Drukuj

Nr 5-6 / 2008

ROZMOWA Z EWĄ KLONOWSKI

Maja Jaszewska: Od 1996 roku pracujesz w Bośni i Hercegowinie, gdzie ekshumujesz i identyfikujesz szczątki pomordowanych w czasie wojny 1992-1995. Dlaczego to robisz?

Ewa Klonowski: Powtarzam zawsze z uporem, że to nie jest mój naród, to nie są moi bliscy, ale z poczucia ludzkiego obowiązku to jest moja sprawa. Ponieważ Bośniacy nie mogą sami sobie poradzić z poszukiwaniami zaginionych z powodu skali problemu, braku pieniędzy, braku znajomości tematu i umiejętności, to ci, którzy wiedzą, jak to robić, są moralnie zobowiązani do pomocy. Ze względu na moją unikalną wiedzę i umiejętności, moje miejsce jest tutaj. Mordowanie ludzi i wrzucanie ich do masowego grobu jest barbarzyństwem, na które nie możemy pozwolić, bez względu, czy to dotyczy nas osobiście, czy też nie. I jeśli nic nie robimy, to tak, jakbyśmy zgadzali się z intencją sprawcy, który chciał ofiarom zabrać nie tylko życie, ale również imię, po to, aby wszelki ślad po nich zaginął.
      Tymczasem każdy ma prawo do swojego imienia i nazwiska, nawet po śmierci.

Minęło już dwanaście lat od Twojego przyjazdu. Pamiętasz, jakie były początki?

Obserwując w telewizji wojnę w Bośni i czytając o niej w prasie bardzo źle się czułam. Do końca życia nie zapomnę, jak 10 lipca 1995 roku w porannych wiadomościach powiedzieli, że Srebrenica jest otoczona, ale mieszkańcy jeszcze się bronią. Ze ściśniętym sercem trzymałam za nich kciuki, żeby wytrwali, żeby się nie poddali. Kiedy przyjechałam potem do Bośni miałam świadomość, że nie odwrócę ogromu zła, jakie zostało tu popełnione, ale przynajmniej mogę spróbować zrobić cokolwiek dobrego dla tych, których to zło dotknęło.
      Dlatego też, kiedy Trybunał Haski zaproponował mi pracę przy ekshumacjach i identyfikacjach, byłam bardzo szczęśliwa, ale w błyskawicznym tempie zorientowałam się, że my przede wszystkim zbieramy dane do ewidencji, czyli ? kto zabił, gdzie zabił i ile osób? Ma to oczywiście wielką wartość, bo umożliwia osądzenie zbrodniarzy, ale brakowało mi zajęcia się tym, kim są ci zabici? Czy nie czeka na nich ktoś z nadzieją, że może jednak żyją? A może bliscy już wiedzą o śmierci i pragną ich pochować? Nie mam duszy policjanta, więc zbieranie suchych danych bardzo szybko mnie rozczarowało. Uświadomiłam to sobie pracując w Kalesji, w budynku, w którym była wcześniej szwalnia. Cały teren zakładu otoczony był siatką. Pracowałam na zewnątrz. Na ogromnym, drewnianym stole sortowałam, czyściłam, mierzyłam i układałam kości. W pewnym momencie zorientowałam się, że za siatką stoją kobiety. Z napięciem przyglądały się temu, co robię. Chciałam je wpuścić do środka, ale okazało się, że procedury na to nie pozwalają. Następnego dnia siatkę zakryto. Było mi bardzo przykro i wstyd. Przecież te kobiety wypatrywały swoich zaginionych mężów, ojców, braci...

Jak wpadłaś na pomysł, żeby identyfikując ciała pomóc rodzinom poszukującym zaginionych bliskich?

Codziennie pracowaliśmy nad dwudziestoma do czterdziestu ciał, bardzo często znajdując przy nich jakieś dokumenty, papiery, zdjęcia. Wśród pracujących byłam jedyną osobą ze słowiańskiej części Europy, więc część dokumentów rozumiałam nawet nie znając języka. Wszystkie dane, które zbieraliśmy ? wiek, wzrost, stan uzębienia, płeć, znalezione dokumenty ? notowane były w komputerowej bazie danych. Z kolei w Tuzli zbierane były dane na temat zaginionych. A więc logiczne było, żebyśmy zaczęli te dwa źródła informacji łączyć ze sobą. Od tego momentu najważniejsze w mojej pracy stało się przywracanie pomordowanym ich imienia.
      Na cmentarzu w Potoczarach jest wielka kamienna tablica upamiętniająca ofiary masakry w Srebrenicy. Wyryto na niej 8700 imion i nazwisk, plus data urodzenia i data śmierci. Prawdopodobnie nie wszystkie ofiary zostaną odnalezione, ale dla ich bliskich ważne jest, żeby mogli przyjść i położyć kwiaty pod tą tablicą. Bo ona dowodzi, że ta osoba była i że pamięć o niej trwa nadal. To, co robię, bierze się z pragnienia, żeby ocalić przed zapomnieniem. Aby nie było tak, że człowiek odchodzi bezimiennie, tak jakby nigdy nie istniał.

E. Klonowsky - M. Jaszewska

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl