Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 2/2023, s. 3

50-lecie Konkordii Leuenberskiej

 

Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa 24 maja 2023 r. w kościele ewangelicko-reformowanym w Warszawie, kończącego międzynarodową konferencję teologiczną „50 lat porozumienia z leuenbergu – dziedzictwo i wyzwania”

I wywiódł ich aż do Betanii, a podniósłszy ręce swoje, błogosławił ich. I stało się, gdy ich błogosławił, że rozstał się z nimi.
A oni wrócili do Jerozolimy z wielką radością. I byli zawsze w świątyni, chwaląc Boga.

Łk 24, 50–53 (tłumaczenie Biblii warszawskiej)

Moc wielkanocnego doświadczenia

 Obecnie znajdujemy się w roku kościelnym między Wniebowstąpieniem a Pięćdziesiątnicą, pod koniec okresu wielkanocnego. Wielkanocne doświadczenia pierwszych świadków miały wielką moc. Uczniowie, którzy byli przerażeni i ukrywali się po pojmaniu i ukrzyżowaniu Jezusa, doświadczyli Jezusa jako Żyjącego, Chrystusa, Zmartwychwstałego. Ich świadectwo miało taką moc, że przesłanie o zmartwychwstaniu Jezusa rozprzestrzeniło się w bardzo krótkim czasie. Opowiadali o tym nie tylko ludzie, którzy sami mieli doświadczenia ze zmartwychwstałym Chrystusem, ale także ci, którzy nie mieli żadnych doświadczeń wielkanocnych.

W pewnym momencie zresztą prawdopodobnie nikt nie miał już żadnych doświadczeń ze Zmartwychwstałym Panem, a jednak wyzwalające przesłanie o zwycięstwie życia nad śmiercią, o Bogu potwierdzającym życie i dzieło Jezusa, nadal się rozprzestrzeniało. Duch Jezusa poruszał ludzi – Duch, którego obiecał sam Jezus. Tak przynajmniej czytamy w Ewangelii wg Jana. W Ewangelii wg Jana to sam Zmartwychwstały przychodzi do uczniów, którzy z przerażenia zamknęli się w sobie, by tchnąć w nich swojego Ducha. Inaczej zapisane jest to w Ewangelii wg Łukasza i w Dziejach Apostolskich, na których opiera się nasz rok kościelny.

 Wniebowstąpienie jako odpowiedź na brak doświadczeń Zmartwychwstałego Pana

 Dlaczego w pewnym momencie coraz mniej ludzi spotykało Zmartwychwstałego Pana – czy nie było żadnych doświadczeń Zmartwychwstałego Pana? Dla ewangelisty Łukasza odpowiedź jest jasna: Jezus wstąpił do nieba. W tej sytuacji może on odwoływać się do różnych przykładów z Pisma Świętego, takich jak pochwycenie Henocha czy wniebowzięcie Eliasza. W koncepcji Łukasza Wniebowstąpienie jest nieodłącznym warunkiem do działania wywyższonego Chrystusa, który odtąd zasiada po prawicy Ojca. I tak jak po chrzcie Jezus najpierw udał się na pustynię na czterdzieści dni, aby pościć i był tam kuszony przez szatana, zanim rozpoczęła się służba Jezusa, tak dla Łukasza po zmartwychwstaniu Jezusa następuje okres czterdziestu dni, w którym ukazuje się jako zmartwychwstały Chrystus, zanim wraz z wniebowstąpieniem rozpocznie swoje działanie w niebie. Wniebowstąpienie oznacza zatem powrót Jezusa do Ojca. W ten sposób jest on współuczestnikiem bożej mocy. W Credo wyznajemy to, gdy mówimy: „Siedzi po prawicy Boga Ojca”. Jest to więc rodzaj intronizacji Jezusa na tronie Boga. Nowy Testament często używa w tym kontekście terminu „wywyższenie”. Często wywyższenie jest utożsamiane ze zmartwychwstaniem, na przykład o zmartwychwstaniu w liście do Filipian. Ewangelia wg Jana również używa terminu „wywyższenie” w odniesieniu do ukrzyżowania. Zgodnie z rozumieniem Jana, wywyższenie obejmuje całe wydarzenie ukrzyżowania, zmartwychwstania i powrotu do niebiańskiej chwały.

 W wywyższeniu Bóg potwierdza dzieło i misję Jezusa

 Co to oznacza teologicznie? W osobie Jezusa Bóg spotyka się z nami w szczególny sposób. Bóg w każdym aspekcie doświadcza ludzkiego życia: lęków, głodu, pragnienia, bólu. Cierpi razem z nami – zwłaszcza w męczeńskiej śmierci na krzyżu. Ciemne strony świata nie są ukryte przed Bogiem, one są wręcz przechowywane u Boga.

Ale Bóg nie pozostaje niemym widzem. Nie byłby Bogiem, gdyby nie wyprowadził życia ze śmierci – gdyby nie działał. Bóg przyjmuje Jezusa do siebie i w ten sposób potwierdza ziemską pracę i misję Jezusa.

 Problem materialistycznego rozumienia wniebowstąpienia

Jednak mówienie o Wniebowstąpieniu Jezusa staje się problematyczne, gdy idea ta staje się zbyt materialistyczna. Wtedy odnosimy się do idei świata podzielonego na trzy piętra: niebo, ziemię i piekło. Ale taka idea jest trudna do zniesienia dla dzisiejszego człowieka w jego doświadczaniu świata. Jeśli wprowadzę materialistyczne idee do pytań o Boga, w końcu skończę jak radziecki kosmonauta unoszący się w kosmosie na znanym plakacie mówiącym „Boga niet! – Boga nie ma!”. Mamy do czynienia z tego rodzaju materialistycznymi ideami, gdy odcisk stopy – lub kopyta – jest czczony na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, wskazywany przez muzułmanów jako dowód wniebowstąpienia Mahometa.

W średniowieczu przedstawienia Wniebowstąpienia Jezusa również stały się bardziej konkretne: w Stralsundzie widziałem obraz w głównym kościele, przedstawiający głowy uczniów patrzących w górę. Na górze obrazu znajduje się chmura, z której wystają dwie stopy – Wniebowstąpienie Jezusa.

Kiedy dziś pytamy, w jaki sposób cieleśnie doświadczamy obecności Jezusa lub Chrystusa, najpierw myślimy o Wieczerzy Pańskiej. Interesujące jest to, że w kwestii cielesnej obecności Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej reformator Jan Kalwin odnosi się do Wniebowstąpienia Chrystusa. Dla niego jest jasne: od czasu Wniebowstąpienia ciało Jezusa jest w niebie i dlatego nie może on być fizycznie obecny tutaj – nawet podczas Wieczerzy Pańskiej.

Przezwyciężenie materialistycznych idei poprzez Konkordię leuenberską

Najtrudniejsze jest to, że Kościoły reformowany i luterański były podzielone przez ponad 400 lat w kwestii obecności Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej. Chociaż reformatorzy różnych nurtów spotkali się w 1529 r. na kongresie religijnym w Marburgu, aby dojść do porozumienia (byli w stanie osiągnąć porozumienie w 14 punktach, w tym w kwestii rozumienia Wniebowstąpienia), nie mogli dojść do porozumienia w 15. punkcie, dotyczącym Wieczerzy Pańskiej. W ten sposób luteranie i reformowani pozostali rozdzieleni przy Stole Pańskim przez 444 lata.

Dopiero w 1973 r. osiągnięto porozumienie, zwane Konkordią Leuenberską: Nie chodzi o to, w jaki sposób ciało Jezusa jest obecne w Wieczerzy Pańskiej, ale o to, że Chrystus jest obecny jako osoba. Chociaż materialistyczne rozumienie Wniebowstąpienia jest nam raczej obce, ludzie nadal używali tej formy argumentacji w sporach konfesyjnych. To dziwne. Ale dowodzi tego, co Michael Weinrich nazywa „ekumenicznym paradoksem”. W dialogach ekumenicznych czasami przyjmuje się konfesyjne stanowiska, których nie głosiłoby się we własnym środowisku.

 Nieustające pytanie o spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem i nieuchwytne doświadczenie Boga

Jednak niezmiennym pytaniem w narracji o Wniebowstąpieniu jest: Gdzie i jak spotykamy Chrystusa, gdy nie mamy już bezpośrednich doświadczeń zmartwychwstania?

Z jednej strony są momenty etyczne, kiedy spotykam Chrystusa w drugim człowieku czy w innych ludziach, jak mówi Jezus: „Co uczyniliście to jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili”. Kiedy indziej pojawiają się chwile przeczucia innego świata, w którym życie przebija się i spotyka nas jako sacrum. A potem jest spotkanie w religijnym przedstawieniu podczas czytania Biblii, w Wieczerzy Pańskiej i celebracji kultu.

Co najmniej równie ważne jest pytanie: Jak radzimy sobie z uczuciem, że Chrystus się wycofał, że nie możemy spotykać Go bezpośrednio?

Odpowiedź na to pytanie jest różna dla ludzi z różnych epok. W średniowieczu i w czasach reformacji odpowiedź ludzi była jasna: jeśli nie doświadczam Boga, to dlatego, że jest On na mnie zły. W czasach współczesnych odpowiedź jest zupełnie inna: jeśli nie spotykam Boga, to dlatego, że Bóg nie istnieje.

Odpowiedź dla narracji o Wniebowstąpieniu brzmi: Bóg wycofał się ze świata, wziął Chrystusa do siebie – zatem on nie jest materialnie namacalny w tym świecie. Ale to właśnie ze swojego miejsca przy Bogu, w Bogu, nadal działa w tym świecie. Zmartwychwstały Chrystus jest więc wszechobecny, nawet jeśli nie czujemy jego obecności. Jego duch przenika świat.

ks. dr Mario Fischer – Sekretarz Generalny Wspólnoty Kościołów Ewangelickich w Europie (WKEE)