Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

5 / 1997

MYŚLANE NOCĄ

Gdy występni stają się potężni, wtedy i grzech się wzmaga.
Przyp. 29:16

Nie jest to temat stosowny na maj. Co prawda, nie jest stosowny na żaden miesiąc w roku i najchętniej odwróciłabym od niego oczy, głowę i myśli. Mogłabym przecież porozmyślać na przykład o klonowaniu, bo i na czasie, zgodnie z modą, i bezpiecznie, bo można zająć stanowisko takie czy inne i w żadnym przypadku nie pociągnie to za sobą konieczności osobistego zaangażowania się w sprawę – nie te rejony...

Obawiam się jednak, że ów niestosowny na żadną porę roku temat poruszać trzeba, bo w moim odczuciu dotyczy on spraw bardziej przerażających niż wizja hipotetycznego spotkania w drodze do osiedlowego sklepiku dwustu siedemdziesięciu trzech sklonowanych Kowalskich z trzeciego piętra. Spraw przerażających, a dziejących się już, w tej właśnie chwili, teraz i tu, obok nas. Przerażających tym bardziej, że ich echo w naszym społeczeństwie ma charakter sensacji, która na parę dni trafia na pierwsze strony gazet, zasługuje na większy reportaż w jakimś tygodniowym dodatku ilustrowanym, po czym – zamiast wywołać poruszenie w całym kraju i we wszystkich kręgach społecznych, zamiast stać się tematem numer jeden dla wychowawców, psychologów, duszpasterzy, jednym z najważniejszych tematów w mediach, nagłośnionym zwłaszcza w telewizji znika. Znika z oczu, a więc i z myśli, bo oto już mamy nową, budzącą dreszczyk sensację.

Nie chcę być niesprawiedliwa: ubiegłoroczna śmierć Irka z Gdańska i Wojtka z Warszawy przez długi czas budziła wiele emocji, odbyły się marsze przeciw przemocy, zwłaszcza młodzież była poruszona. To, oczywiście, bardzo dobrze, że te dwie zbrodnie wywołały tak wielki spontaniczny odzew. Zważcie jednak, że czynów, przeciw którym protestowano, dopuścili się chuligani i bandyci, że ofiary były napastnikom nieznane, nic nie zostało zaplanowane, wszystko odbywało się w atmosferze gorączkowego podniecenia. A mną o wiele bardziej wstrząsnęła inna zbrodnia, i to nie tylko z uwagi na okoliczności, relacje zbrodniarz – ofiara, zachowanie nader chętnych ku pomocy świadków. Nie tylko, równie bowiem przerażający jest dla mnie brak dobrze widzialnej i dobrze słyszalnej reakcji ludzi odpowiedzialnych za moralną kondycję społeczeństwa i obojętność, brak jakiejkolwiek reakcji -chociażby listów i telefonów do gazet ze strony tak zwanych zwykłych ludzi.

Syn zabił śpiącą matkę. A więc nawet nie podczas kłótni, nie pod wpływem emocji. Na zimno. Według planu. Kupioną uprzednio w tym celu siekierą. Uznał to za dobry sposób rozwiązania konfliktów i pozbycia się ciążącej mu opieki i kurateli. W swoje plany wtajemniczył dwie dziewczyny, które reagowały niedowierzaniem i śmiechem. Śmiechem... Żadne z tych trojga nie miało jeszcze dwudziestu lat. Popełniając zbrodnię, też nie był sam. Jedna przyjaciółka z toporkiem w ręku przyglądała się, gotowa przyjść mu z pomocą, gdyby sobie nie poradził, druga czekała w samochodzie. Wezwana później na miejsce zbrodni, stwierdziła, że coś z tym należy zrobić, sprzątnąć pokój, pozbyć się ciała. I wróciła do samochodu (opinia biegłych: cechuje ją niedojrzałość psychiczna, egocentryzm). Ta, która z toporkiem w ręku asystowała przy morderstwie, dalej była gotowa do pomocy (opinia biegłych: jej osobowość kształtowała się w warunkach wyjątkowo niekorzystnych). Ale zwłoki były za ciężkie – nie udało się znieść ich do samochodu ani zrzucić z balkonu. Więc tylko posprzątali trochę i poszli sobie.

