Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 5-6 / 2009

Ile jest definicji szczęścia? Tyle, ile osób usiłujących zwerbalizować to pojęcie. Z felietonu niedawno zmarłego Grzegorza Skurskiego cytuję zdanie bezdomnego, który zaskoczył autora wypowiedzią: szczęście... to móc nie mieć ambicji. Szczegóły sceny, którą polski filmowiec i publicysta precyzyjnie oddał, pominę milczeniem. Na tyle jest to realistyczne, brudne, że aż bolesne. Rzeczywistość człowieka pozbawionego domu, rodziny, ciepła, człowieka, który jest uzależniony i sili się na sprytną grę, byle zdobyć kilka złotych na alkohol – porusza mnie głęboko. Wypowiedź bezdomnego prowokuje mnie do poszukiwania odpowiedzi na konkretne pytanie. Jak rozumiem sformułowanie psalmisty: przebywał w szczęściu?


     Co jest szczęściem dla mnie? Wyrywa się z ust odpowiedź jednoznaczna, biblijna, zaczerpnięta z Psalmu Asafa: Moim szczęściem [jest] być blisko Boga (Ps 73, 28). Co to znaczy? Historia Filipa i dworzanina królowej Etiopii staje się tego pojęcia wykładnią (Dz 8, 26-40). Dworzanin z dalekiego kraju staje się reprezentantem poszukujących Chrystusa ludzi. Dialog pomiędzy uczniem Pana, Filipem a Etiopczykiem przyjmuje kształt ewangelizacji sfinalizowanej chrztem człowieka, który wyznaje wiarę w Jezusa Chrystusa. Filip znika, a dworzanin nie widzi go więcej, lecz „radując się jechał dalej swoją drogą”. Przebywa w szczęściu. Radość jest elementem szczęścia, radość z poznania Zbawiciela. Czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił do nas w drodze i Pisma przed nami otwierał? (Łk 24, 32) – pyta jeden drugiego, gdy Jezus ukazuje się uczniom na drodze do Emaus? Pałające radością serce jest miejscem, w którym mieszka szczęście.

Aleksandra Błahut-Kowalczyk

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl