Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

TEOLOGIA

 NR 1/2023, s. 29-31

Początek nowego roku kalendarzowego witany jest przez część Kościołów, w tym także przez zbory ewangelicko-reformowane, różnego rodzaju wydarzeniami ekumenicznymi. W ich trakcie wierni tych Kościołów modlą się o jedność chrześcijaństwa, co w oczywisty sposób sugeruje, że mamy do czynienia z deficytem owej jedności. Jej niedobór w Kościołach Zachodnich łączony jest nieraz z reformacją XVI w., w wyniku której zrodziły się wyznania kwestionujące jurysdykcję biskupa Rzymu nad chrześcijanami oraz liczne doktryny powstałe w średniowieczu. Należy jednak zauważyć, że problemy z jednością pojawiły się w Kościele już na samym początku jego istnienia, a nie dopiero w czasach renesansu.

 

NA POCZĄTKU BYŁ ROZŁAM

 Według „Dziejów apostolskich” niedługo po powstaniu pierwszych gmin chrześcijańskich „(…) pewni ludzie (…) nauczali braci: Jeśli nie zostaliście obrzezani według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Gdy zaś powstał zatarg i spór między Pawłem i Barnabą a nimi, postanowiono, żeby Paweł i Barnaba oraz kilku innych spośród nich udało się w sprawie tego sporu do apostołów i starszych do Jerozolimy. (…) Zgromadzili się więc apostołowie i starsi, aby tę sprawę rozważyć” (Dz 15,1–2, 6, cyt. za „Biblią warszawską”). Podczas wspomnianego spotkania, określanego często mianem „soboru apostołów”, liderzy Kościoła postanowili zwolnić nawróconych na chrześcijaństwo pogan z konieczności przestrzegania większości przepisów Zakonu (Dz 15,6–31). Najwyraźniej jednak nie wszyscy judeochrześcijanie zaakceptowali ową decyzję, ponieważ czytając list apostoła Pawła do Galacjan, możemy przekonać się, iż wspomniany konflikt nie tylko nie został zażegnany, ale wręcz przybrał na sile. Ze wspomnianego pisma Pawła dowiadujemy się, że w zborze galackim pojawili się „pewni ludzie” (Ga 1, 6–7), którzy nakłaniali jego członków do poddania się obrzezaniu i przestrzegania przepisów Zakonu Mojżeszowego (Ga 2,3–5.15–21; 3,1–29; 4,8–11,21–31; 5,1–12). Apostoł nazywa ich „przeklętymi” (Ga 1,8–9) oraz „fałszywymi braćmi” (Ga 2,4). Ci zaś Galacjanie, którzy pod ich wpływem dali się obrzezać, odłączyli się – zdaniem Pawła – od Chrystusa i wypadli z łaski (Ga 5,3–4).

Jak więc widać, w gminie galackiej doszło do rozłamu, Paweł zaś był bardzo daleki od „dialogu ekumenicznego” i wspólnych modlitw o jedność chrześcijan ze zwolennikami judaizacji etnochrystianizmu. Nie był to zresztą jedyny konflikt, w którym apostoł brał udział, zwalczał on bowiem również gorliwie ludzi kwestionujących zmartwychwstanie ciała i opowiadających się za spirytualizacją antropologii chrześcijańskiej (1 Kor 15,12–58).

 

CYPRIAN WKRACZA DO AKCJI

 Wraz z rozwojem Kościoła instytucjonalnego przybywało sporów i rozłamów. Nic dziwnego, że żyjący w III w. biskup Kartaginy, Cyprian (200/210–258), postanowił zabrać głos w sprawie jedności Kościoła i nękających go podziałów.

Cyprian teologiem wybitnym nie był. Większość swoich poglądów zaczerpnął od Tertuliana (160–220), na którym starał się wzorować. Niestety, fakt, iż Cyprian sprawował urząd biskupa, nie uczynił z niego godnego następcy Tertuliana, któremu nie dorównywał ani intelektem, ani poziomem refleksji teologicznej. Trafnie scharakteryzował twórczość biskupa Kartaginy śp. prof. Andrzej Kasia w książce „Szkice o Ojcach Kościoła”, zauważając, „(…) iż autor to w czytaniu nie uciążliwy, zawiłości żadnych u niego nie ma, jego teksty nie nastręczają niemal żadnych trudności w rozumieniu i interpretacji, lecz – z drugiej strony – jakikolwiek wysiłek zmierzający do zaprezentowania najistotniejszych części jego pism jest notorycznie czymś żenującym z tej racji, że chcąc (…) poglądy jego przedstawić względnie wiernie, nie sposób nie zaprezentować zbiorku myśli nader średnich, banalnych, znanych w zasadzie świetnie (…) Augustynowej lub Tomaszowej pobożnej chrześcijańskiej babinie” (s. 67–68).

Po cóż zatem w tej sytuacji zajmować się Cyprianem? Otóż choć Cyprian nie stworzył niczego oryginalnego na gruncie soteriologii, nauki o Trójcy Świętej, Logosie, eschatologii itd., to jednak znany jest ze swoich poglądów eklezjologicznych, do których odwoływało się sporo późniejszych teologów Kościoła Zachodniego, w tym także rzymscy katolicy i ewangelicy. Ci ostatni chętnie przytaczali wypowiedzi Cypriana podważające prymat jurysdykcyjny papieża nad innymi biskupami oraz fragmenty mówiące o wybieraniu biskupów przez ogół wierzących. Uczynił tak, na przykład, Jan Łaski w dziele „Forma i całkowity porządek kościelnego posługiwania” (s. 67,72). Z kolei zwolennicy papiestwa powoływali się na episkopalizm obecny w Cyprianowej nauce o Kościele i jego wizję jedności chrześcijaństwa.

W swoich listach oraz w rozprawie „De unitate Ecclesiae” („O jedności Kościoła”) biskup Kartaginy starał się przeciwdziałać rozłamom wśród chrześcijan, opisując cechy prawdziwego Kościoła oraz czynniki, które prowadzą do jego jedności. W mniemaniu Cypriana najważniejszym znamieniem prawdziwego Kościoła jest posiadanie przez niego biskupów, którzy pozostają ze sobą w jedności kościelnej. W przekonaniu Kartagińczyka urząd biskupa został ustanowiony z woli Chrystusa, który przekazał go najpierw Piotrowi, a ten z kolei innym apostołom. Pierwszeństwo Piotra nie oznaczało jednak, że został on obdarzony większą godnością od pozostałych apostołów, ponieważ wszyscy oni mieli ten sam udział w otrzymanej od Chrystusa władzy. Podobnie biskupi, którzy są ich następcami, w równym stopniu partycypują w owym urzędzie, w czym podobni są do gałęzi drzewa wyrastających z jednego pnia lub strumieni wypływających z tego samego źródła. Można zatem powiedzieć, że biskupi są jakby „zbiorowym Piotrem”. Dzięki temu, że urząd biskupa jest jeden, choć sprawuje go wielu, Kościół powszechny jest niepodzielny i jedyny. Chcąc osiągnąć zbawienie, należy zachować łączność z Kościołem rządzonym przez biskupów, ponieważ poza nim istnieje tylko ciemność i potępienie. Schizmatycy, oddzielając się od legalnie wybranego episkopatu i kierowanego przez niego Kościoła, nie mogą więc zostać zbawieni, nawet gdyby nauczali w sposób prawowierny. Zresztą ich przekonaniami nie warto się interesować, skoro nauczają oni poza instytucjonalnym Kościołem.

