Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1-2 / 2009

Drzewo morwy, w cieniu którego chroni się ewangelicki kapelan wojskowy, staje się miejscem szczególnym. Zewsząd garną się do niego żołnierze spragnieni rozmowy jak wody na pustyni. Nie, nie jest to biblijny (zależnie od tłumaczenia) figowiec lub morwa (Łk. 17, 5), ani sykomora (Łk. 19, 4) z Zacheuszem na gałęzi, wypatrującym Pana Jezusa; ale to drzewo spełnia podobną rolę.
    Morwa Czarna (Morus nigra) jest w symbolice biblijnej synonimem rozumu. W księgach apokryficznych morwa występuje jako środek mający pobudzić słonie do walki. Ma długie i mocne korzenie. Wyrwanie jej z korzeniami i przesadzenie w morze – jak proponuje tekst ewangelisty Łukasza – wyraża myśl o dokonywaniu rzeczy niemożliwych, gdy posiada się mocną wiarę.
   Ta morwa jest zielonym, pięknym, rozłożystym, jedynym drzewem w okolicy obozu Bagram. Wygląda jak punkt triangulacyjny wśród afgańskiej, monotonnej, piaszczystej, spękanej słońcem ziemi. Morwa, której korzenie sięgają głęboko osadzonych źródeł (bo jak inaczej wytłumaczyć jej wybujałą zieloność?), morwa, w cieniu której odbywają się ważne rozmowy o życiu, śmierci, niebezpieczeństwie, lęku, tęsknocie, nadziei... staje się symbolem czegoś, co jest nieprzemijalne, daje pewność i oparcie. Polscy żołnierze, na wzór Zacheusza, pragną widzieć Jezusa, pragną duszpasterskiej rozmowy, lgną do gościa, oczekując nie tyle odpowiedzi na konkretne pytania, co jego obecności... i zapewnienia o Bożej ochronie.
   Biblijny Zacheusz skupia w sobie wszystkie cechy współczesnego człowieka, który myśli przede wszystkim o ekonomicznej stronie życia, pragnie coraz więcej, dzięki stanowisku znaczy wiele a równocześnie odczuwa niepokój i lęk przed przyszłością. Ewangelista Łukasz opowiada o spotkaniu Zacheusza z Jezusem przede wszystkim po to, aby ukazać najgłębszy sens posłannictwa Chrystusa. Jest nim odnalezienie i doprowadzenie do Boga tych, którzy pogubili się w życiu, poplątali swe drogi, a przez ludzi zostali odepchnięci. Zacheuszowe pragnienie naprawy wszystkich krzywd, to nie puste słowa bez pokrycia. Jest to autentyczna postawa, która owocuje przemienionym życiem celnika, inaczej Pan Jezus nie wyrzekłby słów: Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego (Łk. 19, 9).
   To samo słyszą dwa tysiące lat później polscy żołnierze. Pokój i łaska Jezusa Chrystusa w obfitości rozlewają się pod afgańską morwą...

Aleksandra Błahut-Kowalczyk

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl