Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 9-10 / 2006

Czym jest czas? Czy tkanką cudownie usnutą, gdzie wiekiem chwila w niedoli, a życie minutą (S. Jachowicz)? Czy jedynym niepoznawalnym do końca wymiarem czasoprzestrzeni? Czym jest życie ludzkie wobec wyzwań darowanego mu czasu? Najpełniej wypowiada się na ten temat Kaznodzieja Salomon (Kz 1-12). Jego koncepcja czasu uczy życia w harmonii ze Stwórcą i umiejętności pogodzenia się z tym, że wszystko ma swój czas. Jak to rozumiem?

Sięgam po Biblię i odnajduję w pierwszym i ostatnim jej zwrocie ramy dla przeszłości, teraźniejszości i przyszłości świata i człowieka: Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię (1 Mż 1, 1) oraz Tak, przyjdę wkrótce. Amen, przyjdź, Panie Jezu (Obj 22, 20). To tak, jakbym czytała o początku i końcu wszechświata w Krótkiej historii czasu Stephena Hawkinga, współczesnego geniusza nauk ścisłych, który głosi, że czas rozpoczął się wraz z wielkim wybuchem, wcześniej był nieokreślony. Albo zgadzała się z św. Augustynem, który rozważa w XI księdze Confessiones różne aspekty czasu i wypowiada pogląd, że czas jest bezcenny, nierozłączny ze zmianą, stanowi wymiar świata materialnego i wiąże się z przemijalnością. Z całą pewnością Ojciec Kościoła stwierdza, że czas stworzył Bóg, który jest poza nim.

Gdy myślę o człowieku wobec czasu - wybieram z mnogiej ilości biblijnych przykładów ten szczególny. Wzór jedyny w swoim rodzaju. Jest to Maria, Matka Boża. Jej wyróżnienie przez Boga, umiejętność podporządkowania się niezwykłemu zadaniu, życie w cieniu Syna i lęku o Syna, wreszcie obecność pod Krzyżem Golgoty - mieści się również w Salomonowym wykładzie o czekaniu na właściwy czas. Najstarsze świadectwo o Marii, matce Jezusa , pochodzi od apostoła Pawła, z listu do Galacjan 4, 4-5 (list datowany na 50-57 r.): Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili. Pełnia czasu - to szczytowy i centralny moment w Bożych planach zbawienia. A jaki był plan Marii? Była wówczas nastoletnią dziewczyną. Właśnie zamierzała poślubić Józefa (Łk 1, 27) i wieść skromne życie u boku męża w Nazarecie. To, co ją spotyka, nie burzy jej wewnętrznego spokoju, lecz zmienia życie, można by rzec, odmienia bieg historii. Bądź pozdrowiona, łaską obdarzona, Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami. (...) Oto poczniesz w łonie i urodzisz syna, i nadasz mu imię Jezus (Łk 1, 28-31). Maria doświadcza Salomonowego czasu milczenia. Co może oznajmić Józefowi? Jak ukryć swój odmienny stan przed otoczeniem? Milczy - a Bóg sam rozwiązuje jej położenie. Później przeżywa czas szukania i czas gubienia. Bo jak inaczej nazwać troskę o 12-letniego Syna, gdy ten pod niewiedzą Marii i Józefa pozostaje w świątyni w Jerozolimie, albo zgodę na odejście dorosłego Jezusa z domu i rozpoczęcie - pewnie nie do końca zrozumiałej dla Jego Matki – działalności mesjańskiej? Myślę, że czas wojny dla Marii - to jej warta pod Krzyżem Golgoty (J 19, 25-27); czas pokoju - trwanie w modlitwie wraz z apostołami w oczekiwaniu na zesłanie Ducha Św. (Dz 1, 12-14).

Aleksandra Błahut-Kowalczyk

Czas - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl