Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3/2023, s. 3

KAZANIE WYGŁOSZONE PODCZAS NABOŻEŃSTWA NIEDZIELNEGO W TRAKCIE ŚWIĘTA KOŚCIOŁA W ŚRODKU POLSKI W ZELOWIE 23 LIPCA 2023 R.

 

Potem odszedł Jezus na drugi brzeg Morza Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. A szło za nim mnóstwo ludu, bo widzieli cuda, które czynił na chorych. Wstąpił tedy Jezus na górę i tam usiadł z uczniami swoimi. A była blisko Pascha, święto żydowskie. A Jezus podniósłszy oczy i ujrzawszy, że mnóstwo ludu przychodzi doń, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby mieli co jeść? A mówił to, wystawiając go na próbę; sam bowiem wiedział, co miał czynić. Odpowiedział mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy dla nich chleba, choćby każdy tylko odrobinę otrzymał. Rzekł do niego jeden z uczniów jego, Andrzej, brat Szymona Piotra: Jest tutaj chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest na tak wielu? Rzekł Jezus: Każcie ludziom usiąść. A było dużo trawy na tym miejscu. Usiedli więc mężczyźni w liczbie około pięciu tysięcy. Jezus wziął więc chleby i podziękowawszy rozdał uczniom, a uczniowie siedzącym, podobnie i z ryb tyle, ile chcieli. A kiedy się nasycili, rzekł do uczniów swoich: Pozbierajcie pozostałe okruchy, aby nic nie przepadło! Pozbierali więc, i z pięciu chlebów jęczmiennych napełnili dwanaście koszów okruchami, pozostawionymi przez tych, którzy jedli. Wtedy ludzie ujrzawszy cud, jaki uczynił, rzekli: Ten naprawdę jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Jezus zaś poznawszy, że zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem, uszedł znowu na górę sam jeden.

J 6,1-15 (tłumaczenie Biblii warszawskiej)

Czy w dalszym ciągu widzicie tę historię oczyma wyobraźni? Cuda, popularność, tłum, który idzie za Jezusem, Jezusa, który naucza, głód – pewien brak, a także błogosławieństwo, obfitość, a nawet bym powiedział nadmiar, który wywołuje zdziwienie, który wywołuje reakcję. Czy to jest sytuacja, w której chcielibyście się znaleźć, której chcielibyście doświadczyć osobiście?

Myślę, że jak się nad tym głębiej zastanowimy, to może chcielibyśmy się raczej nigdy nie znaleźć w sytuacji, w której czegokolwiek nam brakuje. Nie chcielibyśmy być w sytuacji, w której jesteśmy głodni. Raczej mamy takie oczekiwanie, takie marzenie, że nigdy niczego nam nie zabraknie, że nie odczujemy żadnego braku. Ale z drugiej strony wiemy, że to jest niemożliwe. Stąd może lepiej byłoby chcieć sytuacji, w której nawet jeżeli zdarzy się, że czegoś nie mamy, że czegoś potrzebujemy, będziemy mieć pewność, że ten brak zostanie wyrównany.

Ta historia jest ważna dla Ewangelii Jana. Jezus dokonuje wyraźnego znaku. Jezus nawiązuje do tego, że sam jest chlebem życia. Ta historia jest ważna dla wszystkich Ewangelii, bo znajduje sięona we wszystkich Ewangeliach. Czy ona będzie ważna dla nas? O czym nam dzisiaj opowie? O czym nas przekona?

Chciałbym zaproponować, abyśmy popatrzyli na tę historię z perspektywy rzeczy, których nie mamy, albo mamy ich za mało, a chcielibyśmy mieć, albo chcielibyśmy, żeby ich było więcej. Żeby to jednak zrobić, musimy sobie uświadomić ważną rzecz: myślę, że wielu
z nas, może każdy, byłby w stanie takie rzeczy umieścić na konkretnej liście. Znalazłyby się tam sprawy różnej wagi, znaczenia, priorytetu, często ceny, wartości. Ale tę listę powinniśmy też uporządkować.

Używając obrazu z Ewangelii – pierwszy kosz – to byłby kosz naszych potrzeb. Jakie są nasze potrzeby? Myślę, że taka robocza definicja mogłaby brzmieć, że to są rzeczy, które muszę mieć, żeby życie, funkcjonowanie było w ogóle możliwe. Jeśli chodzi o takie czysto fizyczne rzeczy, do tego kosza potrzeb włożylibyśmy jedzenie, picie, miejsce, w którym możemy mieszkać, ubrania.

Ale nie sprowadzajmy tego tylko i wyłącznie do rzeczy fizycznych. Pomyślmy też o tym, że na płaszczyźnie psychicznej mamy też bardzo konkretne potrzeby. Chcemy, żeby ktoś nas kochał. Sami też – nie zawsze sobie uświadamiamy, że to jest tak ważne – chcemy kochać kogoś, mieć kogoś, komu będziemy mogli naszą miłość ofiarować. Mamy potrzebę akceptacji ze strony innych. Chcemy, żeby nas ktoś przyjmował, chcemy być dla kogoś ważni. Chcemy być docenieni, chcemy, żeby ktoś widział w nas wartość. Gdy tego brakuje, to nawet jeżeli te fizyczne potrzeby są zaspokojone, coś nam w życiu „nie gra”. Czasami te fizyczne potrzeby – nawet zaspokojone – stają się dla nas nieistotne. Bo brakuje nam miłości, akceptacji, brakuje nam relacji z drugim człowiekiem.

Wreszcie możemy sięgnąć do płaszczyzny duchowej, tam też mamy potrzeby. Mamy potrzebę poczucia bezpieczeństwa w takim wiecznym wymiarze. Mamy potrzebę pewności co do swojego losu, poznania celu swojego istnienia. Czy wreszcie pewności co do swojego spadku tego, co zostawimy tu na ziemi. Gdy jesteśmy młodzi, niewiele o tym myślimy. Ale im mocniej jesteśmy posunięci w latach tym bardziej się zastanawiamy, co się z nami stanie, kiedy to życie się skończy. Co się stanie z tym, co wyprodukowałem, co zdobyłem na ziemi? Kto to dostanie? Chcemy mieć pewność w takim wiecznym wymiarze. Czyli mamy pierwszy koszyk, koszyk potrzeb, bo bez nich życie jest niemożliwe, albo bardzo trudne.

Ale jest też drugi koszyk: nasze oczekiwania, dlatego, że nasze funkcjonowanie nie opiera się tylko i wyłącznie na potrzebach. I to są z kolei rzeczy, które z różnych przyczyn chciałbym mieć, ale nie są konieczne do życia. To jest różnica pomiędzy „muszę” a „chcę”. Chciałbym mieć, oczekuję, że będę miał, że moje życie będzie wyglądało tak a nie inaczej. Mam gdzie mieszkać, moja potrzeba jest spełniona. Ale mam konkretne oczekiwanie, jak to mieszkanie będzie wyglądać, jak będzie wyposażone. Mamy dzisiaj dostęp do różnych towarów i usług. I na poziomie potrzeb wiele rzeczy możemy zaspokoić, ale mamy konkretne oczekiwania, jak te towary będą wyglądały, jak te usługi będą realizowane. Nie zadowala nas już byle co, bo mamy konkretne oczekiwania. Czy to jest widoczne również w Kościele? W Kościele, który funkcjonuje, by oddawać Bogu chwałę, ale by też otaczać opieką duszpasterską i to się dzieje, ale często mamy bardzo konkretne oczekiwania co do tego, jak ta opieka duszpasterska będzie realizowana, jak Bogu będziemy oddawać chwałę.

Oczekiwania – ważny element naszego życia. Oczekiwania, to są rzeczy, które w jakiś sposób, z jakichś przyczyn chciałbym mieć, ale nie są niezbędne do mojego codziennego życia.

Koszyk numer trzy to jest koszyk marzeń. Macie marzenia? Marzycie o czymś? Ja myślę, że marzenia to jest taki piękny, cudowny obraz przyszłości, która zawiera i nasze potrzeby, i nasze oczekiwania, i nasze pragnienia - piękny obraz przyszłości – ale zawiera te oczekiwania i pragnienia w takiej ilości czy intensywności, że wydaje się nierealny. I my czasem to czujemy. Wiemy, że byłoby pięknie, gdyby przyszłość wyglądała tak, ale czujemy, że to jest mało realne. Swego czasu popularna była reklama jednej z polskich loterii. Bohaterem tej reklamy był Jan Kowalski, który wygrał główną nagrodę w tej loterii. Jest taka scena, kiedy on przychodzi do pracy i szef każe mu coś zrobić, a on odpowiada: „Teraz to mi to już lotto”. Pamiętacie to? Wielu marzy, żeby coś takiego kiedyś zrobić, ale wie, że to jest mało prawdopodobne, że to są tylko marzenia. Ale marzenia to jest również ważna siła w naszym życiu.

I teraz wracając do historii z Ewangelii Jana i biorąc pod uwagę słuchaczy Jezusa, który koszyk został przez Jezusa zaspokojony? Można powiedzieć bez większego trudu, że był to koszyk potrzeb. W końcu ich nakarmił. Ale skomplikujmy nieco sprawę, bo ona jest nieco bardziej złożona. Jaki koszyk podsuwali Jezusowi słuchacze do wypełnienia? Czy to był koszyk potrzeb? Nie, to był koszyk oczekiwań. To był koszyk pragnień, a w niektórych przypadkach to był koszyk marzeń.

Który kosz dla nas ma w życiu priorytet? Który bylibyśmy dzisiaj w stanie od ręki przynieść Jezusowi i poprosić o wypełnienie? Czy to byłyby potrzeby, czy raczej szli byśmy w kierunku tego ostatniego koszyka – koszyka z marzeniami?

