Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1-2 / 2008

Tytuł psalmu 73 Czy pomyślność bezbożnych jest trwała? sugeruje, wydawałoby się, że jego autor – Asaf – przepełniony jest goryczą i pretensjami skierowanymi ku tzw. dobrze mającym się. Nie do końca jest to prawdą. W cytowanym psalmie mamy przede wszystkim do czynienia z świadectwem człowieka, który wiernie trwa przy Bogu, bez względu na okoliczności.

Psalm Asafa stawia pytania ważne również dla człowieka współczesnego: dlaczego ci, co szydzą sobie z Prawa Bożego, żyją w dostatku, natomiast nieszczęścia spadają na tych, którzy, w ludzkiej ocenie, najmniej na nie zasługują? Dlaczego króluje zawiść, zgorzknienie i szafowanie raniącym słowem, w skutkach tak bolesnym, że równoznacznym z zabójstwem?

Dopiero gdy psalmista zwraca się ku Bogu, zaczyna dostrzegać to, co kryje się za ułudą fałszywego poczucia bezpieczeństwa. W rzeczywistości ludzie wierzący mają wszystko to, co liczy się naprawdę, to, co ma wartość w wieczności. Wyłuskany spośród wielu wierszy werset: Tyś ujął prawą rękę moją, wyraża nie tylko najgłębszą tęsknotę człowieka za Bożą bliskością, ale jest oznajmieniem psalmisty o realnym doświadczeniu Boga. Chrześcijanin pragnący doświadczyć Boga, może go spotkać w drugim człowieku.

Drogą luźnych skojarzeń widzę teraz sale szpitalne i ludzi dotkniętych terminalną chorobą, ich samotność w bólu i uśmiech wdzięczności, gdy ktoś trzyma ich rękę w swoim ręku. Bóg posyła przecież swoich aniołów...

Umierający człowiek wyznaje:
Mam tylko czterdzieści lat, nie zostawiam tu nikogo,
niczego nie dokonałem dobrego lub złego,
co świat mógłby pamiętać.
Liść płynie z prądem rzeki i znika na zawsze,
nie zostawiając żadnego śladu.
Ktoś jednak przychodzi mnie wysłuchać
i coś mam do powiedzenia.
Pamiętam – siebie – dziecko w Warszawie –
Mój dziadek, rabin, wzywa mnie z łóżka
w pokoju dziecinnym.
Do późna w nocy rozmawiamy
i poszukujemy ścieżek wyznaczonych przez Boga.
Jak to się stało, że w następnych latach
nie myślałem wcale o Bogu
I nigdy się nie odnalazłem?
W tym pełnym pacjentów szpitalu dochodzę
do kresu życia i oto odnajduję przyjaciela,
Który oddaje mi całą uwagę i serce.
Okno się otwiera a Bóg mych ojców
łagodnie wzywa mnie do siebie.
Dopiero teraz wszystko się rozpoczyna.
Więc pozostawię tu okno.
Być może ktoś spojrzy na nie i znajdzie
swój własny punkt wyjścia?

Cicely Saunders

Co jest moim punktem wyjścia? Trwam przy Bogu, ale jakże często bolesne doświadczenia i zmasowany atak zła powodują upadek moich duchowych sił! Wiem jedno: Pan ujął mą rękę, tak jak ujął rękę psalmisty. Więc lgnę do Niego, gdyż tylko z Bogiem mam szansę na sensowne przeżycie darowanego mi czasu i wejście do Jego Królestwa.

Amen.

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl