Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7 / 1995

Nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym.
I Kor. 12:3b

Suplement

Sięgnąłem niedawno do opublikowanego w „Jednocie” cyklu moich trzech artykułów1 na temat Bożego objawienia przez Słowo i stwierdziłem, że jeden z wątków, który pojawił się tam kilkakrotnie, wymaga osobnego i nieco głębszego potraktowania.

Czy istnieją dwa źródła objawienia: Duch Święty i Słowo Boże? A jeżeli nie, to jaką rolę odgrywa Duch w naszym spotkaniu ze Słowem Boga? Ten temat wielokrotnie powracał w tradycji reformowanej, postanowiłem więc pokusić się o napisanie krótkiego studium na ten temat. Moimi przewodnikami, dzięki którym postaram się ten wątek w rozważaniach o Słowie Bożym nieco rozjaśnić, będą dwie prace wybitnych holenderskich teologów: należąca już do klasyki Christelijk geloof (Wiara chrześcijańska) H. Berkhofa oraz Gereformeerden op zoek naar God (Reformowani w poszukiwaniu Boga) C. Graaflanda.

Objawienie jako spotkanie

Objawienie jest spotkaniem Boga z człowiekiem. To, co odróżnia je od innych znanych nam spotkań, wynika stąd, że inicjatywa spoczywa zawsze po jednej tylko stronie. To Bóg poszukuje możliwości spotkania z każdym z nas i znajduje ją–w Jezusie Chrystusie. By to spotkanie doszło jednak rzeczywiście do skutku, człowiek musi zostać doń odpowiednio przygotowany. To nie tylko Bóg wkracza w ludzką rzeczywistość, .ale również człowiek musi z otwartymi oczami, a przede wszystkim z otwartym sercem (które według Biblii jest zresztą raczej siedliskiem myśli; za uczucia „odpowiedzialne” są tam nerki) stawić się na spotkanie ze swoim Bogiem. To otwarcie ludzkich oczu jest również dziełem Bożym. Mamy więc do czynienia z aktem podwójnego działania Boga: z wkroczeniem w ziemską rzeczywistość i zarazem z przywróceniem człowiekowi zdolności widzenia, postrzegania „innego wymiaru” rzeczywistości, jak nazywa świat objawienia flamandzki filozof religii Louis Dupré.

„Dla tego podwójnego aktu – pisze H. Berkhof – nauka wiary używa również pary pojęć: Słowo i Duch”. Słowo występuje często w Biblii jako synonim objawienia, chociaż nie wolno zapominać, że Bóg objawia się tam również przez wydarzenia, wizje, czynności kultowe, a przede wszystkim w osobie Jezusa Chrystusa. Całość objawienia przybiera formę apelu skierowanego do człowieka. Bóg wzywa do słuchania, rozumienia i posłuszeństwa. Apel ten musi zostać jednak nie tylko wygłoszony, ale i zrozumiany. To właśnie jest celem działania Ducha Świętego: umożliwić człowiekowi, który w swej ułomności nie jest bynajmniej do tego gotowy, wsłuchanie się w głos Boży. Bóg-Duch Święty „nachodzi” człowieka nie tylko z zewnątrz, ale wkracza w sam środek naszej egzystencji, powodując jej głęboką przemianę.

Słowo i Duch raz jeszcze

W tym momencie należy powtórzyć pytanie, które padło na początku. Może mają rację ci, którzy – jak anabaptyści w XVI wieku – głoszą, że istnieją dwa zupełnie niezależne źródła objawienia: Słowo i Duch?

Sięgnijmy do Biblii. W Starym Testamencie ten temat się nie pojawia. Działanie Ducha Bożego (hebr. ruachJHWH) opisywane jest tu przede wszystkim w odniesieniu do niewielkich kręgów „nosicieli objawienia” (prorocy, wizjonerzy), wśród których „staje się Słowo Pana”. Dopiero Nowy Testament rzuca na interesujące nas zagadnienie pewne światło. WI Liście do Koryntian apostoł Paweł pisze: „Myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył” (2:12). Inne nowotestamentowe wypowiedzi na ten temat znajdziemy na przykład w Mat. 16:17, Jn 16:13, Dz. 16:14, I Kor. 12:3, II Kor. 4:6, Jak. 1:18. Charakterystyczne dla tych świadectw biblijnych jest to, że Duch Święty otwiera ludzkie serca nie na swoją własną obecność w człowieku, ale na Jezusa Chrystusa. Działanie Ducha jest wielokrotnie opisywane słowem „oświecenie” (gr. photizein, photismoś). Tak będzie również we wczesnym Kościele chrześcijańskim.

W następnych stuleciach raczej nie zastanawiano się nad tym problemem. Z nową siłą pojawił się on dopiero u progu epoki Reformacji wraz z refleksją na temat przenikania się w objawieniu dwóch pierwiastków: obiektywnego (Bożego) i subiektywnego (ludzkiego). H. Berkhof pisze: „Od Lutra do Schleiermachera i od Kartezjusza do Kanta ludzka subiektywność będzie odgrywała coraz większą rolę. W teologii oznacza to pytanie o rolę Ducha Świętego jako środka objawienia obok Słowa”.

Kalwińskie cum Verbo

Z reformatorów jako pierwszy zmierzył się z tą kwestią Marcin Luter. W jego przypadku przybrała ona zresztą całkiem konkretną formę walki z „lewicą reformacyjną”. „Marzyciele”, „prorocy z Zwickau”, według własnego świadectwa mieli podlegać „bezpośredniemu natchnieniu Ducha Świętego”, który jakoby dyktował ich przywódcom, którędy biegnie droga wyznaczona przez Boga Jego sługom. A wiodła ona przez krwawe wydarzenia wojny chłopskiej, komuny monastyrskiej itp. Z teologicznego punktu widzenia ważne było to, że podważali oni w ten sposób autorytet Słowa spisanego, tak istotny dla głównego nurtu Reformacji (zasada sola Scriptura). Luter skomentował poczynania „marzycieli” słynnym Geist hin, Geist her (Duch tu, Duch tam), sam zaś sformułował obecną do dziś w luteranizmie, naukę o działaniu Ducha Świętego: per Verbum (przez Słowo), co oznaczało w tym przypadku – jedynie przez Słowo.

Zasadniczo inną drogą poszedł Ulryk Zwingli. W jego teologii, silnie naznaczonej elementem spirytualistycznym, takie ograniczenie samodzielności Ducha Świętego nie mogło mieć miejsca. Zuryski reformator w swoich konkluzjach, zwłaszcza w początkowym okresie, był bliski anabaptystom. Dopiero obserwując ich poczynania w praktyce, dostrzegł niebezpieczeństwo kryjące się w tej postawie. Nie zdążył już jednak na nowo sformułować swego stanowiska.

Problem powrócił w następnym pokoleniu. O Graafland pisze: „W tradycji reformowanej dyskutowano cały czas o tym, czy i w jakim stopniu można mówić o bezpośrednim działaniu Ducha. [...] Najczęściej formułowano myśl, którą spotykamy również u Kalwina, a mianowicie, że Duch Święty rzeczywiście wykorzystuje głoszenie Słowa, ale sam wkłada w nie swoje odnawiające działanie, chce pobudzić to Słowo do życia, uczynić je Słowem niosącym wiarę. Gdy spróbujemy iść dalej drogą tej tradycji, dojdziemy do tego, że specyficzne dzieło Ducha Świętego [...] ujawnia się przez to, iż Duch otwiera serca ludzkie dla Słowa Bożego, aby to Słowo – wraz ze swą najgłębszą treścią, którą jest sam Bóg – mogło tam wkroczyć. Tak Bóg przychodzi do człowieka przez Słowo. To wszystko jednak jest i pozostaje w całości dziełem Ducha Świętego”.

Jan Kalwin starał się uniknąć w swojej teologii zarówno anabaptystycznej „duchowej anarchii”, jak i ograniczeń obecnych u Lutra. Pisał więc o autonomicznym działaniu Ducha Świętego cum Verbo (ze Słowem, ale też w jakimś stopniu dla Słowa). W ten sposób wyznaczył też główną drogę refleksji na ten temat. Również Kanony Synodu w Dordrechcie z 1619 r. – jeden z podstawowych dokumentów teologicznych w tradycji reformowanej – idą w tym kierunku, zresztą, zdaniem H. Berkhofa, „niebezpiecznie daleko”.

Czy warto o tym pisać?

Tak można najkrócej opisać pogląd tradycji reformowanej na działanie Ducha Świętego w objawieniu Bożym przez Słowo.

Już słyszę te krytyczne wypowiedzi osób, które uznają powyższe rozważania za kolejny przykład „teologicznego bełkotu”, niezrozumiałego dla „normalnych ludzi”, tak zajętych pracą, „i tylko pracą”, w Kościele i dla Kościoła, że nie mają czasu na rozważanie takich problemów.2 Będę się jednak upierał, że omawiane zagadnienie nie należy do elitarnych tematów teologicznych.

Gdy w naszym Kościele przebrzmią już nareszcie ostatnie echa bezpłodnej dyskusji o „naszych cechach szczególnych”, w której i ja wziąłem udział, gdy wszyscy już zrozumieją, że potrzeba sformułowania „wspólnej konfesji polskich ewangelików” też do najbardziej palących nie należy, może znajdzie się wreszcie ktoś, kto zapyta o podstawy ewangelickiej duchowości. Może też wreszcie zwrócimy uwagę na to, jak stopniowo wysychamy duchowo w pogoni za kolejnym wyznacznikiem tożsamości wyznaniowej. A wówczas może i ten artykuł na coś się przyda.

Jarosław Kubacki

1 „Synu człowieczy, nakarm swoje ciało tym zwojem!” O Słowie Bożym – spisanym, „Jednota” 2/95; „Badacie Pisma, a one składają świadectwo o mnie.” Jezus Chrystus – Słowo wcielone, „Jednota” 3/95; „Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem.” Słowo Boże głoszone w Kościele, „Jednota” 5/95
2 Zob. wypowiedź Pawła Wolskiego na temat „Wspólnej konfesji polskich ewangelików” pt. Młodych mało to obchodzi, „Jednota” 3/95