7 / 1996
LIST
Publikując w czerwcowym numerze „Jednoty” artykuł na temat wychowania dzieci w wierze, liczyliśmy na odzew Czytelników. Z przyjemnością więc zamieszczamy list ks. Andrzeja Dębskiego, który zabiera głos w tej ważnej sprawie, i dziękujemy jego autorowi.
Redakcja
Postanowiłem i ja – w nawiązaniu do artykułu w ,,Jednocie” 6/96 pt. „Bóg nie ma wnuków” – odpowiedzieć sobie (oraz Czytelnikom), czy i jak wychowuję religijnie moje dziecko.
Krótko o sobie: jestem ewangelickim księdzem, nasz syn skończy w tym roku 12 lat.
- Wiem, że nie jestem panem swego dziecka ani nie mam – w perspektywie jego życia – prawa do niego, jego wiary i miłości, zachowań i wyborów. Niczego więc mu nie narzucam, również wzorca. Ale ponieważ Jezus jest moim Panem, jest naturalne, że mój syn o tym wie.
- Nie mam mocy nad teraźniejszością ani przyszłością mego syna. Ale Pan jest mocen uczynić wszystko w swoje Imię. Dlatego rzadko modlę się z synem, rzadko czytam mu Biblię. Natomiast syn wie, że się modlę, widzi, gdy czytam Słowo; co wieczór udzielam synowi błogosławieństwa i modlę się, aby Bóg mu błogosławił i zachował od złego.
- Wiem, że mój syn – otoczony błogosławieństwem i modlitwą – jest bezpieczny, cokolwiek się stanie. Dlatego daję mu wolność do czynienia z sobą tego, co uważa za słuszne, licząc się z tym, że jego wybory nie będą tożsame z moimi. Proszę tylko: synu, słuchaj swego serca i dbaj, aby było ono jak najbliżej Boga.
- Staram się pamiętać, że jaki ojciec, taki syn. Uczciwość nakazuje mi przyznać, że mój syn popełnia wszystkie moje błędy. Więc pragnę mu przebaczyć.
Ks. Andrzej Dębski
WARSZAWA