Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4 / 2004

ROZMOWA Z OJCEM JANEM BEREZĄ

Maja Jaszewska: Jest ojciec członkiem Komitetu Episkopatu Polski ds. Dialogu z Religiami Niechrzescijańskimi, doradcą Europejskiej Benedyktyńskiej komisji ds. Dialogu Międzyreligijnego na Płaszczyźnie Monastycznej (Dialogue Interreligiux Monastque). To nie przypadek, że właśnie benedyktyni są tak bardzo zaangażowani w sprawy dialogu międzyreligijnego. Jak powiedział ojciec Opat Prymas Jerome Theisen OSB: Pokój jest darem, który przekazał nam św. Benedykt. Musi on być naszym wkładem do dialogu międzyreligijnego.

Ojciec Jan Bereza: Benedyktyni zwykle na początku dokumentów czy listów umieszczali słowo PAX – POKÓJ. Świadczy to, że idea pokoju był im bliska. Idea pokoju przyświecała także papieżowi Janowi Pawłowi II, gdy zwoływał Międzyreligijne Spotknie w Asyżu.
Myślę, że wszystko zaczęło się od Soboru Watykańskiego II. Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich całkowicie zmieniła perspektywę patrzenia na inne religie. Na początku lat 70. Kościół zaczął zachęcać benedyktynów do inicjowania dialogu na szerszą skalę. Kardynał Sergio Pignedoli, prezydent ówczesnego Sekretariatu ds. Niechrześcijan, wystosował list do opata prymasa benedyktynów Remberta Weeklanda, zachęcający do podjęcia dialogu międzyreligijnego. Pisał w nim, że monastycyzm sam w sobie jest pomostem łączącym różne religie. Papież Paweł VI już w 1968 pisał do przełożonych zakonów kontemplacyjnych, zebranych na konferencji w Bangkoku, o pogłębiającym się dialogu międzyreligijnym w duchu soborowych dokumentów i zachęcał ich do pogłębiania tego dialogu.
W połowie lat 70. w ramach naszej federacji benedyktyńskiej powstały dwie organizacje: w Europie Dialogue Interreligieux Monastique i w Stanach Zjednoczonych The North American Board for East-West Dialog. Niedawno obchodziliśmy 25-lecie ich istnienia. Są róże obszary tego dialogu, przybiera on różne formy, w zależności od tego, gdzie ma miejsce. Inaczej wygląda w Indiach, gdzie chrześcijaństwo jest mniejszością, a inaczej w Stanach Zjednoczonych czy w Europie, inaczej w Australii; dlatego też ukształtowały się ostatecznie cztery komisje – odpowiednio do czterech obszarów działania.

Jak ten dialog początkowo wyglądał w Polsce? Lata posoborowe były mało sprzyjające kontaktom z innymi religiami. Kościół był wtedy zbyt zajęty utrzymaniem swojej tożsamości, walką o swoje nieustannie zagrożone istnienie. Stąd chyba pewna nieufność i powolność w recepcji soborowej nauki, lęk czy zbyt szybkie podążanie za nowościami nie będzie stanowiło zagrożenia dla i tak już niepewnej sytuacji polskiego Kościoła?

Ten stan w pewnym stopniu trwa do dzisiaj. Niestety, polski Kościół w większości jest ostoją ukrytego lefebryzmu, gdzie dokumenty Soboru zdają się być do dzisiaj nieznane. O biskupie Lefebvrze mówi się w Polsce głównie w kontekście zmian w liturgii, co jest najmniej ważne. Liturgia łacińska nie jest zakazana, można ją sprawować. Dużo ważniejsze jest to, że nie zaakceptował Deklaracji o wolności religijnej i Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich.
Po spotkaniu Jana Pawła II z przedstawicielami wielu religii w Asyżu zwolennicy lefebryzmu stwierdzili, że była to największa herezja w historii Kościoła. Także w Polsce dało się słyszeć podobne głosy. Między innymi profesor Gertych pisał w „Rycerzu Niepokalanej”, że spotkanie w Asyżu prowadzi do relatywizmu. W Polsce dialog międzyreligijny nie jest szeroko i powszechnie akceptowany. Z drugiej strony mamy w Episkopacie Polskim Komisję do Spraw Dialogu Religijnego, w skład której wchodzą trzy komitety: Komitet ds. Dialogu z Niewierzącymi, Komitet ds. Dialogu z Judaizmem i Komitet ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi. Takich komitetów nie mają niektóre episkopaty Europy.

Skąd bierze się ten lęk i obawa przed spotkaniem z innymi wyznaniami i religiami?

Podstawowym źródłem lęku jest brak miłości. Tymczasem przykazanie miłości dla chrześcijaństwa jest fundamentem. „Miłość usuwa lęk” – czytamy w Liście św. Jana.
Drugim ważnym powodem jest niepewność własnej tożsamości religijnej. Jeżeli ktoś boi się innej religii to znaczy, że nie do końca wierzy w słuszność własnej. Należy pamiętać, że starsi ludzie zostali wychowani na teologii przedsoborowej, która wyraźnie nauczała, że tylko katolicyzm jest prawdziwą religią a reszta to poganie i herezja. Znam ludzi, którzy przed II wojną spowiadali się z tego, że byli na nabożeństwie w cerkwi czy u protestantów.
Zachód przechodził przez te lęki w latach 70. i już się z nimi uporał. Kiedy dalajlama był pierwszy raz w Paryżu, to jeden z biskupów zabronił księżom z nim się spotykać. Dziesięć lat później sam rozmawiał z nim przez półtorej godziny. Jak widać na wszystko potrzeba czasu. Jesienią 2002 roku odbyło się sympozjum Buddyzm w Europie, zorganizowane przez Konferencję Episkopatów Europy i Papieską Radę do spraw Dialogu Międzyreligijnego. Mówiono o inspirującej roli buddyzmu dla pogłębienia chrześcijaństwa w Europie. A w Polsce nadal mówi się o zagrożeniu.

Dialog z religiami niechrześcijańskimi - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl