Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Rozmowa
NR 1/2022, s. 33-35

Z Katarzyną Kubisiowską, autorką książki „Pilch w sensie ścisłym – biografia” rozmawia Mateusz Werner

Bohater Twojej biografii, Jerzy Pilch, jak mało który ze współczesnych pisarzy wypowiadał się na temat Biblii, opowiadał o protestanckich korzeniach swojej rodziny, o swojej babci, o Wiśle, o całym tym uniwersum protestantyzmu Śląska Cieszyńskiego, w którym się urodził i z którego pochodziła jego rodzina. W przypadku Pilcha, tego ucznia czy wnuka Gombrowicza, cały czas mamy to napięcie pomiędzy przywoływaną ironicznie, w jakimś krytycznym świetle, ale jednak bliską tradycję protestancką. Czy to była pewna strategia literacka autora, który uznał, że będzie to jakiś jego archimedesowy punkt podparcia, który go odróżni, który będzie jego oryginalnością? Czy też to wynikało z jakiejś głębiej zakorzenionej potrzeby egzystencjalnej, filozoficznej, duchowej, którą miał.

Myślę, że to jest sprzężenie tych dwóch rzeczy, o których mówisz. Czyli z jednej strony Pilch z rodziny ewangelickiej, ortodoksyjnej, który chodził do kościoła, do szkółki niedzielnej. Pilch, którego być może pierwszą książką trzymaną w rękach była Biblia jego babki, babki Czyżowej, który studiował tę Biblię i ją znał. I to było świetnie widać w jego literaturze. Więc na pewno istnieje Pilch, który został stworzony z tego pnia religijnego. A z drugiej strony jest Pilch, który pisze, ma coraz silniejsze ambicje pisarskie, jest przyjezdnym z Wisły do Krakowa, który się obraca w krakowskim środowisku bardzo hermetycznym, bardzo konserwatywnym, bardzo trudnym. I który otrzymuje bardzo ważną nagrodę, czyli Paszport „Polityki” za książkę „Bezpowrotnie utracona leworęczność”. Jest felietonistą „Tygodnika Powszechnego” w latach 1998-99 r. i coraz otwarciej pisze o swoim protestantyzmie, o swoich korzeniach. I ma odwagę robić to w felietonie, który jest formą publicystyczną reagującą na doraźność…

Wydaje mi się, że stosunek Pilcha do własnej rodzinnej tradycji protestanckiej, do religijności wyróżnia go na tle pisarzy przełomu wieków w Polsce, którzy w większości demonstrowali, manifestowali swój otwarty antyklerykalizm albo agnostycyzm. W każdym razie dystans do Kościoła, do religii był – można powiedzieć – znakiem firmowym nowoczesności, światowości, tego wszystkiego, co się kojarzy z umysłem wielkiego formatu. A Jerzy Pilch był jednym z najwybitniejszych pisarzy polskich. Więc można powiedzieć, że on albo przyjął taką zaskakującą, buntowniczą strategię pisarską, albo też można uznać, że manifestowanie protestantyzmu dzisiaj w Polsce nie jest obciążone tego typu odium. To znaczy, że bycie protestantem jest w Polsce wciąż postrzegane jako coś interesującego, egzotycznego, zaskakującego, budzącego ciekawość czytelnika, coś, co może być pewnym wabikiem czytelniczym. A może jakiś zupełnie inny klucz do zrozumienia tego fenomenu, którym był – jak to sam Pilch określał – jego niedoskonały protestantyzm.

Pilch traktował protestantyzm bardzo serio i bardzo krytycznie. Na pewno nie jako dekorację. To była jego wielka intelektualna siła, coś, co było jego naturalnym wewnętrznym pejzażem, pejzażem duchowości. Świetnie znał Biblię. Tę Biblię obficie cytował swoich tekstach, i w prozie, i w felietonach, w tytułach książek. Gdy byłam w jego gabinecie w Wiśle czy przy ulicy Hożej w Warszawie, to w każdym z tych miejsc były różne wydania Biblii. Ta Biblia była czytana, były zakładki, podkreślenia. Więc na pewno to jest autor, który polskiemu czytelnikowi rzeczywiście przybliżył tekst biblijny dużo bardziej niż jakikolwiek inny autor, na przykład autor katolicki. Na pewno Jerzy był też najbardziej krytyczny wobec religijności zaściankowej, konserwatywnej, każdej. Powodowało to różnego rodzaju wzburzenie wśród konserwatywnych ewangelików, także jego mamy, Wandy Pilch, też od niedawna niestety nie nieżyjącej, wspaniałej osoby.

Istnieje w jego pisarstwie też element dekoracyjności w tym czerpaniu z jakiejś figury pewnych chwytów retorycznych, choćby z kazań ewangelickich, ale na dużo poważniejszym i głębszym poziomie. I ma to głębokie uzasadnienie. Otóż Jerzy Pilch im był starszym pisarzem, tym odważniej sięgał do korzeni ewangelickich. Przykładem jest nie ostatnia, ale ostania największa jego powieść czyli „Wiele demonów”.

To, że ewangelicy są mniejszością religijną w Polsce, dla pisarza z korzeniami ewangelickimi jest oczywiście asem w rękawie. Bo pisarze w ogóle są grupą mniejszościową w społeczeństwie i Pilch jest właściwie jedynym takim pisarzem, który tak odważnie i tak oryginalnie pisał o tym świecie. Myślę, że wykonał pracę u podstaw czyli pokazał szalenie ciekawy fragment właśnie tego życia duchowego i religijnego w Polsce – mało znanego katolikom czy ateistom. I on z tego zrobił naprawdę ogromną wartość, za co go podziwiam.

Proszę też zwrócić uwagę, że to Pilch napisał świetny portret Jana Pawła II. Sportretował go w dramacie „Narty Ojca Świętego”. Pilch był wybitnym ewangelickim felietonistą o ewangelickich korzeniach publikującym w katolickim piśmie, czyli w „Tygodniku Powszechnym”. Więc to Pilch pod koniec życia, czyli w ostatnich latach, kiedy już bardzo ciężko chorował i musiał się poddawać kolejnym poważnym operacjom, prosił swoją matkę, panią Wandę, która wtedy była w Wiśle, a on w Warszawie, żeby mu śpiewała pieśni ewangelickie, które dawały mu siłę i ona mu śpiewała przez telefon te pieśni.

To bardzo ciekawe, nie słyszałem o tym wcześniej. Ale czy rzeczą osobną jest wierność własnej biografii? Pilch odziedziczył tę domową tradycję religijną, którą kochał, tak jak kochał swoją babcię, swoją matkę. Kochał Wisłę z jej mieszkańcami. Wracał do tego z humorem wielokrotnie i nawet czasami obsesyjnie. Czym innym jest stworzenie z tego budulca biograficznego jakiejś propozycji intelektualnej. Czy według Ciebie właśnie ta formuła niedoskonałego protestantyzmu, która jest w jakim sensie formułą bratnią dla niedoskonałego katolicyzmu, jest jakąś dyskursywną całością, czymś, co można by było wydedukować z jego dzieła i przedstawić jako propozycje dla współczesnych Polaków?

Pilch jest tutaj bardzo konsekwentny. Powiedziałeś „niedoskonały” i on o tym mówił – protestantyzm, Luter niedoskonały. Ja bym powiedziała, że Pilch w ogóle stworzył figurę niedoskonałego człowieka. Człowieka, który ma chwile wielkości, wspaniałości i ma chwile upadku.

Jerzy Pilch bardzo otwarcie mówił i pisał o swoich nałogach. W „Bezpowrotnie utraconej leworęczności”, czyli w książce, która przyniosła mu Paszport „Polityki”, bardzo odważnie pisze w formie felietonowej o sobie, o swoim życiu, o swojej Wiśle, o swojej rodzinie. To nie było regułą felietonów. I teraz powtarzam to, co mówiłam przed chwilą, i to jest naprawdę dość istotne: on „rozsadził” tę formę publicystyczną, stworzył felieton moralizatorski, pokazał, że można pisać także właśnie o sobie. Można eksponować swoje ego, swoje korzenie, właśnie swoją przeszłość, swoje dzieciństwo i tych wszystkich ludzi, którzy nas kiedyś otaczali, tworzyli czyli też protestantów.

Wracam do innej jego książki czyli „Pod Mocnym Aniołem”, za którą w 2001 r. otrzymał nagrodę Nike, która też jest jego książką autobiograficzną i dotyczącą jego choroby alkoholowej. Oczywiście jest to literatura fantastycznie uszyta, ale z mocnym, z dobrym reasearchem autobiograficznym. I to też jest opowieść o człowieku, który jest niedoskonały, bo jest w szponach nałogu. Jeżeli pytasz o tę intelektualną figurę, postać w całej twórczości Pilcha, to jest to jest obraz człowieka niedoskonałego. Przez to człowiek jest tak człowieczy i tak bliski, i chyba przez to Pilch jest tak czytany i tak chcą po niego sięgać czytelnicy, mimo tego, że to jest bardzo wymagające pisarstwo. To nie jest prosta fraza, to jest fraza, przez którą się trzeba się przedrzeć. To jest bardzo kwiecista, barokowa, wielopiętrowa fraza ze skomplikowanymi metaforami. To są książki, których się nie czyta ot tak, one wymagają skupienia, czystego umysłu, a mimo to ludzie chcą je czytać. Sięgają po nie, no bo Pilch dotykał jakby istoty człowieczeństwa czyli tego, że jesteśmy bardzo złożeni, a w tym złożeniu również bardzo niedoskonali.

Pełny tekst artykułu (po zalogowaniu w serwisie)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl

*****

 

Rozmawiał Mateusz Werner
rozmowa zrealizowana przez Studio Lutheraneum

Mateusz Werner –  filozof kultury, filmoznawca, wykładowca akademicki,  redaktor naczelny miesięcznika Twórczość, parafianin  Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie

Katarzyna Kubisiowska – dziennikarka działu kultury i reportażu „Tygodnika Powszechnego”, autorka licznych książek, m.in. „Rak po polsku”, „Szaflarska – grać aby żyć”, „Głos – Wojciech Mann”, „Pilch w sensie ścisłym – biografia”.