Posłuchajcie pewnej historii. Czteroosobowa rodzina, niedzielne śniadanie, zwykła sytuacja: na stole znajduje się wszystko, co jest potrzebne. Ta rodzina miała zwyczaj modlenia się przed posiłkiem, więc ojciec rodziny poprosił wszystkich żeby złożyli ręce, zamknęli oczy i się skoncentrowali i pomodlił się prostymi słowami: „Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że jesteś z nami, że mamy gdzie mieszkać, że mamy siebie nawzajem, że mamy teraz ten zastawiony bardzo obficie stół i niczego nam nie brakuje, i że możemy się razem jako rodzina posilić. W imieniu Jezusa Chrystusa i w mocy Ducha Świętego. Amen”.

A po tej modlitwie rodzina zaczęła jeść śniadanie i zaczęły się takie zwykłe rozmowy, jakie też w naszych domach prowadzimy podczas posiłków. Tata zaczął wspominać o tym, że to jedzenie przez inflację jest coraz droższe. Zaczął mówić o tym, że dobrze, że jest gdzie mieszkać, ale nie wiadomo jak niedługo będziemy to mieszkanie ogrzewać, czy wystarczy na to pieniędzy. Mówił o tym, że fajnie że za chwilę możemy pojechać samochodem do kościoła, ale przydał by się nowy samochód. Mówił też, że w pracy ma coraz trudniej, musi pracować coraz więcej, a wynagrodzenie wcale ni idzie z tym w parze. I w pewnym momencie jego mała córeczka zapytała go: „Tato, jak myślisz, w które Twoje słowa Pan Bóg uwierzył: w te z modlitwy, czy w te podczas jedzenia?”.

Jak myślicie, w które z naszych słów Pan Bóg wierzy? Które nasze słowa traktuje poważnie? Każde nasze słowo jest traktowane przez Boga zupełnie poważnie. On wierzy we wszystko, co wypowiadamy, wszystko, co myślimy, przyjmuje i traktuje to jako naszą własność.

Z czymś podobnym mamy do czynienia w historii z Ewangelii Jana. Wiemy, że Jezus jest chlebem żywota. On karmił nie tylko ich ciała, chciał nakarmić ich ducha, chciał zaspokoić ich wieczną potrzebę. Ale jego słuchacze byli bardzo krótkowzroczni. Poszli za nim dlatego, że widzieli, iż czyni cuda. To zrobiło na nich wrażenie i pomyśleli sobie: „Byłoby dobrze za kimś takim iść, on teraz spełni nasze oczekiwania, nasze pragnienia”. No bo kto nie chciałby mieć zawsze blisko kogoś, kto jest w stanie uzdrowić z każdej choroby. Kiedy nasz teks kazalny dobiega do końca czytamy w ostatnim wersecie, że Jezus poznał, iż zamierzali go porwać i obwołać królem, więc oddalił się. Zostali nakarmieni. Jezus jako chleb żywota pokazał im się, był bardzo blisko. Ale oni bardzo szybciutko przeszli od koszyka potrzeb do koszyka pragnień, oczekiwań i marzeń. A marzyli przecież o królu, który rozprawi się z wrogami Marzyli o kimś, kto będzie codziennie blisko. I chociaż zabrzmi to może nieelegancko, wydaje mi się – chociaż może zabrzmi to nieelegancko – że marzyli o złotej rybce, która codziennie będzie spełniała ich życzenia.

Jezus nie ignoruje naszych oczekiwań, naszych potrzeb, naszych pragnień czy marzeń, ale w pierwszej kolejności obiecał, że zaspokoi wszelką naszą potrzebę. To jest zapisane w Liście do Filipian 4,10: „A Bóg mój – mówi Paweł – zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego w chwale w Chrystusie Jezusie”. Zaspakaja potrzeby, chce też wychodzić naprzeciw naszym oczekiwaniom, ale w pierwszej kolejności chce żeby nasza potrzeba wieczności, życia z Nim była zaspokojona. Musimy wziąć to pod uwagę, bo gdy będziemy przychodzić do Jezusa w pierwszej kolejności z marzeniami, z pragnieniami i oczekiwaniami, to może się okazać, że będziemy sfrustrowani, bo przyjdziemy po to, co nie jest dla Niego w przypadku naszego życia priorytetem.

Ważne pytanie dla nas: Czy rozpoznajesz swoje potrzeby? Czy wiesz, że potrzebujesz nie tylko fizycznego chleba, ale też chleba wiecznego, chleba życia, którym jest Jezus Chrystus. Ja myślę, że człowiek po upadku ma w swoim sercu taką dziurę po Bogu i póki Bóg tej dziury nie wypełni to wszystko, co będziemy chcieli w tym sercu zatrzymać i zmieścić, będzie z niego wypadało. Ale jeśli w pierwszej kolejności przyjdziemy do Jezusa z koszykiem potrzeby i powiemy: „Chcemy chleba życia”, wtedy Pan Bóg będzie w stanie przygotować nasze serce na inne ważne dla nas rzeczy. Pytanie tylko, czy przyjdziemy dzisiaj do Niego z właściwym koszem. Niech nas Pan Bóg błogosławi, aby ten koszyk, z którym do niego przyjdziemy, był właściwy.

Amen.

ks. Tymoteusz Bujok – Dyrektor Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP