Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6/1991

Potem ukazał się znowu Jezus uczniom nad Morzem Tyberiadzkim, a ukazał się tak. Byli razem: Szymon Piotr i Tomasz zwany Bliźniakiem, i Natanael z Kany Galilejskiej, i synowie Zebedeusza, i dwaj inni z uczniów Jego. Powiedział do nich Szymon Piotr: Idę łowić ryby. Rzekli mu: Pójdziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A kiedy już było rano, stanął Jezus na brzegu, ale uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. Rzekł im więc Jezus: Dzieci, macie coś do jedzenia? Odpowiedzieli Mu: Nie. A On im rzekł: Zapuśćcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb.

[Jn 21:1-6]

Synod Kościoła Ewangelicko-Reformowanego odbywa się w szczególnym czasie: przedwczoraj obchodziliśmy uroczyście dwusetną rocznicę Konstytucji 3 maja. Nie sposób więc nie wspomnieć dzisiaj, gdy jesteśmy zgromadzeni na synodalnym nabożeństwie, o tym tak ważnym dokumencie, ustanowionym tuż przed drugim i trzecim rozbiorem, które na ponad sto lat wymazały Polskę z mapy Europy, ale jej nie pognębiły. Dzięki bowiem tym tendencjom reformatorskim i patriotycznym, które doprowadziły do uchwalenia ustawy rządowej, miało nastąpić odrodzenie Polski, a sama Konstytucja 3 maja z 1791 r. – stać się gwarantem tego, że Polska nie zginie. Przez wszystkie minione lata pamięć o niej była czynnikiem łączącym wszystkich Polaków. Chciałbym przypomnieć tu o znamiennym wydarzeniu, jakie miało miejsce 3 maja 1916 r. w Warszawie, kiedy zbliżała się chwila, gdy Polska miała znowu być wolna i niepodległa. Otóż tego dnia, po uroczystych nabożeństwach, z katedry rzymskokatolickiej, z obu kościołów ewangelickich – augsburskiego i reformowanego – oraz z synagogi na Tłomackiem wyszły na ulice tłumy ludzi, ażeby wziąć udział w wielkiej, wspólnej manifestacji. Pisano wówczas, że to był pierwszy tak wielki pochód w Warszawie, pierwsza tak ogromna manifestacja patriotycznej jedności ludzi różnych wyznań. Także dziś, po 200 latach od ustanowienia Konstytucji 3 maja, polscy ewangelicy z radością świętują tę chwilę, dając wyraz temu, jak wiele znaczy dla nas Ojczyzna i jaką wagę przywiązujemy do praw w niej stanowionych. Dlatego tak uważnie śledzimy prace nad nową konstytucją, która ma być mądrą ustawą zasadniczą dla wszystkich Polaków, gwarantującą równe prawa wszystkim obywatelom państwa i odpowiadającą aspiracjom całego narodu.

Synod Kościoła zebrał się na tej sesji po to, aby uchwalić nową konstytucję, czyli swoje prawo wewnętrzne. Pragniemy, aby było ono naprawdę dobre i odpowiadało istocie naszego Kościoła, jego charakterowi i ustrojowi. A przede wszystkim, by odzwierciedlało to, czym Kościół jest przed obliczem Jezusa Chrystusa, swego Pana. Ale żadne prawo – ani konstytucja państwa, ani prawo wewnętrzne Kościoła – nie będzie mogło spełnić swojej roli tak długo, jak długo – w wypadku Kościoła – nie będzie on żył zgodnie z wiarą uczniów Jezusa Chrystusa, zaś w odniesieniu do państwa – jak długo naród nie osiągnie właściwego poziomu duchowego, niezbędnego do pomyślnego rozwoju.

Z tego względu wybrałem na dziś tekst z Ewangelii św. Jana, przeznaczony wprawdzie na inną niedzielę po Wielkanocy, ale odnoszący się szczególnie dobrze do sytuacji, o której była mowa.

Jezus ukazał się uczniom nad Jeziorem Tyberiadzkim w Galilei. Byli wśród nich rybacy: Szymon Piotr oraz synowie Zebedeusza. Wszyscy oczekiwali na pojawienie się Jezusa. Ale czas mijał, a Jego nie było, więc w pewnym momencie Szymon rzekł: Idę łowić ryby. Miało to pobudzić aktywność pozostałych uczniów, którzy odpowiedzieli: Pójdziemy i my z tobą. I tak uczynili. Wypłynęli nocą, bo wtedy najłatwiej się łowi, ale nic nie złowili. A gdy nadszedł ranek, pojawił się Jezus. Uczniowie Go nie poznali. I zapytał: Macie coś do jedzenia? Nie mamy – odpowiedzieli. A wtedy On im rzekł: Zapuśćcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc i chociaż minęła najlepsza pora połowu, nie mogli jej wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb.

Zapewne ten fakt przypomniał im inną scenę, która rozegrała się na początku działalności Jezusa Chrystusa, gdy powoływał On pierwszych uczniów. Wtedy to Piotr, Andrzej, Jakub i Jan też łowili ryby i też bez powodzenia. W pewnej chwili pojawił się nad brzegiem Jezus. Wypłyńcie na jezioro i zapuśćcie sieć jeszcze raz – powiedział do nich. A oni na to: Mistrzu, całą noc łowiliśmy i nic nie złowiliśmy, ale na Twoje słowo zarzucimy sieci. Mogli wtedy powiedzieć: Sami wiemy lepiej, kiedy i gdzie łowić, bo to my jesteśmy rybakami. Cóż zaś Ty możesz o tym wiedzieć... Zamiast jednak dyskutować z Nauczycielem, wypłynęli na jezioro i nałapali mnóstwo ryb. Jezus Chrystus wypowiedział wtedy znamienne słowa: Uczynię was rybakami ludzi. Sądzę, że teraz przypomnieli sobie tę Jego obietnicę i zastanowili się nad swoim powołaniem. Zdali sobie sprawę, że czas oczekiwania na Jezusa wypełniali pozorną aktywnością, łowieniem ryb, zajęciem bardzo pożytecznym, ale ich zadanie było inne: mieli się przygotować do tego, ażeby łowić ludzi.

Podobnie jest z nami. W pracy Kościoła stajemy wobec różnych zadań i przejawiamy czasem bardzo dużą aktywność. Nie zawsze jednak jest ona skierowana we właściwą stronę, nie zawsze tam, gdzie trzeba. Często bowiem zapominamy, że mamy spełniać misję, do której zostaliśmy powołani, że mamy łowić ludzi jak rybacy, że mamy szukać ich i pozyskiwać dla Jezusa Chrystusa. I to jest pierwsza rzecz, z której należy zdać sobie sprawę. Jezus chce, ażeby Jego Kościół był Kościołem uczniów, którzy w imię Jego będą szli w świat przekazując Ewangelię, niosąc pociechę i pomoc, dzieląc się doświadczeniem wiary. Musimy zatem sobie to uświadomić i szukać takich dróg, które nie sprowadzą naszych działań do aktywności niepotrzebnej, zbędnej, lecz umożliwią koncentrowanie się na tym, co najwłaściwsze i najbardziej potrzebne.

A jeśli nam się nie uda? No, cóż... Tamtym uczniom pierwszy połów ryb też się nie udał. Wtedy Jezus powiedział: Zapuśćcie sieć po prawej stronie łodzi. To tak, jakby zachęcał: Spróbujcie jeszcze raz, nie rezygnujcie, podejmijcie na nowo zadanie, które macie do wykonania. Jeśli więc niepokoimy się tym, że może nam się niewiele udaje w pracy i służbie naszego Kościoła, musimy nieustannie sobie przypominać, co Jezus powiedział wtedy uczniom: Próbujcie jeszcze raz, nie ustawajcie, nie rezygnujcie, działajcie. Tak właśnie trzeba postępować: próbować raz i drugi, unikając powtarzania błędów, unikając zbędnej lub niewłaściwej aktywności, i skupić się na najistotniejszym i najważniejszym zadaniu, które nam Jezus Chrystus powierzył: abyśmy byli Jego uczniami, abyśmy przynosili owoc i uwielbiali Go. „W tym będzie uwielbiony Ojciec mój, jeśli obfity owoc przyniesiecie i będziecie moimi uczniami” (Jn 15:8). „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co Ja wam przekazałem” (Mat. 28:18-20). Wypełnić ten nakaz to znaczy zwiastować Ewangelię światu, nieść ją pomiędzy ludzi. W tym wysiłku nie pozostajemy sami. Jezus bowiem obiecuje: „Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Amen.