Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 4/2022, s. 5

O stajence i o nas samych

 

Gdzieś w ciemnościach, przy żłóbku, w stajence słyszymy w naszym życiu słowa Zbawiciela: „Nie wstydźmy się, że w otchłani naszego życia jesteśmy obok wołu i osła!”.

Zbawiciel nie potrzebuje ponownych narodzin. Urodził się raz na zawsze. Za to bardzo chętnie do nas zagląda. To miejsce, w którym nas odwiedza, ma coś wspólnego ze stajnią betlejemską – nie jest ono w ogóle ładne, a właściwie wygląda dość dziko: nie dość że nieprzytulnie, to tak naprawdę obce i przerażające, nie dość że mało godne, to jeszcze w bezpośredniej bliskości zwierząt.

Nasze bogate czy skromne domy i my jako ich mieszkańcy to zaledwie wierzchnia warstwa naszego życia. Gdzieś tam kryje się jakaś głębia, jakieś dno, czy nawet otchłań. I tam właśnie każdy z nas, każdy na swój sposób, jest zwykłym biedakiem, straconym dla świata grzesznikiem, wzdychającym stworzeniem, śmiertelnikiem, człowiekiem, który stracił wszelką nadzieję. I tam właśnie pojawia się Jezus Chrystus, a nawet więcej: już się pojawił, u każdego z osobna, u nas Wszystkich. Tak, Bogu dzięki za to ciemne miejsce, za żłobek, za stajnię także i w naszym życiu! Bo tam właśnie Go potrzebujemy, tam też i On może nas potrzebować, każdego z nas. Tam jesteśmy dla niego tymi właściwymi. Tam czeka On tylko na to, byśmy go dostrzegli, rozpoznali, uwierzyli w Niego, pokochali Go. Tam czeka na nas z powitaniem. Nie pozostaje nam wtedy nic innego, jak odwzajemnić powitanie i serdecznie Go przyjąć. Nie wstydźmy się, że w tej otchłani naszego życia jesteśmy obok wołu i osła! Właśnie tam On jest nami wszystkimi z całą swoją mocą.

tłum. Monika Polkowska

Karl Barth, „Augenblicke”, s. 30.