Następny dzień upłynął na załatwianiu bieżących interesów rodzinnej firmy zbrodniarza i jego ofiary oraz na działaniach mających odwrócić od niego podejrzenia. Przyjaciółki jeździły wszędzie razem z nim i gdzieś po drodze któreś z nich wpadło na pomysł, żeby ciało matki poćwiartować. Kupili nawet worki foliowe... Ale po południu tego samego dnia syn zgłosił się na policję z doniesieniem, że zabito mu matkę, po czym w nocy przyznał się do popełnienia zbrodni (opinia biegłych: uboga sfera emocjonalna, nieukształtowana osobowość, wychowywany w nie sprzyjających warunkach). Sąd skazując go orzekł między innymi, że „zabiła niedojrzałość”.

Ale po cóż ja tu opisuję tak szczegółowo coś tak odrażającego? Ano po to, byśmy w całej pełni zdali sobie sprawę z całej potworności tej sprawy, z tego, że ta zbrodnia, reakcje chłopaka i obu dziewczyn oraz brak reakcji społeczeństwa – są symptomami ciężkiej społecznej choroby, a odpowiedzialność za nią ponosi... kto?

Mam kilka pytań, właściwie do nikogo, ot tak – w przestrzeń:

  • czy można pogodzić się ze stwierdzeniem sędziego, że ktoś zabił matkę, bo był „niedojrzały”, „nieukształtowany”;
  • czy można zaakceptować zdanie obrońcy, że oskarżony zabił pod wpływem silnego wzburzenia, ponieważ jego jedyna podpora – dziewczyna, którą kochał – nie chciała uwierzyć, że on naprawdę zabije matkę;
  • czy to, że czyjaś osobowość 'kształtowała się w warunkach wyjątkowo niekorzystnych”, może być wystarczającym wytłumaczeniem stwierdzenia dziewczyny – świadka zbrodni: „...gdy trzymał siekierę, wiedziałam, że muszę mu pomóc”;
  • czy niedojrzałość psychiczna i egocentryzm usprawiedliwiają reagowanie śmiechem na planowanie morderstwa?

Do tych kilku pytań dodaję kilka danych z marca bieżącego roku: 16-letni chłopiec zamordował młodszego o 4 lata sąsiada, bo chciał pójść do poprawczaka; 17-letni chłopiec zamordował 12-letniego kolegę za obrazę; dwie 14-latki zakłuły nożem szkolną koleżankę, bo jej nie lubiły i chciały zabrać jej 5 tysięcy złotych; dwaj kłusownicy w wieku 13 i 17 lat zabili 13-letniego kolegę, bo wypuścił im z klatki jastrzębia...

Rzecznik Komendy Głównej Policji, Andrzej Przemyski: „Policja z przestępczością nieletnich pozostawiona jest sama sobie. Większość instytucji i organizacji, które mogłyby coś uczynić, w ogóle tym problemem nie jest zainteresowana”.

Prof. Adam Frączak, psycholog społeczny, o telewizji: „Dziecko, nim skończy 14 lat, ma szanse obejrzeć na ekranie 8 tysięcy zabójstw” (dane i cytaty z „Życia” z 17 marca br.).

A jeden z autorów reformy programowej w szkolnictwie, Sławomir Zieliński z Biura Strategii Edukacyjnych MEN (cytuję za „Życiem” z 14 marca br.), informuje: „Teraz w szkole dominują wiadomości akademickie. My chcemy, hycała wiedza łączyła się w logiczną całość (...). Żeby rozszerzała horyzonty uczniów...” Horyzonty uczniów mają zaś być rozszerzone m.in. o wiedzę o tym:

  • jakim kremem posmarować się na plaży;
  • jak zrobić sobie modny makijaż;
  • jak poprowadzić fachową rozmowę z hydraulikiem i mechanikiem...

Wybaczcie, ale nie mogę dłużej, bo za chwilę szlag mnie trafi!

Wanda Mlicka