Drukuj

7/1991

Po prawie 50 latach sprowadzono do Polski z Bukaresztu prochy płk. Józefa Becka, ostatniego ministra spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej, legionisty i bliskiego współpracownika marszałka Józefa Piłsudskiego. Beck zmarł 5 czerwca 1944 r. w czasie internowania w Stanesti w Rumunii. Został pochowany na cmentarzu wojskowym w Bukareszcie przez węgierskiego duchownego ewangelicko-reformowanego. Na życzenie syna, Andrzeja Becka, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zajmujące się sprawą sprowadzenia prochów jego ojca do Polski, zwróciło się do władz Kościoła Ewangelicko-Reformowanego z prośbą o odprawienie uroczystości pogrzebowych w obrządku tego wyznania. Nabożeństwo żałobne prowadził 25 maja br. w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach drugi proboszcz warszawskiej parafii reformowanej, ks. Bogdan Tranda, w asyście ks. ks. Marka Izdebskiego, Mirosława Jelinka i Romana Lipińskiego.

W kazaniu ks. B. Tranda powiedział m.in.: „Dziwna uroczystość, spóźniona o czas, w którym zdążyły dojrzeć dwa pokolenia. Czas jak gdyby nierzeczywisty, wymazany z dziejów ojczystych, a jednocześnie tak bardzo realny, że aż boleśnie odciśnięty nie tylko w naszej świadomości, ale w realiach codziennego życia. [...] Dziwna, a jednocześnie tak bardzo realna uroczystość podkreśla z niezwykłą wyrazistością symboliczny wymiar ludzkiego losu legionisty, ministra Józefa Becka, jednego z tych Polaków, którzy przeżyli wzloty i gorycze za życia, a po śmierci musieli czekać całe dziesięciolecia na miejsce w ojczystej ziemi i na sprawiedliwą ocenę swych dokonań [...]. Spoglądając dzisiaj na tę trumnę mamy przed oczami symbol losów Polaka z pokolenia, które ujrzało światło dzienne w czasach niewoli, wywalczyło wolność, formowało kształt drugiej Rzeczypospolitej i wreszcie dożyło chwili, kiedy owoce ich wysiłków ginęły na ich oczach, miażdżone obcą przemocą. [...] Z nadzieją zawierzamy Bogu i oddajemy te szczątki ponownie ziemi, bo polegamy na Jego miłości. Niech Bóg Wszechmogący, Ojciec Jezusa Chrystusa, naszego ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana, sprawi przez moc swego Ducha, aby nasza wiara nie była pusta, nadzieja daremna, a miłość martwa”.

Pogrzeb zgromadził kilka tysięcy osób. Na uroczystość przybyła najbliższa rodzina ministra: syn, synowa i wnuczka, grono bliższych i dalszych krewnych oraz przedstawiciele warszawskiej parafii ewangelicko--reformowanej. Ze strony duchowieństwa Kościoła katolickiego obecni byli: ks. bp Władysław Miziołek, ks. Zdzisław Król, kanclerz Kurii Metropolitalnej, oraz ks. Konstanty Kordowski. Przybyła też delegacja z Limanowej, miejscowości, z której pochodzi rodzina Becków. Obecny był również minister spraw zagranicznych, Krzysztof Skubiszewski, Lech Kaczyński z Kancelarii Prezydenta, spore grono pracowników MSZ oraz kilku generałów WP. Na zakończenie nabożeństwa przemówił ks. bp Miziołek.

Kondukt żałobny, prowadzony przez duchownych, przeszedł na powązkowski Cmentarz Wojskowy, gdzie złożono prochy Józefa Becka do grobu. Minister Skubiszewski, który przemawiał na cmentarzu, mówił o znaczeniu polityki prowadzonej przez Józefa Becka i aktualności jej pewnych zasad w dniu dzisiejszym. Po ministrze spraw zagranicznych przemawiali jeszcze: sekretarz Józefa Becka Konstanty Łubieński oraz przedstawiciel Związku Legionistów. Na zakończenie Andrzej Beck w kilku słowach podziękował wszystkim za udział w pogrzebie ojca. Kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego oddała salwę honorową.