Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 11-12 / 2010

ROZMOWA Z KATARZYNĄ MĄKOSĄ

Magda Milewska: Jak to się stało, że zostałaś nauczycielem języka polskiego jako obcego?
Katarzyna Mąkosa: W czasie studiów moja znajoma pracowała w szkole języka polskiego dla obcokrajowców. Bardzo mi się podobała jej praca i opowieści o niej, dlatego postanowiłam spróbować. Zgłosiłam się do jednej z takich szkół, przyjęto mnie, skończyłam kurs metodyczny, dzięki któremu wiedziałam jak uczyć. Przez kilka lat uczyłam kadrę menedżerską dużych firm, moja praca była specyficzna, pracowałam głównie rano, już od 7: 00, kiedy to menedżerowie miewają nieco czasu. Bardzo lubiłam tę pracę, dawała mi mnóstwo satysfakcji i poniekąd dzięki temu dzisiaj jestem tutaj, w PAH.
     Co ci daje ta praca?
Radość, dystans do siebie, swoich problemów i „problemików”. Spotkania z osobami, które uczę polskiego otwierają mnie na ludzi, świat i przypominają o rzeczach, o których nie myślimy w naszej codziennej gonitwie. No i jest jeszcze jedna rzecz: nie chcę, aby to zabrzmiało zbyt patetycznie, ale kiedy byłam dzieckiem, kilka osób bezinteresownie mi pomogło. Dzięki temu mam w sobie więcej pokory, a przede wszystkim... dług wobec – no właśnie... chyba wobec świata. Oczywiście można pomagać finansowo, ale jeśli mam trochę czasu – bo kilkadziesiąt minut tygodniowo to niewiele – i potrafię coś zrobić, to wolę działać. Więc latam na zajęcia – jak na skrzydłach.
     O czym należy pamiętać pracując z uchodźcami?
Pracuję w PAH niecały rok, obecnie prowadzę drugą grupę, mocno zróżnicowaną. Uczenie uchodźców wymaga szczególnego podejścia, empatii i delikatności, dlatego nasz koordynator w PAH ma odpowiedzialne zadanie, aby zgromadzić właściwe grono. O niektóre sprawy nie powinno się pytać zbyt wnikliwie albo wcale, np. o pochodzenie, rodzinę, o to, dlaczego i jak znaleźli się w Polsce. Na pewno na niektóre kwestie trzeba być wyczulonym, ale moim zdaniem nie wolno też przesadzać. Na moich lekcjach jest dużo śmiechu, uchodźcy muszą się tutaj dobrze czuć i nam ufać, to bardzo ważne.
      W jaki sposób rozmawiasz o różnicach – przecież w niektórych przypadkach pewne rzeczy, jak np. kolor skóry, są oczywiste?
Tak jak mówiłam, trzeba być delikatnym i mieć dystans. Na szczęście osoby, które uczę, mają ogromne poczucie humoru i nie mogę nie być sobą i nie śmiać się razem z nimi, kiedy mnie rozśmieszają. Tym bardziej, że prywatnie do małomównych i smutnych nie należę... Opowiem ci historię, mam nadzieję, że nikt nie poczuje się nią urażony: kiedy wróciłam z urlopu, byłam bardzo mocno opalona i moi uczniowie, ci o ciemnym kolorze skóry, na mój widok przyklasnęli i śmiali się, że nareszcie nabieram... ODPOWIEDNIEGO koloru skóry! I jak można było się nie śmiać? Na lekcjach, które prowadzę, nie udaję, że nie zauważam różnic między nami. Jeśli uczymy się przymiotników np. „ciemny”, „jasny” mówię: „Ty masz ciemną skórę, ale nie mów o sobie, że masz czarną”. Uczulam swoich uczniów na to, co jest stwierdzeniem faktu, a jakie stwierdzenie może być już obraźliwe. Chcę aby wiedzieli, że nie tylko ja traktuję ich z szacunkiem. Nawet jeśli mają nieprzyjemne doświadczenia z pobytu w Polsce, staram się, aby nabrali dystansu lub tłumaczę pewne różnice.
      Z jakimi problemami spotykasz się najczęściej?
Moim zdaniem nie ma dużych problemów, po prostu ważną kwestią jest delikatność. Ludzie, którzy chcą się z nami uczyć, są tak różni, czasami wstydzą się o ­czymś powiedzieć, to wszystko trzeba zauważać. W mojej grupie, w której przeważają dorośli mężczyźni, byli też przez pewien czas licealiści, którzy ze względu na swoje liczne polskie otoczenie znali sporo słówek i wyrażeń – trzeba wtedy tak zrównoważyć naukę, aby nikt nie czuł się gorzej. Zwykle, jeśli występują duże różnice, taką grupę albo się rozdziela, albo pracuje tak, aby umiejętności się wyrównały.
      Jak duże są to grupy?
Zwykle na początku są duże, jednak potem grupy się dzielą lub część osób rezygnuje. Z różnych przyczyn. Nie wnikamy w to. Wspieramy, jesteśmy tutaj, ale nie naciskamy.
      Jak sądzisz, dlaczego z czasem liczebność w grupach spada?
Myślę, że to jest sytuacja, z jaką spotyka się większość nauczycieli. Staram się jednak nie odbierać tego personalnie. Beata, nasza koordynatorka PAH twierdzi, że wiele czynników wpływa na taką sytuację, np. problemy logistyczne, brak pieniędzy na bilet. Wiele zależy też od pochodzenia, przyzwyczajeń, planów, po prostu od konkretnej osoby i kraj pochodzenia może tu nie mieć znaczenia. Ci uczniowie, którzy mają polskich przyjaciół lub są w stałych związkach z Polakiem/Polką przychodzą na zajęcia, ponieważ chcą pokazać swoim przyjaciołom, czego się nauczyli. Także mnie chcą pokazać, że wiedza, jaką zdobyli na lekcjach, procentuje i robią postępy w nauce. Nie ukrywam, to jest bardzo miłe i zawsze staram się mobilizować tych ludzi, aby wykorzystywali zdobyte tutaj umiejętności.
      Czy myślisz, że nauka polskiego jest dla nich ważna?
Myślę, że tak, ponieważ jest to swego rodzaju łącznik z Polską, można powiedzieć, że nauczyciele są dla nich taką mini-polskością. Jeśli traktują nasz kraj jako swoje docelowe miejsce, w takim wypadku na pewno jest to ważne. Jeśli natomiast swój pobyt tutaj uważają za coś przejściowego, wówczas nauka nie jest dla nich już tak znacząca.
      Sądzisz, że uchodźcy mają w Polsce odpowiednie warunki do nauki?
Jak najbardziej, począwszy od materiałów dydaktycznych aż po kwestie organizacyjne. Nauka wygląda tak, że dostaję dziennik wraz z informacją o każdym z moich uczniów. Ten dziennik systematycznie wypełniam, dzięki temu wiem, nad czym i z kim muszę jeszcze popracować, natomiast PAH otrzymuje informację zwrotną. Nauczyciele są dobrze przygotowani do prowadzenia zajęć, nad wszystkim czuwa koordynator. Nasi podopieczni zawsze, jeśli tego potrzebują, mogą się zwrócić do nas z problemem czy prośbą o radę.
      Czy poza zajęciami, które prowadzisz, utrzymujesz kontakt ze swoimi uczniami?
Mam sporo zajęć i nie bardzo mam na to czas. Nie jestem też przekonana, że byłoby to dobre. Najważniejsze, że osoby, które uczę, na pewno wiedzą, że jeśli potrzebują wsparcia, mogą na mnie polegać i po prostu zadzwonić. Odbiorę, porozmawiam, pomogę.
      Czy zapadła ci w pamięć jakaś szczególna historia, konkretny człowiek, którego uczyłaś?
Pamiętam wszystkich, mamy też wspólne wspomnienia, np. w grupie, którą prowadziłam od września i miałam z nimi zajęcia także w miesiącach zimowych, byli obywatele Nigerii i Kamerunka? im z tym śniegiem na ulicach było jakoś tak dziwnie, niewygodnie, nie mogli się przyzwyczaić do czegoś, co dla nas jest tak oczywiste, ale przychodzili na zajęcia i dużo rozmawialiśmy o pogodzie, klimacie, upałach, za którymi tak bardzo tęsknili. Kiedy natomiast prowadziłam zajęcia o kolorach, okazało się, że jedna z moich uczennic ma wykształcenie plastyczne i pragnie poznać nie tylko podstawowe barwy, ale wszystkie odcienie kolorów, chłonęła wręcz tę wiedzę i później, kiedy prowadziłam zajęcia, mówiła mi np.: „Kasiu, masz ładną jasnoszarą bluzkę” albo „jak ładnie ci w tej ciemnozielonej sukience”, to było bardzo miłe, bo widziałam efekty swojej pracy, ona natomiast dobrze pamiętała, czego się nauczyła. Kiedy prowadziłam zajęcia o jedzeniu, moi uczniowie z Nigerii szczegółowo opowiadali o swoich narodowych potrawach, uczyli mnie, jak się wymawia nazwy egzotycznych warzyw. Później, w domu, szukałam informacji w internecie o ich narodowych przysmakach. Pamiętam, że kiedyś chciałam dowiedzieć się czegoś o warzywie okra, i na następnej lekcji dostałam je w prezencie, kupione w jednym z afrykańskich sklepów tutaj w Warszawie. Moi uczniowie przynosili także na zajęcia drobne poczęstunki, abym mogła spróbować ich przysmaków. Rozumiesz? Ktoś, robiąc w domu afrykańskie przysmaki, pomyślał o mnie. To naprawdę miłe.
      Widzę, że praca z uchodźcami daje ci mnóstwo radości i dużo satysfakcji. Czego zatem mogę ci życzyć na zakończenie rozmowy?
Chyba nie tylko mnie, ale wszystkim nauczycielom tutaj można życzyć, aby nadal tak miło się do siebie uśmiechali i mieli poczucie, że strzelamy do tej samej bramki!

Katarzyna Mąkosa jest nauczycielką języka polskiego dla uchodźców w Centrum Pomocy Uchodźcom i Repatriantom Polskiej Akcji Humanitarnej

Przedruk za zgodą http://www.refugee.pl/