Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 9-10 / 2011

Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu.
Mt 20, 28

Panie Boże, co dziś przykuwa moją uwagę? Twoja postawa. Przyszedłeś na świat, by służyć. Dałeś przykład, jak należy zapomnieć o sobie i być dla innych. Mam przed oczyma scenę, gdy myjesz nogi uczniom. Wykonujesz służebną pracę z taką godnością i miłością (zob. J 13, 1-20). Wcale nie oczekujesz dobrze spełnionego obowiązku, zajmowania pierwszych miejsc, ciągłej aktywności w służbie dla Ciebie – pragniesz mojego serca, miłości spontanicznej, bezinteresownej, bezgranicznej. Ucierasz nosa uczniom i mnie, by przypadkiem za dużo nie myśleć o sobie. Uczysz prawdziwej wielkości. Pewnie przypominam Ci synów Zebedeuszowych albo ich matkę

proszącą o protekcję. Tak, chcę być jak najbliżej Ciebie! Jak to osiągnąć? Odpowiadasz wprost: Ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym (Mt 20, 26). Oto właściwa droga do Pana. Dlatego za tak cenne uważam słowa: Jezus, który przynosi wyzwolenie, wzywa, by zajmować się nie tylko swoimi ranami i ranami bliźnich, ale także, by przemieniać własne rany w główne źródło uzdrawiającej mocy. Prawdziwa posługa musi być wzajemna.
Gdy członkowie wspólnoty wiary nie mogą prawdziwie poznać i pokochać swojego pasterza, pasterzowanie staje się wkrótce zakamuflowanym sprawowaniem władzy nad innymi ludźmi i nabiera charakteru autorytarnego i dyktatorskiego.(...) Nie jesteśmy dawcami życia. Jesteśmy grzesznymi, połamanymi i słabymi ludźmi, którzy potrzebują tyle samo troski, co każda z powierzonych nam osób
(Henri Nouwen).

Aleksandra Błahut-Kowalczyk

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl