Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

ImageNR 12 / 2002

Przyszli dwaj aniołowie do Sodomy wieczorem. A Lot siedział w bramie Sodomy. Spostrzegł ich Lot, powstał im naprzeciw i pokłonił się twarzą do ziemi. I powiedział: Proszę moi panowie skierujcie się do domu waszego sługi, przenocujecie, umyjecie nogi, ostaniecie rano i pójdziecie waszą drogą. I powiedzieli: Nie, przenocujemy na zewnątrz. Ale bardzo na nich nalegał więc skierowali się do niego i poszli do jego domu. Zrobił dla nich posiłek, upiekł mace i jedli. Zanim poszli spać mieszkańcy miasta, Sodomici, okrążyli dom, od młodego do starego, wszyscy ludzie, z każdej dzielnicy. Zawołali do Lota i zapytali go: Gdzie są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie dziś w nocy? Wyprowadź ich do nas, żebyśmy ich poznali. Lot wyszedł do nich do wejścia i zamknął drzwi za sobą. I powiedział: Proszę, bracia moi, nie róbcie nic złego. Mam dwie córki, które nie poznały jeszcze mężczyzny. Wyprowadzę je wam i zróbcie z nimi co się wam podoba, ale tym ludziom nic nie róbcie, skoro przyszli pod cień mojego dachu. Zawołali: Odsuń się! I powiedzieli: Ten jest przybyszem i będzie wydawał prawa? Teraz potraktujemy cię gorzej niż ich! Napierali bardzo na tego człowieka, Lota, i zbliżyli się żeby wyłamać drzwi. Ale tamci mężczyĽni wyciągnęli ręce, wciągnęli Lota do siebie do domu i zamknęli drzwi. A ludzie, którzy byli przy wejściu do domu zostali porażeni ślepotą, od małego do dużego i męczyli się żeby znaleĽć wejście. Powiedzieli ci mężczyźni do Lota: Kogo jeszcze masz tutaj? Zięcia, synów, córki? Wszystkich, których masz w mieście, wyprowadź z tego miejsca bo zniszczymy to miejsce. Bo ich krzyk przed Bogiem stał się wielki i Bóg wysłał nas żeby je zniszczyć. Wyszedł Lot i rozmawiał ze swoimi zięciami i z zaręczonymi z jego córka mi i powiedział: Wstańcie, wyjdźcie z tego miejsca, bo Bóg zniszczy to miasto. Ale wydawało się jego zięciom, że żartuje. I gdy wschodził świt, aniołowie ponaglali Lota mówiąc: Wstawaj, weź żonę i swoje dwie córki, które tu są, żebyś nie był zgładzony za grzech tego miasta. Ociągał się, więc ci mężczyĽni złapali za jego rękę i za rękę jego żony i za ręce obu jego córek, z porodu miłosierdzia Boga nad nim; wyciągnęli go i postawili poza miastem. A gdy wyprowadzał ich na zewnątrz jeden powiedział: Ratuj swoje życie! Nie spoglądaj za siebie, nie zatrzymuj się nigdzie na równinie, uciekaj w góry, żebyś nie był zmieciony. Powiedział im Lot: Proszę nie! Mój panie. Skoro twój sługa znalazł przychylność w Twoich oczach i jeszcze większe jest Twoje dobro, które dla mnie uczyniłeś, że ratujesz moje życie, ja nie mogę uciec w góry, żeby nie przylgnęło do mnie zło i żebym nie umarł. Proszę, to miasto jest dość blisko, żeby do niego uciec i jest małe. Ucieknę tam, proszę. Czy nie jest małe? I przeżyję. Powiedział do niego: Miałem wzgląd na ciebie także w tej sprawie, że nie zburzę tego miasta, o którym mówiłeś. Szybko! Uciekaj tam, bo nie mogę zrobić tego, aż tam nie przyjdziesz. Dlatego nazwał to miasto Coar. Słońce wzeszło nad ziemią i Lot przybył do Coar. I Bóg spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia z nieba od Boga. Zniszczył te miasta i całą równinę, wszystkich mieszkańców miasta i rośliny ziemi. Ale żona Lota obejrzała się do tyłu i stała się słupem soli. Wstał Abraham wcześnie rano i poszedł do miejsca, w którym stał przed Bogiem. Spojrzał ku Sodomie i Gomorze i na całą ziemię równiny i zobaczył: oto dym wznosił się z ziemi niczym dym z pieca.

(Bereszit 19: 1-28)

Żyjemy w świecie stabilnym intelektualnie. Niewiele w nim miejsca na mistycyzm. Na niezrozumiałe, ale cudowne zjawiska. Na spotykanie Boga i jego wysłanników. Kiedy czytamy historię opowiadającą o zniszczeniu Sodomy i Gomory, skłonni jesteśmy nadstawiać ucha na wyjaśnienia Ericha von Dänikena (uważał on, że oba miasta zostały zniszczone przez kosmitów). Nie chcemy natomiast dostrzec w tych wydarzeniach obrazu rzeczywistego, zmaterializowanego gniewu Boga; sprawiedliwej kary dla grzeszników i odmieńców, żyjących w sodomickich miastach i uporczywie łamiących Boże prawa.

A przecież jesteśmy chrześcijanami, wyznawcami Boga, naśladowcami Chrystusa. W jaki sposób chcemy Go jednak naśladować, jeśli wciąż odbieramy Jego działaniu prawo do realności?

Przyjrzyjmy się opowieści biblijnej, stanowiącej podstawę naszego rozważania. Zamiast racjonalizować ten przekaz, spójrzmy nań oczami wiary. Spróbujmy usłyszeć głos Boga nauczającego swój lud. Dzisiejsza opowieść nie rozpoczyna się w Sodomie. Jej początek to pobyt Abrahama w Egipcie. Przedstawił on wtedy żonę - Sarę faraonowi jako swoją siostrę i, by zachować życie, w zasadzie stręczył mu ją jako nałożnicę. Lot go nie wydał. Po odkryciu oszustwa przez faraona dręczonego plagami - oszustwa, które było przyczyną grzechu - obaj zostali wypędzeni z Egiptu. Byli już wtedy ludźmi bogatymi. Nie znajdowali w czasie postojów dość miejsca do wspólnego wypasania stad, a ich pasterze kłócili się i walczyli między sobą. Abraham zaproponował więc Lotowi, by się rozstali. Lot wybrał sobie za siedzibę równinę nad Jordanem. Abraham osiadł w okolicznych górach. Z biegiem czasu Lot przeniósł się jednak do Sodomy.

I tu spotykamy pierwszy istotny symbol, zawarty w tej opowieści. Niechęć wobec osiadłego trybu życia jest typowa dla nomadów. Również w świadomości Izraelitów miasta stanowiły symbol wszelkiego zepsucia i upadku. Miało to pełne potwierdzenie w rzeczywistości Sodomy i Gomory. Jak wynika z opowieści, istotnie były to bowiem miejsca przesycone grzechem. Osiedlenie się Lota w Sodomie Talmud i jeden z najlepszych komentatorów Zakonu - Rashi, przedstawiają jako jego moralny upadek.

Ks. Semko Koroza


zobacz pełny tekst