Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2012

Człowiek od spraw niemożliwych do załatwienia

Lech Tranda (fot. Archiwum)„Lech zmarł” taką informację w postaci SMS-a otrzymałem rano we wtorek 23 lutego od Krzysztofa, brata Lecha. Potem już lawinowo posypały się informacje telefoniczne i SMS-owe… Chociaż wszyscy, którzy znali fizyczny stan Lecha w ostatnich dniach przed śmiercią, liczyli się z jego odejściem, to jednak wiadomość ta zaszokowała i uderzyła. I chociaż odszedł, usunął się z życia Kościoła i parafii warszawskiej już trzy lata wcześniej, chociaż w pewnym sensie „odzwyczaił” nas od siebie, to jednak boleśnie odczułem jego odejście.

Lech był niejednoznacznym człowiekiem, którego trudno było wpisać w ramy jego pastorostwa, działalności społecznej i charytatywnej. Lech był duchownym o ogromnym oddziaływaniu na otoczenie, trudno było przejść koło niego obojętnie, on również nie przechodził obojętnie obok drugiego człowieka. Raczej biegł, niż szedł i przechodził, pozostawiał w człowieku uczucie radości ze spotkania z nim, choć często były to szybkie spotkania, krótkie, pozostawiające chęć spotkania jeszcze w przyszłości. Choć nierzadko pełen wewnętrznego niepokoju i walki wewnętrznej, to jednak często swą obecnością dawał spokój i uciszenie innym. Bezpośredni w kontaktach z ludźmi, dowcipny, ciekawy ludzi, życzliwy, wyrozumiały i otwarty, pełen szacunku dla odmienności i odrębności drugiego człowieka. Jednocześnie potrafił walczyć o sprawy, które...

ks. Michał Jabłoński

 

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl

Na zdjęciu: ks. Lech Tranda (fot. Archiwum)