Drukuj

1 / 1997

Przecież to Ksiądz przyjmował mnie do naszej społeczności; Ksiądz wybrał dla mnie z Psalmu 103 ten tekst na pamiątkę konfirmacji: „Błogosław, duszo moja, Panu i nie zapominaj wszystkich dobrodziejstw Jego”, choć nie wiem, skąd Ksiądz wiedział już wtedy, za jak wiele spraw winnam wdzięczność Bogu; i to Ksiądz miał mnie wyprawić w moją ostatnią drogę – taką miałam nadzieję, a czyż z racji różnicy lat między nami nie była to po prostu pewność? I oto dziś mam przyczynić się do powstania pamięciowego portretu Księdza, portretu ze słów i wspomnień wielu osób... bo Księdza już z nami nie ma.

Niektórzy ludzie zajmują w naszym życiu mnóstwo miejsca, nieustannie się o nich potykamy, wchodzimy z nimi w jakieś interakcje, chętnie dają nam wgląd w swoje życie i chętni są do zaglądania w nasze. Ale gdy pewnego dnia budzimy się, a ich nie ma, już tak nieodwołalnie i na zawsze nie ma – ze zdziwieniem i z zażenowaniem stwierdzamy, że niewiele się w naszym życiu zmieniło. Więc jakie to dziwne, proszę Księdza, bo myśmy się właściwie wcale nie tak często spotykali, parę razy Ksiądz był u nas z panią Wandą, widywaliśmy się w redakcji, na zebraniach, po nabożeństwie – i to wszystko, a teraz mam uczucie, że w moim życiu powstała dotkliwa wyrwa.

Co pozostanie w mojej pamięci? Ogromna wiedza, którą nie przytłaczał Ksiądz człowieka, ale dzielił się z nim jak kromką chleba. Cięty dowcip, którym potrafił Ksiądz wykpić jakąś przywarę człowieka, nie obrażając go. Odwaga cywilna, ten najrzadszy rodzaj odwagi: wierność przekonaniom i wartościom, dyskryminowanym w czasach pohańbienia narodu, wyrażana pełnym głosem i expressis verbis bez względu na osobę. Rzadkie połączenie głębokiej, wnikliwej powagi spojrzenia z psotnym błyskiem w oku, szybkiej, ostrej analizy problemu z nieprawdopodobnym poczuciem humoru i autoironii, lotności umysłu, pojmowania w mig delikatnych zagadnień bądź skrótów myślowych rozmówcy ze zdolnością życzliwego przeniknięcia w głąb czyjejś nieporadnie wyrażonej myśli... Takim Księdza pamiętam, Księże Bogdanie.

Czytam teraz ten Psalm, wybrany dla mnie przez Księdza na pamiątkę konfirmacji, i dochodzę do słów: „Dni człowieka są jak trawa: tak kwitnie jak kwiat polny. Gdy wiatr nań powieje, już go nie ma i już go nie ujrzy miejsce jego”. Wiem, że tak jest. Ale gdy spoglądam wstecz -nadal widzę w oddali postać Księdza. Widzę Księdza wyraźnie „na miejscu jego”. I tak już zostanie, choć wiem, że miejsce to jest puste – na zawsze.

Wanda Mlicka
[Stała współpracowniczka „Jednoty”, autorka felietonów z cyklu „Myślane nocą”]