Jak widać, Kościół jest dla Cypriana widzialną organizacją, której jedność wynika z podporządkowania się jej członków władzy biskupów oraz z zachowania jedności kościelnej w samym episkopacie. Kartagińczyk stawiał zatem znak równości pomiędzy Kościołem instytucjonalnym, widzialnym, a Kościołem Chrystusa, nie odróżniając dostatecznie wyraźnie niewidzialnego Kościoła wybranych do zbawienia od Kościoła widzialnego.

ZAWODNA EKLEZJOLOGIA

Koncepcje eklezjologiczne Cypriana jeszcze za jego życia ujawniły swoją zawodność, doprowadzając, paradoksalnie, do schizmy w łonie Kościoła łacińskiego. Początkiem owego rozłamu był rok 254. W owym czasie na stanowisko biskupa Rzymu został powołany prezbiter Stefan. Zaczął on krytykować praktykę powtórnego chrztu ex schizmatyków i heretyków, którą stosował Cyprian i inni biskupi afrykańscy, gdy przyjmowali w szeregi swoich parafian byłych członków denominacji chrześcijańskich oddzielonych od Kościoła powszechnego. Afrykańczycy twierdzili więc, iż chrzest udzielany poza owym Kościołem jest nieważny i należy go powtórzyć. Stefan natomiast był zwolennikiem rzymskiej tradycji, zgodnie z jaką skruszonych rozłamowców i heretyków konwertujących do Kościoła powszechnego przyjmowano na podstawie chrztu, który otrzymali oni we wspólnotach działających poza głównym nurtem kościelnym. Stefan nauczał zatem, że chrzest jest ważny nawet wtedy, gdy został udzielony przez schizmatyków lub heterodoksów.

Rzymski biskup postanowił narzucić swoje stanowisko chrześcijanom afrykańskim, co spotkało się z ich sprzeciwem i ostatecznie doprowadziło do zerwania jedności pomiędzy Stefanem i Afrykańczykami z Cyprianem na czele. Obydwaj biskupi zaczęli wkrótce obrzucać się wyzwiskami i anatemami, a jedność Kościoła widzialnego, o jakiej pisał Cyprian, okazała się iluzją. Stefan i popierający go biskupi italscy nie byli już w oczach Cypriana przedstawicielami prawdziwego episkopatu. Stali się oni – jego zdaniem – schizmatykami, którzy przestali partycypować w urzędzie biskupim ustanowionym przez Jezusa i znaleźli się w związku z tym poza Kościołem powszechnym. Rzecz jasna, Stefan odwzajemniał się Cyprianowi podobnymi przemyśleniami. W ten oto sposób biskup Kartaginy, gorliwy obrońca jedności instytucjonalnego Kościoła, doprowadził na spółkę ze Stefanem do rozbicia owej jedności i powstania poważnej schizmy, która zakończyła się tylko dlatego, iż w sierpniu 257 r. biskup Rzymu poniósł męczeńską śmierć z rąk pogan, a we wrześniu 258 r. podobny los spotkał Cypriana. Gdyby obydwaj teolodzy pożyli dłużej, to zapewne podział pomiędzy zborami zachodnioafrykańskimi a Rzymem utrwaliłby się na dobre, gdyż skłóceni biskupi nie wykazywali chęci do prowadzenia ze sobą konstruktywnego dialogu.

Wspomniana powyżej schizma obnażyła problemy, które kryły się w Cyprianowym utożsamieniu Kościoła Chrystusowego z konkretną, widzialną organizacją kościelną, wystarczy bowiem, aby doszło do konfliktu i rozłamu we władzach takiej instytucji, a z jednego Kościoła przekonanego o swojej powszechności i apostolskości powstaje kilka denominacji, z których każda jest pewna, iż posiada jedynie słuszne i prawdziwe ciało zarządzające.

 

Biskup Cyprian i iluzja jedności Kościoła

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl

*****

Rafał Marcin Leszczyński – doktor habilitowany teologii historycznej, profesor Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, pracownik naukowo-dydaktyczny Wydziału Teologicznego tej uczelni.