokat ks. Tökesa, Elod Kincses, w artykule na łamach czasopisma „Adevarul” z 26 grudnia ub. r. wykazał, że to bp Papp działał w sprzeczności z prawem kościelnym, zarządzając przeniesienie księdza z pominięciem komisji dyscyplinarnej Kościoła. Także eksmisja ks. Tökesa była sprzeczna z rumuńskim prawem cywilnym, jako że i kościół, i plebania stanowią własność parafii, która nie tylko nie domagała się eksmisji, ale próbowała czynnie jej przeciwdziałać.

Przez dłuższy czas nie były znane dalsze losy bp. Pappa. Krążyły wieści, że w dniach rewolucji mieszkańcy Oradei mieli wedrzeć się do jego siedziby i zdemolować ją. Potem rozeszła się pogłoska, że biskup uciekł za granicę, najprawdopodobniej na Węgry. Jeszcze później pojawiła się informacja, że dostał zatoru mózgowego i przebywa w szpitalu. Sprawa wyjaśniła się dopiero w połowie lutego br. Okazało się, że przebywa on u swojego syna mieszkającego koło Metz i jedno z francuskich czasopism kościelnych przeprowadziło z nim wywiad. W wywiadzie tym bp Papp oświadczył, że każdy chrześcijanin ma podporządkować się autorytetom” świeckim i państwowym. Kto stawia opór, nie może uzasadniać tego, powołując się na swoją wiarę. Bp Papp nie zmienił stosunku do ks. Tökesa. Nazywa go „człowiekiem chorym na manię wielkości”.

Obaj biskupi Kościoła reformowanego w Rumunii (Laszlo Papp i Gyula Nagy) ustąpili z dniem 1 stycznia br. ze swoich urzędów. Po raz pierwszy od 1980 r. zebrał się Synod Generalny Kościoła, który podjął ważną uchwałę o kadencyjności wszystkich kierowniczych stanowisk kościelnych. Odtąd biskupi, dziekani i kuratorzy będą mogli być wybierani tylko na cztery lata, a ponowny ich wybór będzie możliwy tylko jeden raz. Nowi biskupi mają być wybrani do końca pierwszej połowy br. Jednym z kandydatów jest ks. Laszlo Tökes 1.

Zarzut uległości wobec obalonego reżimu nie ominął także sędziwego zwierzchnika Kościoła Ewangelickiego Wyznania Augsburskiego – bp. Alberta Kleina. Miał on świadomość, że to nastąpi, i w liście pasterskim, skierowanym do wszystkich parafii z okazji Świąt Bożego Naradzenia, zawarł następujące słowa: „Zdajemy sobie sprawę z własnej winy, z tego, że w sposób niedostateczny reagowaliśmy na dziejącą się niesprawiedliwość i nieodpowiedzialne posługiwanie się władzą”. Dał także wyraz nadziei, że „w tych dniach znów ujawnia się to, co jest fundamentem naszej wiary: Bóg wyprowadza swój lud z niewoli do wolności”. Bp Klein zmarł 8 lutego br., krótko przed ukończeniem 80 lat. Na czele Kościoła stał od 1969 r.

Nie ulega wątpliwości, iż największą podporą reżimu był potężny Kościół prawosławny. Jego najwyżsi dostojnicy bezkrytycznie popierali politykę spłacania długów, bez względu na koszty społeczne. Akceptowali też program systematyzacji terytorialnej, chociaż jego ofiarą padały parafie i obiekty sakralne. Wszem i wobec rozpowiadali o wolności religijnej w Rumunii, podczas gdy niżsi duchowni, sprzeciwiający się praktykowaniu bezprawia, byli bici, a nawet zabijani przez służbę bezpieczeństwa. Patriarcha Teoktist jeszcze 18 grudnia wysłał telegram do Ceausescu, w którym chwalił dyktatora za rozprawienie się z demonstrantami w Timisoarze, a już 22 grudnia pojawił się w studiu telewizyjnym, aby poprzeć Front Ocalenia Narodowego. Twierdził, że był ofiarą rządów terroru i że Kościół musiał wychwalać prezydenta. Ta zmiana frontu nie zdała się na nic. Zarówno w oczach wiernych, jak i większości duchowieństwa patriarcha jest człowiekiem skompromitowanym, który pozbawił Kościół godności i wiarygodności. W tej sytuacji Teoktist usłuchał rady nowego ministra kultury i wycofał się do klasztoru.

Aż do czasu wyboru jego następcy Kościołem prawosławnym rządzi rada metropolitów w składzie: Nestor Vornicescu, Nicolae Corneanu i Antoni Plamadeala. Pierwszy z nich jeszcze wiosną ubiegłego roku wysłał adres hołdowniczy do Ceausescu, sławiąc jego geniusz, drugi – jako arcybiskup Timisoary – w następujący sposób zareagował 17 października ub. r. na apel, prześladowanego przez biskupa własnego Kościoła i przez służbę bezpieczeństwa, ks. Tökesa: „Od dłuższego czasu utrzymuję stosunki z członkami Kościoła reformowanego w Timisoarze, więc wiem; jak nieprawdziwe, oszczercze i tendencyjne są wypowiedzi i opinie złożone przez Księdza zarówno na piśmie, jak też w radiu i telewizji budapeszteńskiej. Apeluję do honoru i do sumienia, o ile Ksiądz takowe posiada, i wzywam Księdza do rewizji postępowania”. Trzecim z metropolitów, znanym działaczem ekumenicznym na arenie międzynarodowej, reżim posługiwał się, gdy trzeba było zaprzeczać zarzutom łamania praw człowieka i nieprzestrzegania zasad wolności religijnej w Rumunii.

Powyższy skład rady metropolitów spotkał się z krytyką zarówno w Rumunii, jak i za granicą. Ludzie coraz głośniej domagają się ustąpienia całego 13-osobowego Świętego Synodu Kościoła, tak bardzo skompromitowanego współpracą z reżimem. Kandydatami na stanowisko patriarchy, wysuwanymi przez krytycznie wobec reżimu nastawione duchowieństwo, są: archimandryta Anania, który 6 lat spędził w więzieniu, i – młody wiekiem – sekretarz Patriarchatu ds. ekumenicznych, Dan-Ilie Ciobotea, dobrze znany w środowiskach ekumenicznych, gdyż przez kilka lat (do 1988 r.) był profesorem w Instytucie Ekumenicznym w Bossey k. Genewy.

Tymczasem Święty Synod opracował program odnowy życia kościelnego, a w szczególności: działalności katechetycznej, charytatywnej i misyjnej, reformę studiów teologicznych, odnowę duchową parafii i klasztorów. Jednocześnie Święty Synod anulował wszystkie sankcje i zakazy wymierzone z przyczyn politycznych w niektórych księży i parafie, uważając swą decyzję „za akt sprawiedliwości i pojednania oraz za krok ku jedności narodu rumuńskiego”.

W pierwszych dniach stycznia br. mogła się zebrać po raz pierwszy od 40 lat Konferencja Biskupów Katolickich Rumunii. Sformułowano listę żądań pod adresem nowych władz. Najważniejsze z nich to: przywrócenie stosunków dyplomatycznych z Watykanem, nominacja biskupów diecezjalnych rytu łacińskiego i wschodniego, przywrócenie szkół kościelnych i uczelni teologicznych, zezwolenie na budowę nowych kościołów, utworzenie niezależnej prasy religijnej, dostęp do radia i telewizji, zezwolenie na działalność zakonów.

1 Jak się dowiadujemy, ks. Laszlo Tökes w połowie marca został wybrany biskupem diecezji w Oradei – red.