Drukuj

8/1990

Towarzyszom niewoli ze Starobielska w jesieni 1939 roku w jesieni 1939 roku

Z przepastnych głębin żalu.
z rozpaczy otchłani
wołam o krzyk i światło
nad mrokiem milczenia.
Wołam żołnierzy
wojny nie wypowiedzianej.
Was,
pojmanych bez walki na los zatracenia.
Wołam Was,
chociaż słowa uwięzione w krtani,
za murem
zbezczeszczonej prawosławnej ławry.
Żołnierzy nie poległych
wołam, mordowanych
na ziemi,
gdzie świątynie zamieniono w łagry.

Ktoś na cerkiewnej wieży
uruchamia zegar.
Słyszycie?
Ktoś wskazówki o pół wieku cofa.
Wraca Wasz czas.
Stawajcie w tysięcznych szeregach,
z żołnierskich szyków
ustawcie sarkofag
inkrustowany hojnie diamentami,
z białych marmurów,
czerwonych granitów.
Zamiast zbrukanej zbrodnią
płyty z nazwiskami
cztery tysiące pereł
osadźcie u szczytu.

Trąby Jerycha
złamią pieczęcie na kratach
i przerażonym ludom
wykrzyczą poemat
o najsmutniejszym pod niebem
cmentarzu świata,
cmentarzu,
którego nie ma.
Zmartwychwstaniecie
w blasku nieśmiertelnej sławy.
Bóg stanie na apelu
i światu zapali
nad ciszą tej mogiły
znak swój święty, krwawy:
Krzyż Wielki
Orderu Virtuti Militari.