Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6 / 1999

W modlitwie bądźcie wytrwali i czujni z dziękczynieniem, a módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej, z powodu której też jestem więźniem, abym ją obwieścił, jak powinienem.
Kol. 4:2-4

Zebraliśmy się w tych dniach na dorocznym synodzie Kościoła. Synod to Święto Kościoła. Jest to bowiem najważniejsze zgromadzenie przedstawicieli zborów i kierownictwa Kościoła, które ma za zadanie decydować o podstawowych sprawach, związanych z życiem i działaniem Kościoła. Jest tym ważniejszym spotkaniem, im ważniejsze sprawy omawiamy.

To spotkanie jest świętem Kościoła także dlatego, że to jest spotkanie przedstawicieli zborów, które ma służyć wzajemnemu lepszemu poznaniu, wymianie poglądów oraz wspólnocie – społeczności, przeżywaniu jej w duchu serdeczności, życzliwości i... nie waham się powiedzieć – w duchu miłości.

Synod ma być także okazją do wspólnej modlitwy, wspólnego rozważania Słowa Bożego oraz spoglądania na to, co za nami, i na to, co przed nami. Mamy wytyczać plany, podejmować decyzje. A te decyzje są o tyle ważniejsze, o ile ważniejsze sprawy stanowią przedmiot obrad i dyskusji.

Dzisiejsza niedziela nosi nazwę „Rogate”, czyli „Proście!”. W związku z tym wybrałem na dzisiejsze rozważanie jeden z tekstów przewidzianych na tę niedzielę, w którym bardzo wyraźnie podkreślone są sprawy dotyczące modlitwy, czyli właśnie to, co chciałbym w związku z Synodem powiedzieć. Jest on wezwaniem do wytrwałości, a nawet czujności w modlitwie, do dziękczynienia i, co bardzo ważne, do modlitwy o powodzenie zwiastowania Słowa Bożego, głoszenia „tajemnicy Chrystusowej”, a więc do głoszenia Ewangelii.

Apostoł Paweł prosi o to, aby chrześcijanie w Kolosach modlili się za niego i za jego współpracowników, za ich pracę, aby była ona owocna i skuteczna. Robi to w sposób dość oryginalny. Powodzenie w pracy misyjnej nazywa „otwarciem drzwi dla Słowa”. To sformułowanie może mieć dwojakie znaczenie.

Apostoł przebywa w więzieniu. Pragnie stamtąd wyjść, pragnie, aby drzwi więzienia zostały dla niego otwarte, aby mógł opuścić miejsce odosobnienia i powrócić do pracy misyjnej, do której został powołany. Ale – moim zdaniem – chodzi mu przede wszystkim o możliwość zwiastowania Słowa Bożego, „głoszenia tajemnicy Chrystusowej” tym, którzy dotąd Ewangelii – Dobrej Nowiny o zbawieniu przez Chrystusa – nie słyszeli. Tę możliwość Apostoł nazywa otwarciem drzwi dla Słowa. Takie właśnie rozumienie tego zdania podsuwa inna wypowiedź apostoła Pawła: „...otwarły się dla mnie szeroko wrota dla owocnej działalności” (I Kor. 16:9).

Już wtedy Apostoł zdawał sobie sprawę z tego, że społeczność chrześcijan nie może być społecznością zamkniętą. Przeciwnie, ma być otwarta, gotowa do rozmowy, do przedstawiania i omawiania problemów, z którymi ludzie się spotykają i borykają. A także do ich rozwiązywania.

Ale Apostoł nazywa „otwarciem drzwi” nie tylko otwartość chrześcijan na innych ludzi, lecz także możliwość dotarcia do tych, którzy nie znają Boga lub są obojętni – aby i oni stali się gotowi do przyjęcia zwiastowanego Słowa.

Apostoł Paweł prosi współbraci o modlitwę za siebie i swoich współpracowników. Wie bowiem dobrze, że jego praca może być owocna, jeśli za nim i jego współpracownikami stać będzie lud Boży i jego modlitwa. Zwiastun słowa Bożego bez zaplecza zboru, Kościoła, a więc społeczności ludzi, którzy się za niego modlą, niewiele może zdziałać.

Przy tym Apostoł zwraca uwagę na bardzo ważną sprawę. Podkreśla, że nie posiada sam z siebie zdolności dotarcia do ludzi ze Słowem Bożym lub za jego pośrednictwem. Wie, że owe drzwi otwiera sam Bóg. To Bóg stwarza w istocie możliwości, a stwarza je tam, gdzie się zwiastuje Słowo Boże, a nie jedynie ludzką mądrość, ludzką filozofię. Chce więc uświadomić chrześcijanom w Kolosach – i nam dzisiaj – że modlić się o owocną pracę to znaczy modlić się, aby Bóg dla niej „otwierał drzwi”.

Chodzi też Apostołowi o to, aby zbór modlił się, by Paweł mógł zwiastować Ewangelię tak, jak powinien. W Liście do Efezjan (6:20) wyjaśnia, na czym to polega: „abym mógł ją z odwagą zwiastować, jak to czynić winienem”. Przebywał w więzieniu i mógł go ogarnąć lęk, który często zamyka usta. Potrzebował modlitwy o odwagę. Ale w tym „jak powinienem” chodzi również o zwiastowanie wierne, prawdziwe, jasne i klarowne.

To wszystko, o co Apostoł Paweł prosi dla siebie i swoich współpracowników, odnosi się także do nas, do naszej pracy i służby. Kościół – społeczność wierzących – potrzebuje modlitwy wszystkich za wszystkich: za zbór, za Kościół, za księży, za kierownictwo Kościoła. Księża każdego Kościoła muszą mieć wokół siebie społeczność ludzi, którzy się za nich modlą. I to muszą w swojej pracy odczuwać. To jest potrzebne i nam, w naszym Kościele! Bez modlitwy zboru nie jesteśmy w stanie nic ważnego i poważnego zdziałać.

Być może jedną z przyczyn tego, że się nie rozwijamy, jest to, że za mało modlimy się o Kościół, jego pracę, o poszczególne zbory, o naszych duchownych, o ich rozwój duchowy. Czy jesteśmy społecznością ludzi, którzy gorliwie, wytrwale, z czujnością się modlą? Czy jesteśmy społecznością ludzi, którzy modlą się nie tylko za siebie i swoją rodzinę? Czy umiemy modlić się za Kościół, za zbór nie tylko we wspólnej modlitwie podczas nabożeństwa, ale w naszych domach, w naszych najbardziej osobistych modlitwach? Nie wolno nam tego zaniedbywać!

Billy Kim – baptysta z Korei Płd. – podczas swego przemówienia przed laty na zgromadzeniu tzw. wędrownych ewangelistów powiedział coś niezwykle znamiennego o tamtejszym Kościele Prezbiteriańskim (reformowanym). Kościół ten dynamicznie się rozwija, nieustannie powstają nowe zbory, bo – jak mówił – jest to Kościół ludzi modlących się, ludzi czytających Słowo Boże i wypełniających je, Kościół ludzi, którzy pragną być prowadzeni przez Ducha Świętego i temu prowadzeniu się poddają. To Kościół ludzi, którzy składają świadectwo o mocy Ewangelii, ludzi, którzy zawsze byli i są po dziś dzień gotowi cierpieć dla Chrystusa.

I my mamy się modlić o to, aby Bóg i nam „otwierał drzwi” dla zwiastowania Słowa Bożego, dla głoszenia Ewangelii. Mamy wiele możliwości – nie tylko w kościołach podczas nabożeństwa. Także przez pisane słowo, przez radio, za pośrednictwem telewizji. Na ile te wszystkie możliwości wykorzystujemy?

Aby się modlić o „otwarte drzwi dla Słowa”, musimy gorąco pragnąć, aby Ewangelia była zwiastowana wszędzie, gdzie to możliwe. Czy wszakże nie bywa tak, że zamiast modlić się o „otwarte drzwi”, my je tarasujemy, zabarykadowujemy, aby nie można ich było otworzyć? Zabarykadowujemy je przez naszą obojętność, skostnienie, zamykanie się w sobie, odgradzanie się od społeczności ludzkiej lub po prostu z lęku przed utratą tożsamości. Barykady są potrzebne, gdy trzeba się bronić. Dla ofensywnego stylu życia barykady są przeszkodą.

Kościół zabarykadowany, Kościół lękający się o swoją tożsamość, Kościół ludzi zalęknionych, Kościół, w którym króluje obojętność i skostnienie, obawa przed wszelkim „nowym”, nie ma nic do zdziałania!

Nasz modlitwa o „drzwi otwarte dla Słowa” powinna być modlitwą także o to, aby Bóg usuwał i niszczył barykady, które sami wznosimy.

Warto, abyśmy zdali sobie sprawę z tego, że Bóg da i nam możliwości działania na zewnątrz, aby przez te „otwarte drzwi” wyjść, niosąc Ewangelię, jeśli będziemy wewnętrznie do tego przygotowani. A więc potrzeba nam modlitwy o to, abyśmy się wewnętrznie rozwijali i wzbogacali.

Pamiętajmy – to Bóg nas przygotowuje, to Bóg będzie otwierał drzwi dla Słowa, które mamy zwiastować. Nie tylko pierwszym chrześcijanom Apostoł musiał uświadomić to, że muszą polegać na Bogu i Jego działaniu. Również my potrzebujemy tego przypominania i uświadamiania sobie ciągle na nowo, że nasze działanie bez Bożego działania, bez Bożej mocy i Bożych impulsów nie na wiele się zda. Nienadaremnie Chrystus powiedział przed swoim wniebowstąpieniem: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszelkie narody...”. Czynić z ludzi uczniów Chrystusa można tylko pod wpływem Jego mocy i łaski.

Mamy też być gotowi do zwiastowania Słowa tak, jak to powinniśmy robić. My – Kościół Jezusa Chrystusa – musimy się modlić o to, aby w naszych kościołach i kaplicach, w naszej służbie Słowo Boże było zwiastowane tak, jak należy to czynić. My, pastorzy, potrzebujemy modlitwy naszego Kościoła, naszych współwyznawców, abyśmy byli zdolni zwiastować Słowo Boże tak, jak przystoi, a więc z odwagą, wiernie, prawdziwie, jasno, klarownie.

Jak apostoł Paweł wzywał: „w modlitwie bądźcie wytrwali i czujni z dziękczynieniem”, tak i my rozumiejmy, że jesteśmy wezwani do wytrwałej modlitwy o owocną pracę, o zwiastowanie Słowa tak, aby ono było rozumiane, pojmowane i przyjmowane. Amen.

Ks. bp Zdzisław Tranda

[Kazanie wygłoszone 9 maja br. podczas Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego]