Drukuj

Z Twojej ręki. Panie, otrzymuję codziennie
pokarm, napój i odzienie,
ale codziennie o tym zapominam
i nie dziękuję Ci za Twoje dary...
Na pierwszym miejscu stawiam
wartości materialne
wbrew ewangelicznej zasadzie,
że nie samym chlebem żyje człowiek.
W ten sposób straciłem poczucie ofiary.

Daję Ci to, co mi zbywa,
bo żal mi każdego grosza,
prawda, że zarobionego ciężką pracą.

Daję Ci to, co mi zbywa,
bo tylko w wolnych chwilach modlę się
a Pismo Święte czytam, kiedy popadnie,
prawda, że jestem bardzo zapracowany.

Daję Ci to, co mi zbywa,
bo do kościoła idę tylko wtedy,
gdy nie mam nic ważniejszego do roboty,
a w dzień wypoczynku nie odpoczywam.

Daję Ci to, co mi zbywa,
bo odwiedzam tych, których lubię,
a nie tych, którzy mnie potrzebują,
gdyż nie stać mnie już na wysiłek.

Proszę Cię, Panie,
zmiłuj się nade mną,
wydobądź mnie z beznadziejnej sytuacji,
skieruj moje oczy ku wyższym wartościom,
uchroń mnie przed utratą dóbr duchowych,
pozwól mi wejść na drogę naśladowania ciebie
i dziękczynienia,
tak, abym dzieląc się tym, co posiadam,
pomnażał dobro.